Siedziałam w skromnie urządzonym namiocie na pryczy, wsłuchując się w hałas dobiegający z zewnątrz. Tamtej nocy w obozowisku nikt nie spał ; przed zmrokiem do obozu wrócił zdyszany zwiadowca. Widział oddaloną o zaledwie kilka mil armię Bladego Orka. Do Ereboru nadciągała kilkutysięczna armia plugawych bestii. Według obliczeń zwiadowcy na pole bitwy miała dotrzeć wraz ze wschodem słońca ; nic nie wskazywało na to, by orkowie planowali zatrzymywać się na nocny postój.
Na dodatek jutro powinien wrócić Legolas wraz z Taurielą. Jakiś czas temu udali się do Gundabadu, by sprawdzić podejrzenia dotyczące nowo powstającego oddziału orków.
Bardzo prawdopodobne było zjawienie się dwójki elfów wraz z kolejną hordą plugawych stworów.
Pomimo, iż Thranduil dysponował ogromną liczbą wyśmienicie wyszkolonych żołnierzy, martwiłam się o ostateczne rozstrzygnięcie tej walki.
- Przypuszczałem, że ty również nie zmrużysz oka tej nocy. - Poła namiotu uniosła się, a obok mnie usiadł Bard.
- Witaj, Bardzie. Niestety, moje obawy nie pozwalają mi zażyć chociażby odrobiny snu przed nadchodzącym starciem.
- Thranduil nie pozwolił ci walczyć. Twoim zadaniem będzie ochrona tych, którzy nie są w stanie dzierżyć broni w rękach.
Zdezorientowana otworzyłam usta, jednak z mojego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Byłam przekonana, że w czasie bitwy stanę u boku mego ojca.
Widząc moją reakcję, dodał uspokajającym tonem :
- Ojciec nie chcę narażać cię na niepotrzebne niebezpieczeństwo. Zresztą obrona słabszych jest bardzo szlachetnym zadaniem, nie uważasz?
Ponownie nie udzieliłam Bardowi odpowiedzi, a między nami zapanowała cisza, przerywana szczękiem ciężkiej zbroi i kolczug.
- Ja... - odezwałam się cicho po chwili, starannie dobierając ze sobą słowa - Ja po prostu dalej nie jestem w stanie zrozumieć tej nagłej zmiany ojca.
- Wiem, rozumiem cię. - Westchnął i wstał, poprawiając przypięty u boku miecz. - Jednak zapewniam cię, że Thranduil nie ma wobec ciebie złych zamiarów. Teraz spróbuj wypocząć, jutro czeka cię ważne zadanie.
***
Jeszcze przed świtem wraz z kobietami, dziećmi, starszymi i wszystkimi niepełnosprawnymi przenieśliśmy się do jednego z większych i niezbyt uszkodzonego budynku w Dale. To właśnie w tych ścianach miałam spędzić całą bitwę...
Usiadłam pod małym oknem, z którego roztaczał się widok na krasnoludzkie królestwo, ograniczony przez grube, żelazne pręty.
Pomimo tych wszystkich ran, które zadał mi Thorin, wciąż go kochałam. Może po bitwie uda nam się to wszystko odbudować... I żyć razem, dopóki śmierć nas nie rozłączy.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. - Podniosłam zaskoczona głowę. Nade mną stał Bain, który wpatrywał się nieobecnym, zatroskanym spojrzeniem w dal. - Nasi ojcowie na pewno dadzą sobie radę.
Uśmiechnęłam się do niego blado i zamknęłam oczy. Lada moment 5 armii miało stoczyć ze sobą bój o złoto Ereboru.
***
Jakąś godzinę później zagrzmiały pierwsze rogi orków, a zaraz po nich ogłuszające wrzaski plugawych stworzeń. Dzieci ukryły się wystraszone w objęciach matek, a pozostali wstrzymali oddechy. Zaczęło się.
CZYTASZ
You taught me the courage {Thorin Oakenshield}
FantasyOd zawsze byłam niechciana, wyszydzana, poniżana. Mogłoby się wydawać, że jako córka króla Mrocznej Puszczy - Thranduila, moje życie od zawsze było pełne złota i szczęścia. Jednak co z tego, że mój ojciec jest królem, skoro moja matka była...No właś...