6.Machnij mi tutaj autograf

546 58 19
                                    


Mamy już piątek, czyli został nam weekend aby dokończyć i połączyć w całość wypracowanie na poniedziałkowe zajęcia. Co dziwne, Shawn nie pojawił się na dwóch pierwszych wykładach. Idąc z łazienki zauważyłam Emmę przy stoliku.

-Hej, widziałaś gdzieś Shawna?- zapytałam przyjaciółkę zajmując miejsce naprzeciwko niej.

-Nie. A co stęskniłaś się za nim?-mrugnęła do mnie.

-Nie.-odparłam wywracając oczami. -Mamy do dokończenia pracę na poniedziałek. A właśnie jak ci idzie pisanie?

-Och, uwierz mi, żałuję, że zaspałam na te zajęcia.-westchnęła.- O wiele łatwiej robi się takie prace razem z tobą. Na szczęście ja też już prawie skończyłam.

-No to super. Mam nadzieję, że Mendes mnie nie wystawi do wiatru.-rozglądałam się po pomieszczeniu szukając wzrokiem bruneta.

-Myślę, że cię nie wystawi, a jeśli nawet to pewnie miał ważny powód.-odparła wzruszając ramionami.

-To mnie pocieszyłaś, Em.-prychnęłam. Nie uśmiecha mi się po raz kolejny odwalać za kogoś robotę, a druga osoba przychodzi na gotowe. Jeżeli to jest wspólna praca to od początku do końca.

Moje przeczucia okazały się słuszne. Tego dnia Shawn nie pojawił się już na uczelni. Wracałam do domu nieźle wkurzona, że będę siedzieć nad tym sama.

Po ciężkim tygodniu postanowiłam wziąć długą kąpiel. Nic tak nie odpręża jak kąpiel z olejkiem lawendowym. Zrelaksowana wróciłam w piżamie do pokoju z zamiarem obejrzenia jakiegoś serialu. Usiadłam na łóżku z laptopem, oparłam się już wygodnie o stos poduszek, kiedy zadzwonił mój telefon. Kto tym razem dzwoni przed dziesiątą w nocy i zakłóca mój spokój? Spojrzałam na wyświetlacz, jakiś nieznany numer. W pierwszej chwili stwierdziłam, że nie będę odbierać, jednak coś mnie tknęło, żebym jednak to zrobiła.

-Halo?-powiedziałam niepewnie po odebraniu telefonu.

-Stella? Cześć.-totalnie zatkało mnie słysząc znajomy głos.

-Shawn? Czekaj, skąd masz mój numer?-zapytałam zaskoczona.

-Od Briana, a w zasadzie to on na moją prośbę zapytał o twój numer Oliwię. Stella, dzwonię aby cię przeprosić. Naprawdę bardzo cię przepraszam, że nie odezwałem się wcześniej, ale wyjechałem na spotkanie z wytwórnią.

-To wszystko wyjaśnia. Gdzie dokładnie jesteś?- czekałam na wyjaśnienia.

-W Nowym Jorku, to było zupełnie nieplanowane. Wrócę dopiero w niedzielę w nocy, ale w poniedziałek będę na wykładzie.- zapewnił mnie.

-W takim razie co z naszym referatem?-westchnęłam.

-Wiem, że nawaliłem. Jeszcze raz bardzo cię przepraszam. Nie chciałem cię w żaden sposób wykorzystać, więc jutro rano prześlę ci moją część.- po jego głosie słyszałam, że naprawdę się tym przejął.

-Okej, rozumiem. W porządku.

-Nie jesteś na mnie zła?- zapytał na chwilę zawieszając głos.

-Nie będę ukrywać, że na początku byłam wkurzona, ale nie jestem na ciebie zła.

Wiem, że to twoja praca, a to spotkanie nagle ci wypadło. A i tak praktycznie referat jest gotowy.

-Jesteś najlepsza Stella. Naprawdę.- słysząc jego głos zdołałam się domyślić, że w tym momencie chłopak uśmiecha się.

-Wiesz co Shawn, teraz mam dostęp do twojego numeru. Nie boisz się?-zaśmiałam się.

-Wiem, że mogę ci ufać.-odparł zdecydowanym głosem.

Say love at 2 am //Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz