Bardzo Was przepraszam za moją nieobecność. Mam nadzieję, że jeszcze nie zapomnieliście o mnie. Myślałam, że już tutaj nie wrócę, ale obiecałam sobie, że skończę to ff. Zapraszam Was na przedostatni rozdział :)Shawn
-Rzuć tę cholerną broń!-powiedziałem podniesionym tonem głosu, jednocześnie próbując zachować spokój. -Zrób to dla twojego dobra.-pierwszy raz grałem taką scenę i próbowałem być przekonujący.
-Cięcie.-usłyszałem po chwili. -Mamy to. Dobra robota, Shawn.-dodał reżyser.
-Masz teraz dwie godziny przerwy.-podeszła do mnie asystentka reżysera.
To świetnie się składa, bo w tym czasie muszę dokończyć mój esej na literaturę oraz kontynuować naukę do ostatniego zaliczenia w tym semestrze. Udałem się do mojej garderoby, aby móc spokojnie popracować w ciszy.
Jednoczesne studiowanie i praca na planie filmowym nie jest łatwa, gdyż muszę każdą wolną chwilę poświęcać na naukę do egzaminów, pisanie prac oraz uczyć się kolejnych kwestii mojego bohatera. Dobrze, że jeszcze tylko jedno zaliczenie i będę mógł całą uwagę skupić na filmie. Otworzyłem plik na laptopie z moją pracą zaliczeniową. Niby już kończę ten esej, ale brakuje w nim czegoś takiego w rodzaju „wisienki na torcie". Spojrzałem na stos książek leżący obok mnie na stoliku. Na jej szczycie leżał egzemplarz „Wielkiego Gatsby'ego", który kiedyś należał do Stelli. Wziąłem do ręki książkę i przypomniałem sobie tamto popołudnie, kiedy dostałem od niej tę lekturę. Przejechałem palcami po kolorowych karteczkach wystających z książki. Miała rację, że to ułatwia wyszukiwanie odpowiednich fragmentów. Przyjrzałem się nim jeszcze raz i dopiero teraz zauważyłem, że wśród różowych i zielonych zakładek tylko jedna z nich jest żółta. Od razu zaciekawiło mnie to i otworzyłem książkę na odpowiedniej stronie, jak się okazało na ostatniej. Zaznaczone było ostatnie zdanie mówiące „Tak oto nieprzerwanie dążymy naprzód - pod prąd, który nieubłaganie spycha nas z powrotem i każe dryfować w przeszłość". Zawiesiłem się nad nim przez dłuższą chwilę, dopóki z myśli nie wyrwał mnie dzwoniący telefon. Spojrzałem na wyświetlacz i doznałem lekkiego szoku, dzwonił Jacob.
-Halo?- odebrałem niepewnie, myśląc, że może wybrał zły numer.
-Cześć Shawn.-chrząknął. -Pewnie zaskoczyłem cię tym telefonem. Słuchaj, nie będę wnikał co zaszło między tobą a Stellą. Nadal nie mogę ci tego zapomnieć, że zraniłeś moją przyjaciółkę, ale nie mogę również zapomnieć, tego co zrobiłeś dla mnie i dlatego dzwonię, żeby powiedzieć ci coś, co może uratować twój związek ze Stellą, czy jakkolwiek to nazwać. Właśnie widziałem jak przyjechał do niej Ethan i to nie wróży nic dobrego. Znając tego kretyna, będzie probował ją odzyskać, wierzę, że moja przyjaciółka nie jest głupia i tego nie zrobi, ale jako wasz przyjaciel, chcę waszego szczęścia, dlatego Shawn rusz ten swój gwiazdorski tyłeczek i natychmiast zapierdalaj na lotnisko i wracaj do Toronto. Jeżeli naprawdę ją kochasz to nawet nie zastanawiaj się, dobrze ci radzę. Mam nadzieję, że postąpisz słusznie. Trzymam kciuki. Cześć.- po czym rozłączył się, a ja nawet nie miałem okazji zapytać o cokolwiek.
Odłożyłem telefon na stolik, nie bardzo rozumiejąc co właśnie się wydarzyło. Samo imię Ethan wywołało we mnie złość, że miałem ochotę w coś uderzyć. Zacząłem nerwowo krążyć z kąta w kąt. Co ja mam robić? Czy to oznacza, że jest dla nas jakiś cień szansy? Spojrzałem na zegarek na moim nadgarstku, jest godzina 16.54. Nagle wpadłem na genialny pomysł i od razu wybrałem numer Andrew.
-Cześć. Słuchaj, jakie jest prawdopodobieństwo, że uda się wcześniej wypuścić singiel?-po ciszy w słuchawce, zdołałem się domyślić, że zaskoczyłem go taką propozycją.
CZYTASZ
Say love at 2 am //Shawn Mendes
FanfictionWszystko zaczęło się od tego, że pewnego dnia na uczelni pojawił się nowy student. Czy obecność tej osoby może zmienić wszystko? Stella będzie musiała po raz kolejny zmierzyć się ze swoją przeszłością. Szczególnie nie jest łatwo po bolesnym rozstani...