40.

14 0 0
                                    

Obudziły mnie promienie słoneczne wlewające się leniwie przez okno.
Otworzyłam oczy i...
- Co do... - rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się obudziłam. To był mój pokój. MÓJ POKÓJ. - Ale jak? - Wyszeptałam do siebie zdezorientowana. Jeszcze przed chwilą trzymałam w ręku magiczne berło, byłam z Mavethem i Julią, i mieliśmy uratować wszystkie światy, a teraz?
- Boże, czy to był tylko sen?
Wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi, które otworzyły się nagle.
- Sky! Świetnie, że wstałaś. Ubieraj się i zejdź na śniadanie. Za 20 minut powinnaś wychodzić do szkoły. - W drzwiach stała moja rodzicielka z wypisanym na twarzy zniecierpliwieniem. - No nie stój tak, ruszaj się. Raz, raz. - Uśmiechnęła się i zamknęła drzwi, zostawiając mnie samą, osłupiałą, zdezorientowaną...
- Nie... - Usiadłam zrezygnowana na łóżku. - To niemożliwe.
- SKYLER! - Głos mamy dało się usłyszeć nawet na końcu świata.
- JUŻ!!! - Krzyknęłam i zaczęłam się ogarniać, wciąż niedowierzając, że to było wszystko snem.

***

Szkolny gwar wbijał się w mój zdezorientowany mózg niczym miliony małych igiełek. Czułam wręcz fizyczny ból słysząc ten hałas.
Weszłam do klasy od biologii. Była pusta - pewnie dlatego, że długa przerwa nadal trwała w najlepsze.
Usiadłam w ławce i zamknęłam oczy, próbując uspokoić swoje serce i umysł.
Wciąż zastanawiałam się nad...
- Właściwie nad czym się zastanawiasz Sky? - Wymamrotałam sama do siebie z rezygnacją. - To wszystko to był tylko sen. Nic więcej. Wróć do rzeczywistości.

- Drodzy uczniowie! - Z głośników wydobywał się zniekształcony głos wicedyrektorki. - Uprzejmie proszę, abyście wszyscy udali się na salę gimnastyczną, BEZ WYJĄTKÓW. Wychowawcy są proszeni o sprawdzenie, czy aby na pewno każdy uczeń jest obecny na sali. Dziękuję.

Poczułam lekki niepokój. Co takiego się stało, że został zorganizowany specjalny apel...
Gdzie jest Chrissy?

Z tym lekkim niepokojem w duszy udałam się na salę gimnastyczną, która była już w 3/4 zapełniona.
Znalazłam jedno wolne miejsce na trybunach. Rozejrzałam się po sali, próbując wyłapać wśród tłumu blond czuprynę mojej przyjaciółki, ale niestety było to zadanie skazane na porażkę od samego początku.

Na mównicy pojawiła się wicedyrektorka. Ubrana w garnitur, z ciasnym kokiem na głowie, który był tak mocno zaciśnięty, że chyba dał radę wyprasować większość jej zmarszczek.

- Proszę o ciszę! - Powiedziała głośno do mikrofonu, który aż pisnął. Chyba sam był zaskoczony, że ktoś go używa. - Chciałabym na wstępie prosić was o zachowanie spokoju po tym co usłyszycie. Mam dla was smutną wiadomość. - Na sali zaległa cisza. Wpatrywałam się w wicedyrektorkę z ogromną obawą. - Dzisiaj rano, w lesie na skraju miasta, znaleziono ciało młodej dziewczyny. - Ciszę przerwały jakieś pojedyncze szmery, a mój żołądek ścisnął się  chyba do granic możliwości. - Policja bada jeszcze sprawę, więc na chwilę obecną niewiadomo co się wydarzyło. - Wzrok kobiety przebiegł po wszystkich uczniach. - Z bólem i przykrością muszę was poinformować, że ową dziewczyną jest, a raczej była, wasza koleżanka Christina Corney.

Zawartość żołądka podeszła mi do gardła. Spojrzałam po wszystkich twarzach, które były zwrócone w moją stronę. Niektóre patrzyły ze współczuciem, inne z wyrazem satysfakcji, a inne ze zdziwieniem.
Co ja czułam? Pustkę. Strach. Niedowierzanie. Jakby jakaś część mnie umarła.
Wstałam z ławki i szybkim krokiem opuściłam salę gimnastyczną. Zaczęłam biec.
Jedyne czego teraz pragnęłam to ucieczki.
To niemożliwe. Niemożliwe. Nie moja Chrissy. Dlaczego ona?! Co się stało? Jak do tego doszło?! Nie, nie, nie, nie... NIE.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 03, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Uczennica Śmierci [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz