Skończyli zamawiając sushi i asortyment pełen słodyczy z pobliskiej piekarni, która robiła świetne babeczki, muzyka leciała w tle.
Był to pierwszy raz od dłuższego czasu, kiedy drewniany stół w jadalni Louisa widział jakąkolwiek akcję i serce Louisa było wypełnione, szczęśliwie bijąc. Było to jak rodzina, ciepłe uśmiechy i głupie żarty, rozmawianie o czymkolwiek.
Louis zakradł się do swojego pokoju by zadzwonić do Sabine, żeby sprawdzić co działo się w biurze i czy wszystko zostało dostarczone na czas. Również dzisiaj potrzebował dostawy książki i polaroidów na grudzień.
Rozbawiła go, odpowiadając na wszystkie pytanie w odpowiedni sposób, zanim pozwolił jej iść, usatysfakcjonowany kiedy powiedziała, że wszystko zostanie dostarczone do jego mieszkania około 23, kiedy książka będzie gotowa.
Miał właśnie wracać do mężczyzn czekających na niego na dole, kiedy dłonie objęły go od tyłu, ciasno trzymając.
- To takie dziwne nie całować cię, kiedy cię widzę.
Jakieś dwadzieścia alarmów uruchomiło się w głowie Louisa, każdy głośniejszy od poprzedniego. Powoli się odwrócił, więc stanął twarzą w twarz z Harrym, który pachniał jak kokos i droga woda kolońska i jego loki łaskotały szyję Louisa.
- Cóż, nie jesteśmy razem.
Nie byli. Misja niemożliwa.
Na to, twarz Harry'ego pociemniała, jakby jego umysł gonił demona przez kilka sekund, zanim przybrał minę która przypominała obojętność, ale również determinację. Mruknął, ale nie skomentował tego, w zamian obejmując twarz Louisa swoimi dłońmi. Jego oczy były duże i ciemne i pocałował Louisa z pasją, zderzając ze sobą ich wargi. Nie marnował czasu i szturchnął wargi Louisa swoim językiem i kiedy Louis otworzył swoje usta, ekspercko nim poruszył. To było jakby Harry pieprzył jego usta, na zmianę ssąc i goniąc za językiem Louisa i kiedy przestał to tylko po to, by przejechać swoim językiem po zębach Louisa.
Stali na środku sypialni Louisa, obaj wciąż ubrani w to w czym byli na pokazie, z wyjątkiem ich marynarek. Louis czuł jakby jego nogi się poddawały, więc odnalazł biodro Harry'ego, ściskając je by się uziemić. Jego druga dłoń powędrowała do włosów Harry'ego, drapiąc jego czaszkę i potem lekko za nie ciągnąc. Harry wydyszał obsceniczny dźwięk w jego usta i przyciągnął go bliżej, jego dłoń znajdowała się na dole pleców Louisa, druga naciskała na jego szyję.
Louis mógł poczuć jak stawał się twardy od napływu tego wszystkiego, pocałunki Harry'ego naglące. Nie przestawał, z wyjątkiem tego by złapać oddech, ale potem atakował Louisa z innego kąta i ten ponownie tracił kontrolę, idealny język Harry'ego sprawiał, że jego głowa wirowała. Harry przyciągnął go jeszcze bliżej, jego dłonie powędrowały nisko na tyłek Louisa i ścisnął go i mógł poczuć jak penis Harry'ego był całkowicie twardy, kiedy ich biodra się złączyły. Louis rozszerzył swoje nogi, zanurzając twarz w szyi Harry'ego i wdychając jego zapach. Harry lekko zassał jego ucho, dysząc.
- Twój tyłek jest najbardziej idealną rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałem. Widziałeś siebie w tych spodniach, kochanie? Tracę panowanie nad sobą.
Louis mógł poczuć jak jego dłoń opuściła jego szyję i potem Harry złapał jego tyłek dwiema, dużymi dłońmi, mocno ściskając i wciągając ciało Louisa na swoje. Jego tyłek idealnie pasował do dłoni Harry'ego i to przyprawiało go o zawroty głowy, jak do siebie pasowali i jak łatwo stawał się całkowicie twardy jedynie od pocałunków, jakimi obdarowywał go Harry.
Niemalże został rzucony na łóżko, Harry patrzył na niego z miejsca, gdzie stał obok sąsiadującej kanapy. Penis Harry'ego był naprężony w jego spodniach, widocznie zwinięty przy jego prawym biodrze i kiedy Louis uniósł wzrok, napotkał nikczemny uśmieszek, oczy Harry'ego dzikie od żądzy, źrenice w pełni rozszerzone. Harry z łatwością zdjął swoją koszulkę i potem zsunął spodnie, w międzyczasie również zdejmując buty. Nie miał na sobie bielizny i kiedy jego spodnie zebrały się wokół jego kostek wszystko, co mógł zobaczyć Louis to zaczerwieniony kutas Harry'ego, czekający na niego.