Spodziewałam się, że na taką wiadomość wszyscy zareagują entuzjastycznie. Myliłam się jednak. Krasnoludowie zerwali się jak porażeni prądem :
-Moja stopa nigdy nie stanie na ziemi elfów! - oburzył się rosły krasnolud
Wkrótce każdy przekrzykiwał się z każdym, tylko nieliczni zachowywali spokój.
-Dosyć! Milczeć! - ryknął czarodziej, a jego twarz pociemniała od gniewu - Skoro mówię, że elfowie nam pomogą, to tak będzie. Tylko niepotrzebnie tracimy czas. - Ruszył przed siebie, nie zwracając uwagi na resztę.
Thorin rzucił w stronę czarodzieja wściekłe spojrzenie, ale poszedł w jego ślady.
Nie mogłam nasycić się tym wspaniałym widokiem. W dole płynął czysty, srebrzysty nurt rzeki, a wszędzie dookoła śpiewały ptaki. Nigdy wcześniej nie byłam w Rivendell.
-Nie przejmuj się nimi, oni tak często się kłócą - odezwał się cichym głosem Bilbo, który dreptał żwawo u mego boku
-Cóż, zauważyłam, że gdy coś idzie nie po ich myśli, dosyć łatwo wpadają...w lekką irytację. - Parsknęłam rozbawiona, na co Bilbo wybuchł serdecznym śmiechem.
-Bardzo dobrze to ujęłaś.
Wkrótce dotarliśmy do stolicy elfów. Wyszliśmy na niewielki dziedziniec, a po chwili wszyscy zaczęliśmy podziwiać kunszt wykonania elfickich domów czy altan. Wszystko było wykonane niezwykle starannie, a także nad wyraz ozdobnie. To miejsce zdecydowanie różniło się od mojego domu. Było piękniejsze i bardziej podniosłe. Zachwyt na twarzy Bilba był wręcz namacalny.
Nie przyszło nam jednak zbyt długo napawać się tym widokiem. Wybuchło niezłe zamieszanie, kiedy żołnierze króla Elronda okrążyli nas.
-Przyjaciele, nie obawiajcie się wroga! To ja, Gandalf Szary, przyjaciel waszego króla! Przybyłem do was z kompanią Thorina Dębowej Tarczy! - oznajmił czarodziej
Wkrótce naszym oczom ukazała się dumna postać elfa o długich, brązowych włosach. Miał na sobie szkarłatną szatę, wyszywaną złotymi nićmi. Kroczył do nas po długich, zakręcanych schodach. Straże jak na zawołanie rozbiegły się, robiąc przejście dla swojego władcy.
-Gandalfie, witamy ciebie i twoją kompanię w naszych skromnych progach. - Elrond podszedł do czarodzieja i serdecznie go uściskał.
Na mojej twarzy samoistnie pojawił się błogi uśmiech. Ku mojej irytacji, krasnoludy w dalszym ciągu sceptycznie podchodziły do serdeczności i gościnności elfów. Nie rozumiałam, dlaczego żywili tak wielką urazę do tej cudownej rasy.
-Jak mniemam, jesteście bardzo zmęczeni podróżą. Spodziewaliśmy się was tutaj, jednak w dzisiejszych czasach bardzo trudno o odwiedziny przyjaciół. Wybaczcie nam ten incydent ze strażą. W ramach przeprosin, proszę, dołączcie do naszej uczty.
I tak też się stało. Wkrótce siedzieliśmy przy dużym stole, który wręcz uginał się od nadmiaru jedzenia oraz od wszelakich trunków. Nie było tu jednak mięsa. Wszystkie rasy elfów szanowały zwierzęta i nie zabijały ich dla własnych, egoistycznych potrzeb. Na stole nie brakowało owoców w miodzie, ciast oraz różnych sałatek. W uczcie towarzyszyła nam cudowna muzyka harf. Elfowie od zawsze mieli dar do gry na instrumentach.
-Cóż, wybaczcie, że przerywam w jedzeniu, jednak moja ciekawość nie zna granic. Zauważyłem, że wśród waszej kompanii znajduje się jedna kobieta...Mogłabyś mi coś o sobie powiedzieć? - zwrócił się do mnie Elrond
Wszyscy spojrzeli na mnie wyczekująco, a ja odchrząknęłam nerwowo. Nie wiedziałam, jakich zwrotów używać w rozmowie z królem.
-Wasza wysokość... - zaczęłam niepewnie
-Darujmy sobie zbędne tytuły. - Roześmiał się Elrond.
-Mam na imię Lyanna. Jestem córką króla Thranduila i zostałam wybrana przez Gandalfa Szarego na piętnastą członkinię kompanii. Zrobił to poniekąd na prośbę mojego brata, Legolasa.
Elrond wypuścił cicho wstrzymywane powietrze i wyprostował się na krześle. Cóż, nie spodziewałam się po nim entuzjastycznej reakcji.
Na moment zapadła krępująca cisza. Król dopiero po chwili namysłu odezwał się, prawie bezgłośnie :
-To, jaką ogromną krzywdę wyrządził ci Thranduil, nie są w stanie wyrazić żadne słowa. Niezmiernie się raduję, że dołączyłaś do kompanii Thorina Dębowej Tarczy. Z pewnością się tobą zaopiekują.
-Prawdę mówiąc, umiem sama o siebie zadbać - odparłam bezmyślnie
Po moich słowach wszyscy wybuchnęli śmiechem. Wszyscy, oprócz Thorina, który świdrował mnie wzrokiem, aż poczułam gęsią skórkę.
-Oczywiście żartowałam - dodałam
-Lyanna wcale nie żartuje - wtrącił się Bilbo - Widziałem, jak rozprawiła się z hordą orków. Posyłała śmiertelne strzały jedna za drugą! - entuzjazmował się hobbit
Poczułam, że cała się czerwienię, dlatego schyliłam lekko głową i bezgłośnie wyszeptałam do siedzącego obok hobbita "Dziękuję".
***
Po skończonej uczcie Elrond wskazał nam komnaty, w których spokojnie mieliśmy przespać noc. Ja jednak wcale nie miałam ochoty na spoczynek, dlatego udałam się do jednego z pobliskich ogrodów. Usiadłam na ławce w maleńkiej altanie i zamknęłam oczy. Wsłuchiwałam się w szum wody, rozmyślając o wszystkim, co stało się dzisiejszego dnia.
-Nie powinnaś teraz spać? - Nagle rozległ się głos.
Zaskoczona otworzyłam oczy. Tuż przede mną stał nie kto inny jak Thorin Dębowa Tarcza.
-Powinnam zadać ci to samo pytanie - odpowiedziałam zaczepnie
Uśmiechnął się lekko na moje słowa i kontynuował :
-Powinnaś odpocząć, jutro ruszamy w dalszą drogę. Ja muszę pilnie porozmawiać z Elrondem i Gandalfem - dodał
-Cóż, postaraj się być miły dla Elronda. Naprawdę stara się nam pomóc.
-Wiem. Wkrótce jednak zrozumiesz, dlaczego nasza rasa darzy takim a nie innym uczuciem elfów. Zanim odejdę, chciałem cię tylko przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie. Nie chcę, żebyś widziała we mnie wroga - wyszeptał ze skruchą
-Nic się nie stało. Miałeś prawo tak zareagować.
-Ach, byłbym zapomniał. Dziękuję za uratowanie mi życia. - Uśmiechnął się krzywo
-Nie masz za co dziękować. Nie każ Elrondowi czekać.
-Zobaczymy się jutro. Dobranoc, Lyanno.
-Dobranoc, Thorinie.
Z powrotem zamknęłam oczy, nasłuchując jego oddalających się kroków.
CZYTASZ
You taught me the courage {Thorin Oakenshield}
FantasíaOd zawsze byłam niechciana, wyszydzana, poniżana. Mogłoby się wydawać, że jako córka króla Mrocznej Puszczy - Thranduila, moje życie od zawsze było pełne złota i szczęścia. Jednak co z tego, że mój ojciec jest królem, skoro moja matka była...No właś...