Rozdział 22

1K 44 12
                                    

     - Thorinie, przyprowadziłem ci gościa - zawołał Balin, zwracając tym samym uwagę Thorina

Gdy tylko ujrzałam jego twarz, natychmiast chciałam do niego podbiec i znaleźć się w jego silnych ramionach. Powstrzymała mnie od tego obojętność i chłód spojrzenia mojego ukochanego. Lustrował nieobecnym wzrokiem Balina, aż w końcu mnie zauważył. W mgnieniu oka przeistoczył się w dawnego siebie, a jego twarz rozświetlił szeroki uśmiech. 

Nie mogąc się powstrzymać, zbiegłam po schodach, a po chwili rzuciłam się Thorinowi na szyję. Tak bardzo tęskniłam za jego zapachem, dotykiem... Może krasnoludom się tylko wydawało, że Thorin zachorował na smoczą chorobę? Może doskwierała mu tęsknota i samotność, które usiłował wypełnić złotem i klejnotami?

Odsunęłam się od niego, by móc spojrzeć mu w oczy. Błyszczały w nich łzy wzruszenia, których nie był w stanie powstrzymywać zbyt długo.

- Tak bardzo za tobą tęskniłem. Wtedy, gdy Smaug udał się do Miasta Na Jeziorze, a ja mogłem tylko bezsilnie stać i modlić się, nie byłem w stanie znieść myśli, że mogłaś już nigdy do mnie nie wrócić. - Teraz łzy spływały po jego policzkach, dając upust wszystkim emocjom, które tak długo w sobie trzymał.

Chcąc ukoić jego ból i cierpienie, przyłożyłam usta do jego warg i zamknęłam oczy. Thorin zamruczał w odpowiedzi i przyciągnął mnie do siebie bliżej, pogłębiając pocałunek.

- Wkrótce zostaniemy Królem i Królową Spod Góry. Całe to bogactwo będzie należało tylko i wyłącznie do nas - oznajmił, a w jego oczach pojawił się dziwny błysk, od którego aż wstrząsnął mną lodowaty dreszcz

Thorin odsunął się ode mnie i schylił po leżący u jego stóp drogocenny naszyjnik. Jego oblicze zasłoniła przerażająca żądza i chciwość ; to własnie wtedy do mnie dotarło, że straciłam swojego ukochanego.

                                                                                           ***

     - Bilbo, ja już nie wiem, co robić. - Siedzieliśmy z Bilbem pod ścianą w jednym z wielu korytarzy Ereboru. Ostatnie promienie zachodzącego słońca wpadały przez maleńkie okno w ścianie ; dzień dobiegał końca.

- Nigdy nie przypuszczałem, że złoto może tak zaślepić człowieka - odpowiedział cicho, kręcąc głową - Cóż, wiadomo, że krasnoludy od dawien dawna upodobały sobie życie wśród klejnotów i przepychu, ale żeby aż tak?

- Niestety, nie żyjemy w jednej z bajek, które na dobranoc matki opowiadają swoim dzieciom. Prawdziwa miłość nie uratuje z opresji księcia. - Bilbo zaśmiał się głucho, a potem między nami zapanowała cisza.

Po chwili poczułam, jak delikatne palce objęły moją dłoń.

- Na mnie zawsze będziesz mogła liczyć. Nieważne, co by się działo, ja będę przy...

- Wybaczcie, że przeszkadzam, ale Thorin prosi o przyjście Lyanny do jego komnaty - przerwał nam Dwalin, który nagle pojawił się w korytarzu.

Niechętnie podniosłam się z podłogi i pomachałam Bilbo :

- Spotkamy się później.

- Oczywiście - wymamrotał tylko i spuścił głowę

     Wkrótce Dwalin zaprowadził mnie do bogato zdobionych drzwi, które znajdowały się w głębi Ereboru. Nie miałam pojęcia, czego potrzebował ode mnie Thorin, w końcu miałam swoją własną komnatę.

Podeszłam do drzwi i zapukałam głośno.

- Wejść!

Dwalin wykrzywił usta na kształt uśmiechu i pożegnał mnie skinieniem głowy. Odpowiedziałam mu również uśmiechem i nacisnęłam klamkę.

     Cóż, wystrój mojej komnaty był niczym w porównaniu z tą Thorina. Z sufitu zwisały złote, przepiękne żyrandole, a podłogę zdobiły grube dywany, wyszywane złotymi nićmi. W rogu pomieszczenia stało ogromne łoże małżeńskie. Już na sam jego zachęcający widok ogarnęło mnie przemożne zmęczenie.

- Tęskniłem za tobą - wymruczał mi Thorin do ucha, który jakby znikąd pojawił się za moimi plecami. Przeszedł mnie dreszcz, gdy jego usta dotknęły mojej szyi, a jego dłonie objęły mnie w talii.

- Dlaczego kazałeś mi tu przyjść?

- Ty już dobrze wiesz, dlaczego - wymruczał tylko, a jego usta w końcu odnalazły moje.

Krzyknęłam cicho, gdy podniósł mnie i podszedł do łóżka, kładąc mnie na plecach. Tak bardzo chciałam spędzić z nim noc...Jednak nie mogłam. Thorin nie był sobą.

- Thorinie...Ja...Ja nie mogę - wyszeptałam pomiędzy pocałunkami. Gdy nie zareagował na moje słowa, odepchnęłam go od siebie, uwalniając się z klatki jego ramion.

Wstałam z łóżka, a widząc zdezorientowanie, a nawet przebłyski gniewu w oczach Thorina, dodałam pewniejszym głosem :

- Nie jesteś sobą, Thorinie. To całe bogactwo zmieniło się, niestety nie na lepsze. Nie mogę tego zrobić, Thorinie, wybacz mi.

Mój ukochany podniósł się gwałtownie z łoża i boleśnie zacisnął palce na moich ramionach :

- Ty nic nie rozumiesz, jesteś taka sama jak oni! - krzyknął - Skoro mnie nie chcesz, to wynoś się stąd! - Nie czekając na moją odpowiedź, brutalnie wypchnął mnie za drzwi i zamknął je z hukiem.

     Upadłam na kolana, a z mojej piersi wyrwał się niekontrolowany szloch.

Dlaczego, dlaczego on?

You taught me the courage {Thorin Oakenshield} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz