Rozdział 16

1.1K 49 1
                                    

     Strażnicy otoczyli nas, ostrymi grotami włóczni zmuszając do ustawienia się w ciasnym kole. Jeden z nich krzyknął jakieś niezrozumiałe dla mnie słowo, a po chwili niedaleko zbrojowni rozległ się odgłos bijącego dzwonu. W mieście dało się słyszeć nawoływania mieszkańców ; podniecone krzyki mężczyzn, jak i przerażone wrzaski kobiet i dzieci.

- Chcieliście okraść króla, tak? To teraz staniecie z nim twarzą w twarz!- wysyczał strażnik w twarz Thorina i splunął pod jego stopy

Wkrótce strażnicy ruszyli w stronę jeszcze większego budynku, który znajdował się tuż przed zbrojownią ; domyśliłam się, iż była to siedziba Władcy Na Jeziorze. Wokół budynku zdążył zebrać się już spory tłum ludzi :

- Zdrajcy! Zdrajcy z obcych krain! Chcieli okraść nasze miasto! - skandowali, a co poniektórzy rzucali w naszą stronę jeszcze bardziej wulgarne przezwiska. Rozejrzałam się po tłumie, szukając twarzy Barda, jednak na próżno. Czyżby zignorował dzwony bijące na alarm? A może domyślił się, że to nasza sprawka i nie chciał przyznawać się do nas? To było całkiem prawdopodobne.

     Wtem naszym oczom ukazał się puszysty mężczyzna ubrany w granatowy płaszcz wyszywany złotymi nićmi. Miał długie rude włosy, było ich jednak bardzo mało ; tu i ówdzie widoczne były łyse placki, które nadawały królowi wyjątkowo komiczny wygląd.

Thorin obok mnie parsknął śmiechem i ruszył na spotkanie królowi. Natychmiast jego miejsce zajął przerażony Bilbo.

- Nie obawiaj się, będzie dobrze - uspokoiłam go, a ten lekko się rozluźnił.

     Za moimi plecami słyszałam szepty przerażonych krasnoludów : "Co my zrobimy?", "Zamkną nas w więzieniu!". Cóż, może i Władca Na Jeziorze wyglądał komicznie, jednak z pewnością miał prawo zamknąć nas w więzieniu i pokrzyżować nasze plany. Zresztą jego autorytet było widać jak na dłoni : ludzie wpatrywali się w niego wręcz z nabożną czcią.

- Kto by przypuszczał, że do mojego miasta przybędą krasnoludy? Czyżby wam zabrakło złota i usiłujecie wykraść je spod mego nosa? - Wybuchnął szyderczym śmiechem, a zaraz po nim uczynili to mieszkańcy Miasta Na Jeziorze.

- Nie zapominaj panie o jeszcze jednej osobie, która z nimi podróżuje - Rozległ się znajomy mi głos. Alfrid. - Jest z nimi jeszcze kobieta - Z tymi słowami wyszedł z ukrycia i wskazał na mnie palcem. - Ładna twarzyczka, zaokrąglona tu i ówdzie...Nadałaby się dla mnie - Oblizał się, a mnie przeszedł dreszcz obrzydzenia.

- Nie waż się tak o niej mówić! Nie masz do niej prawa! - ryknął Thorin, a jego twarz poczerwieniała od gniewu

- Haha, krasnoludek się zakochał!

- Alfridzie, nie drażnij naszych przyszłych więźniów - przerwał mu władca - Z racji, iż mam bardzo dobre i miłosierne serce, daję wam kilka minut na obronienie się. Po co tu przybyliście i dlaczego próbowaliście przywłaszczyć sobie moją własność?

- Nie wierzcie w ani jedno ich słowo! - krzyknął ktoś nagle z tyłu tłumu, a po chwili obok Thorina stanął Bard - On jest Thorinem Dębową Tarczą i chce zesłać na nas śmierć i zagładę! - Oskarżycielsko wskazał palcem na Thorina.

Tłum zawrzał ; ludzie zaczęli wrzeszczeć i błagać władcę o natychmiastową śmierć dla nas.

- Uspokójcie się! Bard kłamie! - usiłował przekrzyczeć mieszkańców Thorin - Jestem Królem Spod Góry i zamierzam odbić smokowi to co do mnie i mojego rodu należy! - Po tych słowach ludzie ucichli i wpatrywali się w Thorina z rosnącym zainteresowaniem i zaciekawieniem. - Wraz z moją kompanią zabiję smoka i pozbędziemy się straszliwego koszmaru, który od dawien dawna uprzykrza nam życie! Oczywiście zdobytym złotem podzielę się także z wami : odbudujecie swoje miasto i pozwolicie sobie na rzeczy, o których nawet wam się nigdy nie śniło! Jam jest Thorin Dębowa Tarcza : to ja pomogę wam przywrócić czasy świetności i dobrobytu w Mieście Na Jeziorze! - Po jego słowach tłum krzyczał z radości i ekscytacji, a król klaskał z euforią w dłonie. - W zamian pragniemy jedynie ciepłych ubrań, strawy i broni - dodał

- Ściągacie na siebie śmierć! - ryknął Bard, jednak bardzo szybko został zdominowany przez szalejący tłum. Zaklął cicho i odszedł w cień.

- Tak, tak, tak! Zgadzamy się, ależ oczywiście! Bardzo was przepraszam za moje oskarżenia, jak mogłem być takim głupcem! Zapraszam was do mnie na wyśmienitą ucztę!

     Wkrótce po słowach króla siedzieliśmy wszyscy w ciepłej i pachnącej przepysznym jedzeniem jadalni władcy. Stół aż uginał się od przeróżnych przysmaków i różnokolorowych trunków. Choć wiedzieliśmy, że jutro z samego rana wyruszymy na spotkanie z Samotną Górą, tej nocy postanowiliśmy zapomnieć o męczących nas kłopotach i troskach. Śpiewaliśmy, jedliśmy i piliśmy, jak gdyby to miała być ostatnia zabawa w naszym życiu : być może w istocie tak własnie było.

     Nagle czyjaś dłoń złapała mnie za ramię i delikatnie wyprowadziła na zewnątrz.

- Lyanno, nie pozwolę ci jutro wyruszyć wraz ze mną - wyszeptał Thorin, a w jego oczach zatańczyły łzy - Zostaniesz w mieście wraz z Kilim, Filim i Bofurem.

- Ale dlaczego? - odpowiedziałam głośniej niż zamierzałam, a w moich żyłach zapłonął ogień wściekłości. Po tym wszystkim, co razem przeszliśmy, miałam tak po prostu zostać w ukryciu?

- Nie chcę, by stała ci się krzywda. Gdyby smok cię zabił...Nie zniósłbym tego. Proszę, zrozum mnie... - Wpatrywał się we mnie, a po jego twarzy spłynęły pierwsze łzy. - Kocham cię, Lyanno. Kocham cię i chcę zobaczyć cię żywą w Ereborze, gdy już będzie po wszystkim. Po śmierci Smauga dołączysz do mnie wraz z Kilim, Filim i Bofurem, a my zostaniemy królem i królową spod Góry.

- Ja ciebie też kocham - wyszeptałam - Jeżeli tego pragniesz, zrobię to dla ciebie.

Po moich słowach złożył na moich ustach czuły pocałunek, a po chwili wróciliśmy na ucztę.

You taught me the courage {Thorin Oakenshield} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz