14.Przygotuj się na swoją porażkę

462 44 43
                                    


Do zgarnięcia jest dedykacja w kolejnym rozdziale :) Szczegóły podane są na końcu tego rozdziału. 

Siedzieliśmy wszyscy przy jednym stole czekając na naszego solenizanta.

-Gdzie jest ten Jacob?- zapytał Nate, który lekko się już niecierpliwił.

-Pojechał odwieźć swoją dziewczynę na lotnisko, po prostu musiał się z nią pożegnać.-odparłam opanowanym głosem. -Spokojnie, na pewno zaraz będzie.

-Aaaa...To dlatego, Ella nie mogła przyjść.-powiedziała Leah.

-Jej dziadkowie mają okrągłą rocznicę ślubu w ten weekend, więc musiała polecieć do Vancouver z jej rodziną.- dokończyła za mnie Olivia. W tej samej chwili Jacob przekroczył próg restauracji. Na jego widok wszyscy od razu wstaliśmy ze swoich miejsc.

-Cześć wam.-przywitał się z nami. Jacob zdjął kurtkę i powiesił ją na krześle. -Przepraszam za spóźnienie, ale stałem trochę w korku, a wcześniej, no sami wiecie jak to jest z takimi pożegnaniami.- w jego oczach było widać prawdziwą radość. Będąc już w komplecie wszyscy zajęliśmy miejsca przy stole i zaczęliśmy przeglądać menu.

-Huh, czyżby ktoś zaliczył trzecią bazę z Ellą?-uniósł brwi Nate.

-Nie bądź wulgarny.-skarciła go Leah.

-No co?-zaśmiał się blondyn. -Tylko popatrz na niego jaki jest szczęśliwy.

-Stary. Spotykam się z Ellą dopiero jakiś miesiąc.-pokręcił głową chłopak jednocześnie śmiejąc się. -Przecież świętujemy moje urodziny. To co, mam płakać?

-Dobrze powiedziane.-uśmiechnęła się Emma spoglądając znad menu.

-Cieszę się, że mam wspaniałą dziewczynę, a przede wszystkim, że mogę świętować moje urodziny w gronie przyjaciół.

-Oooch.-westchnęłam przytulając się do jego ramienia. -To urocze, Jacob.

-A w dodatku jutro idziemy na koncert Drake'a. Czego chcieć więcej do szczęścia?-uśmiechnął się i spojrzał w kartę z daniami. Shawn popatrzył na mnie uśmiechając się, po jego twarzy widziałam, że jest jakby, podekscytowany? W sensie chyba chciał się czymś ze mną podzielić.

Złożyliśmy nasze zamówienie, Jacob nie był świadomy, że po obiedzie dostanie specjalny urodzinowy deser, który zamówiłam zanim on jeszcze się tutaj zjawił. Czekając na posiłek, rozwinęła się dyskusja na temat jutrzejszego koncertu. Shawn przez moment był nieobecny, bo pisał coś na swoim telefonie, dosłownie chwilę później, ku mojemu zdziwieniu dostałam od niego wiadomość, bardzo krótką, mianowicie „udało się". Spojrzałam na niego mrużąc oczy, chciałam go zapytać, co się udało, jednak on powstrzymał mnie przykładając palec do swoich ust. Zupełnie jakby nie chciał aby reszta usłyszała naszą rozmowę.

-Shawn, to prawda, że znasz Drake'a?- zapytała Leah i automatycznie wszystkie spojrzenia przeniosły się na bruneta.

-Tak, to prawda.- odparł chowając telefon do kieszeni. -W sumie to mam z nim taką zabawną historię. Byłem na koncercie The Weeknd i zobaczyłem go również wśród innych artystów, którzy byli tam obecni. Chciałem się przywitać, bo poznałem go już wcześniej, tymczasem powstrzymał mnie jego ochroniarz, złapał mnie za ramię jak kogoś obcego. W tamtej chwili bałem się, że Drake mnie nie pamięta, i że zrobię z siebie kompletnego kretyna. Na szczęście pamiętał mnie, więc jego ochroniarz puścił mnie.- zaśmiał się chłopak, a po chwili nasza reszta. -Później spotkałem go kilka razy, między innymi na meczach koszykówki. Ale jak już mówiłem to, tak, znamy się.-powiedział to drugi raz, tym razem patrząc na mnie i po chwili puścił do mnie oko. Nagle zorientowałam się, o co mu chodziło z tą wiadomością.

Say love at 2 am //Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz