23. Usłyszeć echo własnych słów

322 28 9
                                    

Wybaczcie mi moją dwumiesięczną nieobecność. Mam nadzieję, że jeszcze nie zapomnieliście o tym ff. Miłego czytania :)

Shawn

-Kocham cię.- powiedziała patrząc na mnie poważnym wzrokiem. Pamiętam jak zastygłem w miejscu słysząc jej słowa. Od dwóch tygodni wciąż słyszę jej głos w mojej głowie wypowiadający „kocham cię", który jest powtarzany niczym echo.

Echo to jest dobre słowo, bo w końcu to zjawisko polega na odbiciu fali dźwiękowej od przeszkody. A tamtej nocy to ja zachowałem się jak przeszkoda i pozwoliłem odbić te słowa od siebie, zamiast powiedzieć jej co czuję. Stella mogła tylko usłyszeć echo własnych słów, bo ja milczałem. Dosłownie każdego dnia nie daje mi to spokoju. Jak mogłem tak się zachować, a na koniec spalić wszystkie mosty wyjeżdżając do Los Angeles.

Wpatruję się w widok przede mną, dookoła rośnie zielona roślinność, a tuż za nią rozpościera się bezkres oceanu. Każdego dnia spędzam tutaj trochę czasu, siedząc na betonowym brzegu basenu z zanurzonymi stopami w wodzie. To w pewien sposób mnie uspokaja i pozwala zebrać myśli. Dzisiaj mam dzień wolny, ale jutro od samego rana muszę być na planie zdjęciowym. Słyszę głos Andrew dochodzący z środka, cały czas wisi na telefonie i układa grafik oraz ustala jakieś spotkania. Wstałem z miejsca i stwierdziłem, że muszę się przejść na spacer. Wziąłem ręcznik przewieszony na leżaku i wszedłem przez drzwi tarasowe do kuchni, gdzie przy stole siedział Gerty.

-Idę się przejść.- rzuciłem i skierowałem się do wyjścia. Manager jedynie kiwnął głową i uniósł kciuk do góry. Wyszedłem na zewnątrz, jako że na czas naszego pobytu tutaj wynajęliśmy rezydencję w strzeżonej ekskluzywnej dzielnicy, to do plaży nie jest aż tak daleko. Jednak stwierdziłem, że wolę przejść się trochę dalej, na inną plażę. Założyłem okulary przeciwsłoneczne i po prostu szedłem przed siebie. Zbliżając się do plaży mijałem coraz więcej ludzi, którzy uśmiechnięci jeździli rowerami po deptaku. Miałem wrażenie, że wszyscy są w doskonałych humorach, tylko nie ja. W pewnym momencie o mało nie wpadła na mnie para, która jechała na rolkach trzymając się za ręce. Zdawało mi się, że dookoła mnie są tylko same zakochane pary, a ja jakbym nie wpisywał się w ten krajobraz. W końcu doszedłem do piaszczystego brzegu i od razu zdjąłem buty. Jedynym plusem tego dnia jest zdecydowanie pogoda, która wręcz zachęca do tego aby być na zewnątrz. Spacerowałem wzdłuż oceanu, woda co raz obmywała moje stopy, a morska bryza rozwiewała moje włosy. Po chwili z myśli wyrwał mnie czyjś głos, odwróciłem się i zobaczyłem, że w moją stronę zmierzają jakieś dwie dziewczyny.

-Hej, Shawn.- rzuciła jedna.

-Przepraszamy, że przeszkadzamy, ale czy możemy prosić o zdjęcie?- uśmiechnęła się opalona blondynka.

-Jasne.- westchnąłem. Nawet gdy nie mam nastroju na zdjęcia, to nie potrafię odmówić fanom. Dziewczyny ustawiły się obok mnie po czym zrobiliśmy selfie, a po chwili dziękując za zdjęcia odeszły chichocząc między sobą.

Znalazłem mniej oblężone miejsce i usiadłem na piasku. Przez dłuższą chwilę przesypywałem między dłońmi suchy piasek, kiedy zorientowałem się, że ktoś mnie obserwuje.

-Cholera.- zakląłem pod nosem. Nawet na plaży nie dadzą mi spokoju. Kilkanaście metrów ode mnie stał fotoreporter, który robił mi zdjęcia. Postanowiłem zignorować ten fakt, licząc że zrobi mi kilka zdjęć i sobie pójdzie. Przymknąłem oczy i skierowałem moją twarz ku promieniom słońca. Miałem rację, kiedy otworzyłem ponownie oczy, paparazzi zniknął. Siedząc tak w samotności, poczułem, że muszę napisać piosenkę o tym, jak się czuję. Odtwarzając wydarzenia sprzed dwóch tygodni zacząłem z tych wspomnień składać tekst w mojej głowie.

Say love at 2 am //Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz