14.

64 13 0
                                    

Leżeliśmy w ciszy przez dłuższą chwilę. Zaczęłam odrobinę się denerwować, bo zupełnie nie wiedziałam po co ta cała szopka.

- I co dalej? – Odezwałam się zniecierpliwiona.
- Cicho bądź. Szukam momentu, od którego wszystko ci pokazać.
- Wszystko nagle stało się takie oczywiste. – Odpowiedziałam sarkastycznie i pogrążyłam się we własnych myślach.

Nagle na moim suficie zaczęły pojawiać się rozmazane plamy, które z każdą chwilą zaczęły przypominać klatki z jakiegoś filmu.
- Teraz się skup. - Wyszeptał mi do ucha i zniknął, a ja zaczęłam czekać na przypływ wiedzy, który miał sprawić, że będę nareszcie świadoma tych wszystkich dziwactw.

***

- I tak to zrobię. - Młoda dziewczyna z długimi czarnymi włosami stała naprzeciwko wysokiego, chudego mężczyzny ubranego w czarny surdut i cylinder. - To moja przyjaciółka.
- Jak i również osobą, która może cię zniszczyć. - Mężczyzna odpowiedział zmęczonym głosem.
- Ona nigdy tego nie zrobi. Ufamy sobie. - Dziewczyna obrzuciła go pogardliwym wzrokiem, jakby nie rozumiał najprostszych zasad działania świata.
- Nie zmienię zdania.
- Nie musisz, nie zamierzam się podporządkować do twoich rozkazów. Jestem twoją córką, a nie służącą.
- Dalia - mężczyzna zwrócił ku niej swoją twarz. Widać było, że ma już sporo lat. Zmarszczki wokół jego oczu i zapadłe policzki wskazywały, że jest również mocno zmęczony życiem, jak i tą rozmową. Do tego śnieżnobiała broda, która sięgała mu do mostka wcale go nie odmładzała. - Nie zmuszaj mnie, żebym znowu zamknął cię w twoim pokoju.
- Pff... możesz próbować. Jestem już prawie dorosła. Niedługo zajmę twoje miejsce.
- Ile razy mam ci tłumaczyć, że nie zajmiesz mojego miejsca, a jedynie przejmiesz część moich obowiązków.
- Nieważne, nie o tym teraz rozmawiamy. - Uniosła dłoń, dając znak, że nie ma zamiaru ciągnąć tego tematu. Przerzuciła pasmo czarnych włosów za plecy i wzięła głęboki oddech. - Eva urządza dzisiaj bal. Jestem zaproszona i zamierzam tam iść.
- To bardzo ciekawe. Matka o tym wie? - Na twarzy mężczyzny pojawił się chytry uśmieszek.
- Jeszcze nie, ale zamierzam jej o tym powiedzieć.
- Dobrze, więc jak już uzgodnisz z nią wszystkie kwestie to wrócimy do tej rozmowy, a teraz czas, abyś zajęła się swoimi obowiązkami.
Dalia obruszona wyszła z komnaty trzaskając drzwiami.

***

Obraz się rozmył, a w jego miejsce pojawił się nowy.

***

- Gadriel? - Zza drzewa wyszedł wysoki chłopak. Miał srebrnobiałe włosy, ciemne i przenikliwe oczy i był bardzo blady.
- Dalia... - Podszedł do dziewczyny i objął ją w pasie, wtulając swoją twarz w jej włosy. - Już myślałem, że nie przyjdziesz. - Spojrzał w jej oczy i pogładził ją po policzku, patrząc na nią tak jakby dalej nie mógł uwierzyć, że stoi przed nim właśnie ta dziewczyna.
- Przecież obiecałam. - Uśmiechnęła się i złapała go za dłoń, składając na wewnętrznej stronie szybki pocałunek. - Tęskniłam.
- Wiem... - Gadriel westchnął. - Powiedziałaś swoim rodzicom?
- Jeszcze nie. - Dalia opuściła wzrok. - Nie wiedziałam jak. Ojciec wpadłby w szał, o matce nie wspomnę. Ścigaliby cię aż... - Głos jej się załamał. Pociągnęła cicho nosem i dokończyła. - Aż by cię zabili.
- Nie mogą mnie zabić. - Uśmiechnął się niepewnie.- Eva mówiła, że jestem nieśmiertelny.
- Skąd może mieć pewność? Wasz ojciec cię wygnał...co jeśli zabrał ci przy okazji twoją nieśmiertelność?
- Nie zrobiłby tego... - Gadriel oparł się o pień drzewa. - Przecież jestem jego synem.
- Nie będę ryzykować i sprawdzać, czy Eva ma rację. Nie teraz. Chcę żebyśmy byli szczęśliwy. We trójkę. - Uśmiechnęła się i dotknęła swojego brzucha. Po czym podeszła do chłopaka i złożyła na jego ustach delikatny, ale jednocześnie namiętny pocałunek, w którym zawarta była jej cała miłość do niego.

Uczennica Śmierci [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz