Prolog

1.7K 84 39
                                    

Dwadzieścia osiem lat temu, w 1991roku...

    Przez wielki i ponury dom przetoczyło się dudnienie małych stóp o stare, drewniane schody.
Młoda republika radziecka jedynie poruszyła się niespokojnie na swoim posłaniu, Rosja był już przyzwyczajony do ciągłego hałasu w domu, w końcu oprócz niego i ZSRS mieszkało tam piętnaście innych republik. Znowu huk, jednak tym razem za okna.  Czyżby burza? Pomyślał republika i zatkał sobie poduszkę na głowie. Komunista nie spał już od dobrych kilku minut, Ale nie miał siły wstać, był zbyt skacowany aby zrobić cokolwiek.

Za okna pokoju młodzieńca rozpościerał się ponury widok, szare niebo, deszcz i złowrogie, dające zimne światło błyskawice.
W wnętrzu pokoju nie było lepiej, obdrapane z boazeri ściany, przykryte jedynie wypłowiałym dywanem naściennym, spracowana i porysowana podłoga oraz zimne i wilgotne łóżko.

Nagle do ciemnej ,,nory" Ruska ktoś wbiegł.Była to młoda dziewczyna ubrana w prostą beżową sukienkę i o bosych stopach.
-привет, Rosija! - Wykrzyknęła owa dziewczyna podchodząc do łóżka Rosji.
- Czego chcesz Ukraino.-Mrukną republika i obrócił się na posłaniu w stronę siostry aby spiorónować ją wzrokiem.
-Emm... Jagby to powiedzieć... Nie mamy pieniędzy żeby kupić coś do jedzenia a ZSRS nie wrócił od wczoraj...-Wyjaśniła dziewczyna, przystępując z nogi na nogę.
-No i co w związku z tym?- Spytał zaspanym głosem komunista.
-Mógłbyś pożyczyć mi z pięć rubli?- Powiedziała prawie szeptem Ukraina.
-Od razu bym wam dał, jak bym miał.- Odparł lekko zażenowany Rosja, poczym przymkną oczy  słuchając  uspokajającego szumu deszczu. Jednak siostra nie dała mu za wygraną i aby spowrotem nie oddał się objęciom Morfeusza złapała go za ramiona i zaczęła nim potrząsać.
-сука блять... Zaklną Rosja prubując uwolnić się z pod mniejszej republiki, po czym dodał prawie krzycząc.- Uspokój się! Też jestem głodny.- Ukraina puściła brata i zaczęła z zniecierpliwieniem  tupać bosą stópką.

Kiedy Rosja na nią spojrzał stwierdził że rzeczywiście nie wyglądała  najlepiej, podkrążone oczy i żałośnie chude ręce oraz nogi do wielkości ciała, nawet jej flaga była jakaś  wyblakła.
I wtedy republika zauważył ,że Ukraina również się mu przygląda.
- Piłeś, wczoraj? Strasznie blady jesteś.- Mrukneła dziewczyna. - A jak myślisz Sherlocku?- Wyśmiał ją.
- Aha... Mniejsza o to, ważne czy wymyślisz z kąd wsiąść pieniądze, w końcu to ty tu jesteś prawą ręką ZSRS.- Skwitowała mniejsza republika.

Rosja poczuł ,że słowa towarzyszki mu schlebiają. Można by sprzedać butelki na szkło, widziałem taki skup u Kazachstanu. Pomyślał po czym powiedział.- Zejdź na dół i pozbieraj butelki, zaraz przyjdę.- Ukraina lekko skinęła głową i szybko wyszła z ,,nory".

Kilka chwil później Rosja spuścił nogi z łóżka na zimną podłogę, zrobił to za szybko, przez co zakręciło mu się w głowie. Republika sykną zaciskając powieki i złapał się ściany aby nie stracić równowagi. Po jeszcze kilku chwilach lekko chwiejnym krokiem ruszył na schody. Przecież musiałem wytrzeźwieć od wczoraj...

Kiedy już dotarł na parter zastał zwykły codzienny widok, no może poza zbieraniem butelek. Białoruś i Ukraina razem zbierali butelki do kosza, a inne papryczki radzieckie robiły to co zwykle rano, była tam nawet niska kobietka o imieniu Polska, Rosja nigdy za nią nie przepadał ale jego ojciec zawsze chciał mieć ją przy sobie. Zwykła rutyna i nic ciekawego... Podsumował sytuację w myślach.
                        
                             * * *
Kiedy wszyscy byli już gotowi do wyjścia i odwiedzenia Kazachstanu w sprawach ,,biznesowych", Rosja zauważył ,że nigdzie nie ma jego czapki uszanki.
- idzie już towarzysze, zaraz dołączę.- Krzykną Rusek do reszty komunistów i pomknął zpowrotem do domu.
Minęło kilka chwil, a on wciąż nie mógł znaleźć swojej czapki, głosy republik na dworze zdążyły się znacznie oddalić i ucichnąć, po chwili nie było widać ich nawet z okna.

Rosja nagle znalazł zgubę i  już chciał pobiedz zpowrotem do swoich towarzyszy, gdy nagle usłyszał dziwny dźwięk gdzieś przy drzwiach frontowych. Co jest..? Ktoś został poczekać na mnie? A może to znowu ten tępy NRD chce się o coś wykłócać.
Szybko podbiegł do drzwi i nawet nie zaglądając przez wizjer, otworzył je.
Kiedy tylko to zrobił zamarł w bezruchu, przed nim stał sam ZSRS, ale coś było z nim nie tak, jego twarz i ręce były popękane a z ust sączyła się mała strużka krwi.
- O-ojcze co ci... się stało...?- Spytał zdezoriętowany Rosja, patrząc na sowieta ze strachem.
- Nie za dobrze się czuję...- Mruknął nie wyraźnie Związek Radziecki, po czym prubując przejść przez drzwi potkną się o próg i upadł.
- ZSRS?!- wrzasną młody komunista i natychmiastowo kucną przy chorym.
- Chyba nadchodzi mój czas...- Powiedział czerwony mężczyzna ze smutnym uśmiechem na twarzy.
Rosja poczuł jak jego żołądek zaciska się, w jednej chwili wszystko  co znał zaczęło stawać się nie pewne i obce.
Rosja usiadł na podłodze i delikatnie podniósł sowieta a następnie oparł jego głowę o swoje przedramię, w tej samej chwili ręka starego komunisty ukrószyła się jak porcelana a następnie zamieniła się w czerwony pył. Komunista sykną z bólu, kiedy płaty jego skóry zaczęły się obkrószać.To było już pewne, Związek Radziecki rozpadał się.
- Żegnaj synu, jeszcze kiedyś się zobaczymy, jeszcze kiedyś...-
Pożegnanie to zabrzmiało raczej jak złowróżbna przepowiednia, ale Rosja nie mógł się głębiej nad tym zastanowić, ponieważ w jednej chwili przeszył go ból  podobny do uderzenia rozgrzanym prętem, źródłem bólu był znak sierpa i młota na jego czole. Przed oczami Rosji pociemniało, republika powoli zaczął osuwać się na podłogę. ostatnie co Rus zobaczył to rozpadające się w pył ciało ZSRS oraz swoją siostrę, która wruciła się do domu aby sprawdzić czemu Rosji nie ma tak długo, ona również osunęła się na posadzkę trzymając się za złoty symbol na czole.

Najwidoczniej nie było nam pisane żyć w wiecznej chwale i potędze...
Nie martw się, ja nigdy cię nie opuszczę...jeszcze wrócę...a wtedy oni wszyscy pożałują ,że się od nas odwrócili...

*******************,
No elo elo, prolog mamy za sobą!
Tak wiem ,że za długi bo aż 925 słów X'D.ಥ‿ಥ

Trochę spaprałam zakończenie but mam nadzieję ,że reszta jest spoko.

Tym razem okładka nie jest moja, leniuszek ze mnie.ಠωಠ

I takk, jagby nie zamierzam robić z tego gawnanego ff  w którym:
1dzień- spotkanie
2dzień-mieszkanie z sb
3dzionek-ślub.
NOPE, będzie powolne rozwijanie relacji.

Do zobaczenia aniołki.( ͡°ᴥ ͡° ʋ)

×Umowne granice×  Countryhumans {RusAme}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz