Rozdział 10

1.4K 62 7
                                    

     Cały mój świat stanął wtedy w miejscu. Nie widziałam mojego brata tyle lat... Legolas przeskakiwał zwinnie z gałęzi na gałąź, tym samym zabijając kolejne pająki. Z otępienia wyrwały mnie dopiero krzyki moich towarzyszy z prośbą o pomoc. Ponownie rzuciłam się w wir walki, co chwilę jednak zerkałam przez ramię na mojego brata. U jego boku walczyła rudowłosa elfka, która ku mojemu zdumieniu dorównywała umiejętnościami bitewnymi mojemu bratu. Od zawsze Legolas był moim mistrzem i nauczycielem, jeśli w grę wchodziło strzelanie z łuku i posługiwanie się sztyletami.

     Wkrótce wszędzie leżały trupy pająków, podziurawione strzałami bądź oszpecone cięciami ostrych kling. Dopiero po walce zdałam sobie sprawę, że z pewnością nie uniknę bliższego kontaktu z moim ojcem. Jakby wyczuwając moje obawy, Thorin ścisnął mnie delikatnie za dłoń, chcąc dodać mi trochę otuchy i odwagi.

- Otoczyć ich! - zakomenderował Legolas i wymierzył strzałę między oczy Thorina

Przez chwilę myślałam, że mój brat mnie nie poznał, że nawet nie pamiętał, jak wyglądam. Przebiegł spojrzeniem po reszcie kompanii, wreszcie odnajdując moją twarz.

- Lyanna! - Zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku i podniósł lekko z ziemii, wcześniej odrzucając łuk na bok.

Z całej siły objęłam go za szyję i przylgnęłam do niego całym ciałem, za nic nie chcąc przerywać tamtej chwili. Z moich oczu popłynął potok łez. Nie miałam pojęcia, ile czasu tak tkwiliśmy, ale w końcu Legolas odsunął mnie delikatnie i z szerokim uśmiechem chłonął wzrokiem moją twarz.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że cię widzę - wyszeptał i pocałował moje dłonie

- Ja również.

Nagle jego oblicze przybrało lodowatą maskę i z powrotem sięgnął po łuk.

- Zgodnie z rozkazem mojego ojca, króla elfów z Morcznej Puszczy - Thranduila, musimy was pojmać i przedstawić królowi. Odebrać im broń.

Odsunął mnie na bok i splótł swoje palce z moimi :

- Nie obawiaj się, ojciec ciebie nie skrzywdzi. Nie pozwolę mu na to - Zapewnił mnie.

Legolas zabrał mój łuk, kołczan i sztylety, a ja dołączyłam do Thorina. Był tak wściekły, że aż bałam się do niego odezwać.

- Właśnie widzę, jak bardzo twój brat cię kocha - wycedził przez zaciśnięte zęby - Ja nigdy nie naraziłbym ciebie na niepotrzebne ryzyko.

- To nie jego wina. Nie znasz naszego ojca. Gdyby dowiedział się, że Legolas nie spełnił jego rozkazu, nie skończyłby dobrze - odwarknęłam

     Po przeszukaniu pozostałych ruszyliśmy za Legolasem i rudą elfką, którą wcześniej dostrzegłam. Zastanawiałam się, czy jest dla mojego brata kimś więcej, czy może tylko dowódczynią straży. Zdążyłam zauważyć, w jaki sposób mój brat patrzył na nią i jak często z nią rozmawiał. To musiało być coś więcej.

Wkrótce naszym oczom ukazała się główna brama leśnego królestwa elfów. Tuż po jej przekroczeniu Legolas skierował się w stronę lochów, które znajdowały się zaraz nad piwnicami z winami ojca. Mój brat złapał mnie za ramię i wprowadził do celi wraz z Thorinem.

- Tylko tyle mogę dla ciebie zrobić. Gdy ojciec weźmie cię na rozmowę, proszę, postaraj się być silna. Nie daj mu wygrać - wyszeptał i pocałował mnie w czoło 

Zamknął drzwi na klucz i odszedł.

- Niech to szlag! - zaklął Thorin i z całej siły kopnął w ścianę celi

- Uspokój się. Może mój ojciec przystanie na jakąś umowę i nas stąd wypuści.

- Nigdy nie przystanę na żaden układ z żadnym elfem! 

- Proszę cię, uspokój się. Znajdziemy jakieś rozwiązanie - powiedziałam cicho i objęłam Thorina za szyję

Dalej oddychał ciężko, ale oparł swoje czoło o moje i już nic więcej nie powiedział.

                                                                                  ***

     Siedzieliśmy z Thorinem pod ścianą, kiedy nagle drzwi od celi otworzyły się i jeden ze strażników gwałtownie postawił nas na nogi. 

- Król Thranduil pragnie z wami pomówić - oznajmił

Z trudem byłam w stanie oddychać. Tak bardzo chciałam wtedy stamtąd uciec...Ruszyliśmy w stronę tronu mojego ojca krętymi ścieżkami, które znałam na pamięć od malutkiego dziecka. Nogi pode mną załamały się i gdyby nie Thorin, upadłabym na kolana przed największym tyranem, jakiego spotkałam. Przed nami na tronie siedział mój ojciec, który zaśmiał się szyderczo i wycedził z wyższością :

- Witajcie w moim królestwie, Thorinie Dębowa Tarczo oraz moja droga córeczko. Witaj w domu - dodał, świdrując mnie wzrokiem

You taught me the courage {Thorin Oakenshield} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz