7.Jestem gorący

527 51 22
                                    


Minęły prawie dwa tygodnie odkąd Shawn i Brian pojawili się na naszej uczelni. Do tej pory, już wszyscy przyzwyczaili się do obecności sławnego piosenkarza na korytarzach i nie słychać już podekscytowanych głosów na jego widok. W sumie wciąż wszystkie dziewczyny się na niego gapią, ale to nie jest już to samo jak na początku. Każdy traktuje go normalnie.

Tak jak zawsze podczas długiej przerwy, siedziałam w klasie z fortepianem. Tylko moi przyjaciele wiedzą, gdzie mnie szukać, jeżeli nie ma mnie na stołówce bądź w bibliotece. Emma w tym czasie ma godzinny fakultet z łaciny, na który akurat ja nie chodzę. Siedziałam przy fortepianie i grałam jakąś melodię z pamięci. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, spojrzałam w ich kierunku i zobaczyłam uśmiechniętego bruneta.

-Wiedziałem, że cię tutaj znajdę.-powiedział Shawn wchodząc do środka.

-Jestem taka przewidywalna?-zwróciłam się do chłopaka.

-Nie, po prostu wiem, że na długich przerwach lubisz tutaj przebywać.-odparł uśmiechając się. Trzeba przyznać, że jego uśmiech jest zaraźliwy.

-To prawda. W takim razie co cię tutaj sprowadza?-wstałam ze stołka.

-Mówiłem, że będziemy się dzielić tym miejscem.-brunet usiadł na parapecie.

-Faktycznie.-odparłam rozpuszczając moje włosy, które związałam do grania. -Jak dobrze pamiętam, prosiłeś mnie również o korepetycje z francuskiego.-dodałam stając przy oknie. -A póki co, nie zgłosiłeś się do mnie o pomoc.-spojrzałam na chłopaka, w tym dziennym świetle jego oczy były jakby jaśniejsze.

-Racja, to może wykorzystajmy ten moment i zacznijmy teraz, co ty na to?- uniósł brwi wyczekując na moją odpowiedź.

-Może być.-usiadłam obok niego na parapecie. -Powiedz coś po francusku, a ja ocenię jak bardzo słaby jest twój francuski.

-Hej, skąd wiesz, że jest aż tak źle?-żachnął się.

-Nie wiem, ale chcę się przekonać.-zachichotałam. Chłopak uniósł lekko głowę do góry i zaczął się zastanawiać. Po chwili powiedział dwa zdania po francusku, a raczej „po francusku w jego wydaniu". Kiedy usłyszałam wypowiedziane przez niego słowa wybuchłam śmiechem.

-No co?- zapytał zdezorientowany. -Było aż tak źle?

-Shawn.-dotknęłam jego ramienia powstrzymując śmiech. -Jest jeszcze gorzej niż myślałam.

-Serio?- spojrzał lekko zmartwiony.

-A czy ty wiesz co właśnie powiedziałeś? A raczej co chciałeś powiedzieć?-spojrzałam na niego z politowaniem.

-Chciałem zamówić kanapkę i wodę z lodem, bo jest gorąco.-odparł drapiąc się po karku.

-No prawie ci się udało, tylko, że ty powiedziałeś: „Dzień dobry. Jestem bagietka z serem. Jestem gorący, poproszę szklankę lodu z wodą."- znów zaczęłam się śmiać.

-Naprawdę?-chłopak zakrył dłońmi oczy. -Serio jestem beznadziejny. To właśnie dlatego zapisałem się do grupy początkującej.-westchnął i sam zaczął się śmiać.

-Poradzimy sobie.-dodałam. -Bywają gorsze przypadki.

-Czasami mam wrażenie, że nawet mój angielski jest do bani.

-Hej, przecież piszesz teksty piosenek, to jak twój angielski może być słaby?- zapytałam lustrując go rozbawionym wzrokiem.

-No wiem.- przeczesał dłonią włosy. Czasami zastanawiam się czy on robi to specjalnie, czy po prostu już tego nie kontroluje.

Say love at 2 am //Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz