- Ame! Ame! No obudź, że się wreszcie!
- Zawołał Kanada przerywając drzemkę swojemu bratu.
- W-what?! Czego chcesz?- Mruknął niezbyt zadowolony Ameryka i przymrużonymi oczami spojrzał na Kanadyjczyka.
- Zrobiłem ci tosty z syropem klonowym.- Odparł Kanada, nie wzruszony ostrym tonem Ameryki.
- Dzięki. - Powiedział USA i przeciągając się usiadł na kanapie, gdzie jeszcze przed chwilą spał w najlepsze.Ameryka zawsze gdy się przeziębił spał w dzień, najlepiej na kanapie w śród mięciótkich kocy i poduszek.
Od ostatnich ataków terorystycznych miną zaledwie tydzień a od złapania porządnej grypy pięć dni. A przecież za dwa dni zbliżał się trzydziesty pierwszy grudnia.
Ame szybko pochłoną tosty i zpowrotem wcisną się w kokon z kocy. Nie miał zamiaru wychodzić z niego do końca zimy, nawet jeśli oznaczało to przegapienie nowego roku. Wolał by tak jak niedźwiedzie wpadać w stan hibernacji, zimno to z pewnością nie jego bajka.
Jednak mimo ciepła kocy USA nie był w stanie zasnąć więc sprawdził swoją tęperature. Stan przedgorączkowy... super, świetnie!
Wkurzył się i ze złością obrucił się na brzuch wzdychając w poduszkę.Z braku pomysłów postanowił zagłębić się w swoich myślach.
Zazwyczaj gdy był chory zostawał sam na sam z dziwnymi pomysłami i wspomnieniami.
Chciał chociaż na chwilę wrócić myślami tydzień wcześniej a dokładnie do tego co zrobił Rosja.
Długo się nad tym zastanawiał, i ostatecznie stwierdził ,że Rosjanin nie zrobił tego z czystej dobroci.
Napewno będzie chciał abym zrobił coś dla niego w zamian, chociaż z drugiej strony to ja najpierw załatwiłem ISIS ratując mu skóre.
Amerykanin do końca nie wiedział co o tej całej sytuacji myśleć, z jednej strony pragną wierzyć w jak najlepszej intencję Federacji a z drugiej, jego doświadczenie kazało mu nie ufać synowi ZSRS.
W końcu zpowrotem usną.
Jego świadomość przeniosła go do auli w teatrze, nie był to zwyczajny sen, coś bardziej jak rozmyte i zatracone dawno temu wspomnienie.
Siedział w pierwszym rzędzie, przygotowanym dla specjalnych gości. Obok niego, po prawej siedział starszy mężczyzna, był to Brytania, jego ojciec. Zaś po lewej siedział ktoś o ogromnej posturze, był lekko przygarbiony i jagby znudzony.
Był to Związek Radziecki. Ameryka wzdrygną się, dawno go nie widział i raczej wolałby już nigdy nie zobaczyć.
- Coś nie tak drogi USA?- Odezwał się sowiet głębokim głosem i z góry spojrzał na Amerykanina.
USA dopiero teraz zrozumiał ,że przez ten cały czas gapił się na komunistę z otwartą buzią, szybko ją zamkną i zawstydzony odwrócił głowę w stronę kurtyny.
W tym czasie Anglia zerknąć na zegarek i mrókną. - Za chwilę się zacznie.
I rzeczywiście zaraz po tym jak to powiedział kurtyny przysłaniające scenę rozsunęły się a światła błysnęły na scenę.W śród rosyjskich baletnic będących ludźmi stało jedno państwo, jego flaga była czerwona z niebieskim pionowym paskiem po boku oraz symbolem komunistycznym na czole.
USA natychmiast rozpoznał w chudym i delikatnym chłopaku syna ZSRS. Prawie zapomniał jak wyglądał Rosja jako nastolatek, widywał go w tedy bardzo rzadko, ale z zamienionych kilku zdań, jeszcze wtedy, wnioskował iż Rosja to sympatyczny, bardzo emocjonalny oraz nieśmiały kraj. A teraz? Zupełnie jagby ów państwo wyparło samego siebie, starszy Rosja był kompletnie nie podobny do cichego i wycofanego Republiki z przed kilkudziesięciu lat.Przedstawienie zaczęło się, piękne i utalętowane podopieczne Związku radzieckiego wykonywały delikatne i wypracowane ruchy do układu i muzyki zwanej jeziorem łabędzim. Ale ktoś się wyróżniał, widać było ,że Rosja ma największy talent, wszystko przychodziło mu z łatwością, tańczył pięknie, USA kompletnie nie mógł oderwać wzroku od chłopaka.
Kraj w białym trykocie i baletkach, ruszał się po scenie niczym łabędź po tafli jeziora. Tamten Rosja był zupełnie jak duch, duch samego siebie z przyszłości, inny, jagby nierealny w oczach USA.
CZYTASZ
×Umowne granice× Countryhumans {RusAme}
FanfictionPrzez wiele lat nasz świat był pochłonięty przez wojny, jednak nadchodzą dni pokoju, zwłaszcza w odbudowanej z popiołów Europie. Wiele państw znów gości na mapach świata, wszystko wydaje się rozkwitać na nowo. Jednak są państwa które mogą zagrozić...