22.Jedyne czego pragnę to twoje szczęście

345 27 21
                                    



Nareszcie dotarłyśmy do Toronto, na lotniku czekał już na nas Ashton. W drodze powrotnej do domu, zorientowałam się, że w telefonie wciąż mam włączony tryb samolotowy, jak tylko go wyłączyłam mój telefon oszalał od przychodzących powiadomień. Miałam masę nieodebranych połączeń i nieoczytanych wiadomości, w większości od moich przyjaciółek i od Shawna.

-Ktoś chyba za tobą tęsknił.-zaśmiała się Lizzy słysząc w kółko przychodzące powiadomienia.

-Najwyraźniej.-odparłam. -Pewnie chodzi o tę imprezę u Emmy.-byłam tak zmęczona tym lotem, że nie miałam siły teraz tego wszystkiego czytać, stwierdziłam, że może to poczekać do rana.

*

Zdążyłam tylko odstawić bagaże i wziąć prysznic, jak usłyszałam zza drzwi łazienki dzwonek mojego telefonu. Wyszłam owinięta w ręcznik, aby zobaczyć kto jest taki mądry żeby dzwonić do mnie po północy.

-Emma? Coś się stało?-zapytałam śmiejąc się. -Wiesz, że dopiero wróciłam?

-Przepraszam. Ale kurwa czytałaś te wiadomości? Próbuję ratować twój związek.-powiedziała wyraźnie zaniepokojona.

-Czekaj, o czym ty mówisz?

-O nie, to znaczy, że ty nadal nic nie wiesz.-na jej słowa usiadłam na łóżku.

-Czego nie wiem?-zapytałam przełykając nerwowo ślinę.

-Nie wierzę, że to usłyszysz właśnie ode mnie...-dziewczyna zawiesiła na chwilę głos.

-Emma, mów o co chodzi.-czułam jak po ciele przechodzi mnie dreszcz.

-Shawn wyjeżdża do Los Angeles i to dzisiaj rano. Przyszedł na imprezę aby poinformować nas, że znów będzie studiował online. Słuchaj, on nie był w stanie powiedzieć kiedy wróci, liczył na to, że powie ci o tym osobiście, jednak wszystko się pochrzaniło. Nie chcę zabierać ci czasu bo może uda ci się jeszcze go złapać.-czuję jak robi mi się słabo.

-Kurwa, powiedz, że to żart.-odparłam przy czym powstrzymywałam się od płaczu.

-Chciałabym, ale radzę ci się pospieszyć. Trzymam kciuki kochana.-rzuciła po czym rozłączyła się.

Czułam jak wszystko zaczyna mi wirować przed oczami. Jak to on wyjeżdża? Chciał mnie zostawić tak bez żadnych wyjaśnień? Teraz już wiem co znaczyły te wszystkie nieodebrane połączenia, a mnie znów uderzył ten sen sprzed kilku dni, który jakby zaczął stawać się rzeczywistością.

Nie mogłam tak tego zostawić, wciąż była jedna rzecz, którą mogłam zrobić aby go powstrzymać. Szybko ubrałam się i nie zastanawiając się zeszłam po cichu schodami na dół i wzięłam kluczyki do samochodu mamy. Wsiadając do pojazdu miałam taką myśl, że chyba zwariowałam. Przez chwilę wahałam się, jednak przekręciłam kluczyk w stacyjce i wyjechałam z garażu. Jechałam przez miasto, deszcz lał się strugami z nieba. To chyba pierwsza wiosenna ulewa w tym roku. W czasie jazdy wciąż biłam się z moimi myślami, ale ja tak łatwo się nie poddam. Dojechałam na miejsce i zaparkowałam przy krawężniku tuż przed apartamentowcem. Mimo, że droga do drzwi nie była daleka, to i tak zdążyłam trochę zmoknąć. Dzwoniłam domofonem, jednak nikt nie odpowiadał. Próbowałam nawet dodzwonić się do niego, ale on nie odbierał telefonu. Zapewne stałabym tam jak idiotka, gdyby nie to, że na moje szczęście ktoś wychodził z budynku i udało mi się wejść do środka. Jechałam windą mając wątpliwości czy dobrze robię, jednak jeżeli pozostanę bierna w tej sytuacji, mogę mieć wyrzuty sumienia, że nie zrobiłam nic więcej. Szlam korytarzem, który teraz wydawał mi się, że ciągnie się w nieskończoność. Dookoła mnie panowała głucha cisza, co tu się dziwić jest prawie druga w nocy. Wzięłam głęboki wdech i zapukałam do drzwi. W napięciu czekałam, jednak nikt nie otwierał. Cholera. A jeśli jest już za późno i on wyjechał? Przez chwilę czułam się zawiedziona, ale postanowiłam zapukać jeszcze raz, tym razem głośniej. Po chwili usłyszałam zbliżające się kroki, a moje serce automatycznie zwiększyło liczbę swoich uderzeń. Drzwi otworzyły się i stanął w nich Shawn bez koszulki z przewieszonym na ramieniu ręcznikiem. Zmierzyłam go wzrokiem i zapomniałam po co tu właściwie przyszłam.

Say love at 2 am //Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz