Ostrożnie otworzyłam oczy, mrużąc je pod wpływem oślepiającego, południowego słońca. Leżałam na starym łóżku, okryta cienkim kocem ; sprężyny trzeszczały pod wpływem mojego oddechu, a w powietrzu unosił się ostry zapach stęchlizny.
Jak przez mglę przypominałam sobie wydarzenia poprzedniej nocy ; orkowie, Legolas, Kili... Nawet nie zdążyłam się pożegnać z moim bratem, a ten już mnie opuścił. Czy przeżył walkę z przywódcą tych bestii? Tamtej nocy przelano sporo krwi... Nigdy wcześniej nie widziałam takiej masakry, tylu trupów, tylu nienaturalnie powyginanych ciał... Mimowolnie oczy zaszły mi łzami i skuliłam się. Z całą pewnością Thorin miał gorzej. Czym są orkowie w porównaniu ze smokiem? Smokiem, który w ciągu kilku minut byłby w stanie spalić całe Miasto Na Jeziorze? Gdyby Thorinowi coś się stało...Nie zniosłabym tego.
Przez całą moją życiową tułaczkę nie zaznałam żadnych uczuć ; wszyscy napotkani ludzie traktowali mnie z rezerwą i nieufnością, nie miałam z kim szczerze porozmawiać. Tamtego dnia, gdy spojrzałam w oczy Thorina, od razu bezpowrotnie w nich utonęłam. Chociaż próbowałam się temu opierać, wmawiać sobie, że to tylko złudzenie, nie miałam szans w starciu z moim rozgrzanym sercem. Po raz pierwszy poczułam, jak to jest być przez kogoś kochanym. Modliłam się, by Thorin był moim pierwszym jak i ostatnim. Pomimo stosunkowo krótkiego czasu, nasza relacja była niezwykle silna, byłam o tym przekonana. Od pierwszej wymiany spojrzeń moje serce zatonęło w błękicie i głębi tęczówek Thorina i zarzuciło w nich kotwicę, by już nigdy nie wypłynąć na powierzchnię.
2 tygodnie później
Ku mojej uldze, Kili z każdym dniem miał się coraz lepiej. Już po paru dniach samodzielnie chodził, a rana po strzale nie była już widoczna. Magia elfów naprawdę czyniła cuda. Bard pozwolił nam zostać u siebie ; prawdę mówiąc niezmiernie się polubiliśmy. Może i był ponury, pesymistyczny i markotny, ale przy tym też niezwykle mądry i pogodny, jeżeli tylko bliżej się go poznało. Razem z Taurielą ćwiczyłyśmy strzelanie do beczek, a po kilku dniach dołączył do nas również Kili.
Większość mieszkańców Miasta na Jeziorze w dalszym ciągu przeżywała atak orków. Opłakiwali swoich bliskich, a domy opuszczali bardzo rzadko. Śmierć wyraźnie odbiła swoje piętno na niewinnych ludziach. Nie wiedzieliśmy jednak, że prawdziwe piekło dopiero nadejdzie.
Dzień przed tym, jak mieliśmy opuścić Barda i udać się do Samotnej Góry, nad miastem unosiła się ciężka i gęsta mgła. Mieszkańcy jednak zbytnio się tym nie przejęli, oczywiście oprócz Barda.
- Mówię wam, że dzisiaj wydarzy się coś złego - Oświadczył rano przy skąpym śniadaniu, wyglądając przez okno.
Na jego słowa jedynie wzruszyliśmy ramionami i oddaliśmy się zwykłej, codziennej rutynie.
Niestety, wieczorem spełniły się słowa Barda. Z północy zawiał lodowaty wiatr, a na niebie rozległ się ogłuszający hałas. Jakiś przeogromny stwór zbliżał się do miasta, skazując jego mieszkańców na kolejną zagładę i jeszcze więcej śmierci. Gdy tylko usłyszałam ów hałas, wyjrzałam na zewnątrz. To, co wtedy dostrzegłam na niebie, całkowicie odebrało mi dech ; do miasta nadlatywał najprawdziwszy smok. Po chwili jego gigantyczne cielsko zawisło nad zabudowaniami, a z jego pyska wyłonił się jęzor ognia ; pierwsze domy zapłonęły, trawiąc żarem ich domowników. Ludzie natychmiast zaczęli opuszczać swoje skromne schronienia i wsiadali na łodzie, usiłując jak najszybciej opuścić na nowo rozpoczynający się koszmar.
- Wsiadajcie na łódź, wszyscy bez wyjątku - oznajmił Bard a jego głos załamał się lekko - Nie czekajcie na mnie, to ja zamierzam zabić tę bestię. Niech Girion da mi siłę - Z tymi słowami pospiesznie uścisnął zapłakane dzieci i zgarnął z kąta cisowy łuk, kołczan oraz legendarną Czarną Strzałę.
CZYTASZ
You taught me the courage {Thorin Oakenshield}
FantasyOd zawsze byłam niechciana, wyszydzana, poniżana. Mogłoby się wydawać, że jako córka króla Mrocznej Puszczy - Thranduila, moje życie od zawsze było pełne złota i szczęścia. Jednak co z tego, że mój ojciec jest królem, skoro moja matka była...No właś...