18.

58 12 5
                                    

- Chociaż nie wiem czy to był sen czy jawa, ale chodzi o to, że zjawił się chłopak. Na oko w naszym wieku. Miał jasne włosy, niebieskie oczy i takie różowe usta. Wyglądał, jak Anioł albo coś... - Chrissy opowiadała mi swój sen. Jak na razie zapowiadało się ciekawie. - No i ten chłopak podszedł do mnie i powiedział, że nazywa się Jason i, że od teraz będzie moim nauczycielem i strażnikiem.
- Nauczycielem? - Powtórzyłam to słowo zdziwiona i zaczęłam się zastanawiać, czy Baron tak szybko mógł załatwić Chrissy zmianę krain.
- Tak. Zapytałam go o co chodzi, bo wiesz, średnio rozumiałam, a on uśmiechnął się do mnie i wiesz, naprawdę wyglądał wtedy tak przystojnie, normalnie do schrupania i te jego oczy...
- Chrissy, do sedna. - Zaśmiałam się cicho.
- A tak właśnie - wyszczerzyła się - no i on powiedział, że tak. Że został wysłany tu na prośbę Evy, ponieważ zaszedł jakiś błąd i trafiłam nie tam gdzie trzeba.
- Och, to chyba świetnie? - Kamień spadł mi z serca. - Teraz będziesz mogła się poczuć lepiej.
- No nie wiem... - Chrissy posmutniała.
- O co chodzi?
- Jason mówił, żebym się z tobą pożegnała, bo od teraz mam zakaz zbliżania się do ciebie.
- Co? - No teraz to już jest chyba jakaś kpina.
- Nie wiem, coś tam gadał, że wysysasz ze mnie energię życiową, bo należysz do Śmierci... - Wymamrotała cicho i spojrzała na mnie niepewnie.
- Tego się nie spodziewałam. - Zamilkłam. Co teraz będzie? Jeśli Jason tak mówił, a wątpię żeby miał powód do kłamania, to taka jest prawda. Zabijam własną przyjaciółkę. Czemu Baron mi tego nie powiedział?
- Ja też, ale pewnie to tylko sen. Nic nie znaczący. - Chrissy wzruszyła ramionami i starała się mnie pocieszyć.
- Nie sądzę. - Spojrzałam na Chrissy. - Wczoraj w nocy rozmawiałam z Baronem i poprosiłam go, żeby pomógł ci się przenieść i szkolić u Evy. Obiecał, że to zrobi. I jak widać zrobił. - Westchnęłam. - Ale przynajmniej będziesz się lepiej czuła. - Uśmiechnęłam się lekko.
- Ale... co z naszą przyjaźnią?
- Nic. - Wzruszyłam ramionami. - Będziemy po prostu widywać się rzadziej, a potem wszystko wróci do normy. Będzie dobrze. - Uśmiechnęłam się pocieszająco.
- O czym gadacie? - Dosiadł się do nas Maveth. Opuchlizna z ust już mu trochę zeszła, ale pod okiem miał wielkie fioletowe limo.
- O moim śnie. - Chrissy odpowiedziała bez ogródek.
- A co ci się śniło Christino? - Chłopak wyglądał na naprawdę zainteresowanego tym co mówiła moja przyjaciółka. Za to mnie, chyba ignorował.
- Noo, właściwie to bardziej kto. W nocy przyszedł do mnie Jason. Trener uczniów Światła.
- Aha. - Maveth wyraźnie się spiął. Wyglądał jakby usłyszał najgorszą historię na świecie. - To chyba dobrze.
- Nie do końca. - Chrissy się skrzywiła. - Właśnie mówiłam Sky, że dostałam zakaz widywania się z nią.
- Cóż, to normalne. Jeśli jesteś oficjalnie uczennicą Evy, a Skyler uczennicą Dalii to jesteście dla siebie niebezpieczeństwem.
- To znaczy? - W końcu się odezwałam. Ciekawość była silniejsza.
- To znaczy, że ty nosisz w sobie śmierć, a Chrissy życie. - Maveth spojrzał na mnie ze współczuciem.- Czyli jesteście swoim przeciwieństwem i nie możecie żyć razem. Przynajmniej na razie. Dlatego będziecie walczyć po przeszkoleniu. Okaże się, która zwycięży. - Chłopak westchnął. - Muszę iść. Mary chciała ze mną o czymś ważnym pogadać. - Przewrócił oczami.
- Mary? Ta Mary? - Spięłam się. Czego ta szmata może chcieć od Mavetha?
- Tak. Do potem. - Wziął plecak i wyszedł ze stołówki. A ja odprowadziłam go wzrokiem i czułam jak się we mnie gotuje złość.
- Hmm, ciekawe czego od niego chce. - Chrissy zaczęła myśleć na głos i przyglądała mi się uważnie. - Wszystko ok, Sky? Masz dziwną minę, jakby brzuch cię rozbolał.
- Mam to gdzieś, co Mary chce od niego. Może się umawiają. - Prychnęłam z irytacją. - Oboje są siebie warci.
- Uu, ktoś tu jest zazdrosny. - Chrissy zaczęła się śmiać i dźgnęła mnie palcem w ramię.
- Niby kto? Bo na pewno nie ja. Pff, jeszcze żeby było o co. - Przewróciłam oczami.
- No cóż... - Chrissy zaczęła się znowu śmiać.
- Nieważne. Widzimy się na lekcji. - Zabrałam torbę z książkami i wyszłam ze stołówki.

Szłam sobie zatłoczonym korytarzem i ukradkiem wypatrywałam chłopaka, który dzisiaj rano zapewnił mi taką dawkę emocji.
Nagle poczułam szarpnięcie za ramię. Chciałam krzyknąć, ale ten ktoś zasłonił mi buzię ręką. Szarpałam się z całych sił, ale ta osoba była o wiele silniejsza niż ja. Poczułam, jak mocniej obejmuje mnie w talii i ciągnie do pustej klasy.
Gdy byliśmy w środku wreszcie zostałam uwolniona.
- Co do cholery!? - Odwróciłam się, żeby jak najszybciej zobaczyć mojego napastnika.
Tak, dobrze myślicie. To był Maveth. - Co to miało być?! - Zaczęłam się na niego drzeć. - Oszalałeś!? Prawie umarłam ze strachu.
- Uspokój się, bo złość piękności szkodzi. - Maveth się zaśmiał i podszedł do mnie.
- Pff, jesteś okropny. - Zmrużyłam oczy ze złości.
- Tak, wiem. - Przewrócił oczami. - Chciałem z tobą porozmawiać na osobności.
- Och, a nie z Mary? - Wyrzuciłam z siebie.
- Z Mary? - Maveth wyglądał na zdezorientowanego.
- Tak. Podobno coś chciała od ciebie. - Skrzyżowałam ręce przed sobą.
- Jesteś zazdrosna? - Maveth się wyszczerzył.
- O ciebie? NIGDY!
- Ech, nieważne. Chodzi o ciebie i Christinę. Tak, jak wam mówiłem na stołówce, nie będziecie mogły się widywać aż do dnia waszej walki.
- A co? Będziesz mnie pilnował?
- Nie ja, ale jeśli Jason jest jej nauczycielem to on na pewno tego dopilnuje. Jest jednym z najbardziej przestrzegających zasad człowiekiem jakiego znam. - Maveth wzruszył ramionami. - Do tego jest świetnym nauczycielem, więc żebyś nie została w tyle, to od dzisiaj będziesz trenować każdego dnia.
- Jasne. Niech będzie. - Przewróciłam oczami. - Jeśli Chrissy ma Jasona, to kto mnie będzie trenował?
- To chyba oczywiste, że ja.
- Aha. - Podsumowałam. - Możemy pogadać o tym co się stało rano? - Zaczęłam ten temat, bo stwierdziłam, że chyba powinniśmy to omówić czy coś.
- Chodzi ci o...
- O to, że mnie pocałowałeś. - Dokończyłam zdanie za niego. - Chcę wiedzieć dlaczego i w jakim celu?

Uczennica Śmierci [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz