VI. Cisza przed burzą.

882 76 35
                                    

...
..
.

Ameryka wkroczył do środka baru, nie wyglądał na najbogatszy ale zdawał się mieć przyjemną atmosferę, przeszedł kilka kroków do środka i zerkną na zegarek, który wskazał mu dokładnie dwónastą w nocy. Mężczyzna mimo to podskoczył gdy salwy fajerwerków i sztucznych ogni zaczęły dudnieć i huczeć za oknami budynku zagłuszając muzykę z lat 80 puszczoną w lokalu.
Jednak nie zdążyłem z szampanem...
Zasmucił się i rozejrzał się po pomieszczeniu,
w kącie stała stara maszyna do gier, po środku rozciągała się lada za którą widać było pułki z trunkami o różnych kolorach. Na lewo w drugim koncie pokoju przy stole siedziały dwa państwa, Belgia z Bułgarią które spokojnie tasowały karty do gry w pokera.
Niezła speluna...
Pomyślał USA wchodząc trochę w głąb tej 'nory'. Nagle zauważył coś, a raczej kogoś kto sprawił, że zamarł w pół kroku.
Gdzieś na końcu sali siedział wysoki mężczyzna o potężnej posturze, siedział lekko przygarbiony, raczej pijany. Ame nie rozpoznałby go bez czapki uszanki, ponieważ jego twarz skrywały jego dłonie.
Po chwili nieruchomego stania i całkowitej ciszy w myślach ktoś wytrącił Amerykanina z osłupienia.
- Witajj Ameryko. Coś podać?- Spytała Chorwacja krzyżując ręce na piersi i uśmiechając się sympatycznie do USA. - Coratia? O! Miło mi cię widzieć.- Zawołał Ame i energicznie potrząsnął rękę dziewczyny.
- To co? Chcesz kupić sobie jakiegoś szampana i zwiać czy chwilę tu zostaniesz?- Zagadnęła Chorwatka.
USA zerkną za siebie w stronę Rosjanina, po czym westchnął, kiwając głową w jego stronę.
- Będziesz potrzebowała z nim pomocy?
Coratia zaśmiała się cicho i jeszcze bardziej ściszonym głosem powiedziała.
- Spokojnie, spity Rosja nie jest groźny.
Po alko przypomina bardziej smutnego miśka niżli buca którym jest na co dzień. Ale ty pewnie nie wiesz, bo nie spotykasz go codziennie.-
Te słowa Chorwacji trafiły w sedno zmartwień USA. On przecież nawet do końca nie zał Rosji. A co jeśli Rosja jest zupełnie inny niż o nim mówią?
- Chociaż wiesz co Ame?-
Zaczeła lekko zawstydzona barmanka.- Mógłbyś mi puźniej pomudz z wyprowadzeniem Rusa z lokalu? Bo emmm... On jest dość ciężki i wkurza się jak ktoś prubuje mu pomuc wstać...-
Ameryka posłał Chorwacji zagubione spojrzenie.
Nie był do końca przekonany do tego pomysłu. Bo co dalej? Zostawi go samego na tym mrozie? Znów zerkną na Rosjanina który miał na sobie tylko czarny dres z Adidasa podczas gdy Ame miał na sobie jeszcze kurtkę i szalik. Tylko buty Rosji wydawały się być cieplejsze, były to wysokie ciemnobrązowe glany.
- I co dalej miałbym z nim zrobić?-
Spytał USA i nerwowo postukał palcami w drewnianą ladę.
- Nic, jakoś się dowlecze do domu.-
Wzruszyła ramionami Chorwacja.
Ame zrobiło się jakoś źle, raczej po tej wypowiedzi nie sądził czy jakiekolwiek państwo darzyło sympatią Rusa.
- No, no okej...- Odparł zmieszany Ameryka a Chorwacja z uśmiechem poklepała go po ramieniu dziękując z ulgą w oczach.
- To co? Na jakiego szampana się skusisz?- Po chwili ciszy wypaliła dziewczyna.
- A.. no tak.- Powiedział Ame poczym zerknąć znów na Rosję który teraz coś bełkotał sam do siebie. To będzie trudna noc...- Daj mi najmocniejszy- Westchnął w końcu zrezygnowany.
Coratia kiwnęła głową i podała szampan w złotym pazłotku.
- To będzie dwadzieścia euro.
- Ok.- Potwierdził USA i wyciągną pieniądze które wcześniej zamienił w kantorze u Francji.
Po zapłaceniu wzią szampan w jedną rękę a drugą odpalił sobie papierosa.
- Mogę?- Wymamrotał do Chorwacji.
- Jasne.- Odparła.
Ame ostatni raz się zaciągną po czym powoli podszedł do stolika Rosji. Stolik przy którym siedział Rosjanin był zastawiony butelkami po wódce a w dodatku sam Rus słaniał się na krześle jagby zaraz miał uderzyć głową w stół.
USA usiadł obok wschodniego państwa i położył szampana na stoliku jak gdyby nigdy nic oraz przywitał się.
Rosja zdawał się nawet go nie zauważyć do tego śmierdziało od niego wódką. Ame odchrząkną żeby zwrucić na siebie uwagę.
Rosja powoli odwrócił do niego swoją ociężałą głowę po czym po chwili ciszy wybełkotał.
- Coo... ZnÓw PoSzUkUjesz atĘcji?
- Nie. Przyszedłem pomuc ci stąd wyjść.- Sprostował Ameryka z śmiertelnie poważną miną.
- Nje pOtrZebujĘ PoMocy aaa Poza tym ZkĄd żEś się TU WziĄ?!- Odparł Rosja lekko czkając przy tym i mierząc Amerykę ponurym wzrokiem.
- Potrzebujesz.- Warkną USA i
trochę zbyt derastycznie, złapał Ruska za ramię, który jęknął cicho coś w języku rosyjskim. Niby Ameryka mógł być cierpliwszy dla pijanego, ale po pierwsze to był Rosja a po drugie Ame od dziecka(bycia kolonią) był w gorącej wodzie kąpany a zprzeciw w jego przypadku, nie wchodził w grę.
Po chwili USA szedł do wyjścia z Rosją który zszokowany bełkotał coś po swojemu. Wszyscy w lokalu zaczęli się gapić na tą dziwną scenę, przez co Ame poczuł jeszcze większą presję żeby z tamtąd wyjść.
-Оу! Больно.- Krzykną na całą epę Rosjanin i spróbował wyszarpać się z uścisku.
- Zamknij się chlejusie.- Wysyczał przez zęby Ameryka czując jak spojrzenia innych zaczynają go przeszywać na wylot. Teraz doskonale wiedział co musi czuć Chorwacja na co dzień.
Też mi smutny miśek...doprawdy.

×Umowne granice×  Countryhumans {RusAme}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz