33.

71 11 0
                                    

- Gdzie Maveth?
To pytanie padło w momencie, gdy pojawiłam się w zamku Luny.
David stał naprzeciwko mnie. Ręce miał zabandażowane, ale poza tym prezentował się bardzo dobrze.
- Nie wraca. - Powiedziałam oschle i chciałam iść do mojego pokoju, jednak chłopak zagrodził mi drogę.
- Jak to nie wraca?
- Normalnie. - Przewróciłam oczami. Byłam zła i zrezygnowana. Potrzebowałam teraz ciszy i spokoju, żeby wszystko sobie ułożyć i przemyśleć... i żeby coś wymyślić.
- Kurwa Skyler! Porozmawiaj ze mną. Chcę wiedzieć wszystko. W końcu jesteśmy w jednej drużynie. - David był zirytowany chyba bardziej niż ja.
- Daj mi spokój. - Próbowałam go wyminąć, ale znowu zastąpił mi drogę.
- Nie. Musisz mi najpierw powiedzieć czego się dowiedziałaś. - Zmarszczył swoje gęste, ciemne brwi ze złości. Wyglądał, jak naburmuszone dziecko. Z trudnością powstrzymałam śmiech.
- Mów! - Przycisnął mnie do ściany. Nasze twarze dzieliło ledwie kilka centymetrów. Czułam jego oddech na sobie. Był zbyt blisko.
- Zostaw mnie. - Wyszeptałam, a David drgnął i odsunął się ode mnie.
- Czemu nie chcesz mi powiedzieć? - Zapytał starając się zachować spokój.
- Po co? I tak nic nie zrobisz. Spójrz na siebie. Jesteś okaleczony! - Krzyknęłam i ruszyłam w stronę drzwi.
- Ty nie rozumiesz. - Pokręcił głową i ruszył za mną.
- Ta? A niby czego nie rozumiem?
- Nila jest coraz bliżej. Tylko nasza trójka może się jej przeciwstawić.
- Jest jeszcze Luna. - Spojrzałam na niego, a on tylko pokręcił głową.
- Luna jest bezstronna. Poza tym nigdy bym nie pozwolił na to, żeby się narażała. - David spuścił wzrok.
- Ech... Maveth nie wróci, ponieważ związał się z Hekate. - Z trudem panowałam nad drżącym głosem. - Nie wiem, w jaki sposób ona to zrobiła, ale on po prostu... zasiadł na tronie u jej boku. Razem mają rządzić obiema krainami.
- Wygląda mi to na urok.
- Szczerze mówiąc wyglądał, jakby to była jego decyzja. - Wzruszyłam ramionami.
- Posłuchaj Skyler, nawet jeśli to nie urok, a jego decyzja to na pewno nie zrobił tego, bo chciał. Podejrzewam, że nie miał wyjścia i dlatego robi to co teraz robi. - David poklepał mnie pocieszająco po ramieniu. - Wiem też, że on kocha tylko ciebie. - Uśmiechnął się. - Naprawdę cię kocha. Jeszcze nigdy nie widziałem kogoś tak oddanego drugiej osobie.
Po tych słowach nabrałam trochę nadziei.
- To co teraz zrobimy? - Zapytałam i spojrzałam na chłopaka.
- Musimy go odbić i sprowadzić tutaj. A potem się zobaczy.
- Masz jakiś plan?
- Tak, ale to nie będzie łatwe.

***

Siedziałam na zimnym kamieniu i patrzyłam na wodospad, który błyszczał w promieniach słońca. Było gorąco, ale woda dawała przyjemne ochłodzenie.
Czułam się spokojna i odprężona, jak nigdy.
- Sky... - Za plecami usłyszałam dobrze znany mi głos, za którym tak bardzo tęskniłam.
Odwróciłam się przepełniona nieopisaną radością.
Przede mną stał Maveth. Miał na sobie białą, cienką koszulę i białe spodnie, i oczywiście był boso.
Na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech, a w oczach widziałam tęsknotę i radość.
Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona. Czułam, jak po policzkach spływają mi łzy, jedna za drugą; łzy radości, smutku, tęsknoty i strachu.
- Tęskniłam. - Spojrzałam na jego bladą twarz, po czym złożyłam pocałunek, na jego lekko zaróżowionych ustach.
- Ja też. - Wyszeptał pomiędzy pocałunkami.
Jednak tak chwila nie mogła trwać wiecznie.
Maveth odsunął się nagle ode mnie, a jego twarz zrobiła się posępnie poważna.
- Muszę ci coś powiedzieć Sky. Nie jest to dla mnie łatwe. - Westchnął smutno, a ja chyba przeczuwałam już dalszy ciąg tej rozmowy. - Musisz wracać już do Silence Town.
- Ale dlaczego? - Głos mi drżał. Nic z tego nie rozumiałam. - Przecież musimy pokonać Nilę.
- Ty nie musisz. Nie możesz się narażać.
- A co będzie z nami? - Zapytałam, chociaż wiedziałam już jaka będzie odpowiedź.
- Nic. - Maveth odwrócił wzrok. - Wrócisz do swojego dawnego życia, zapomnisz o mnie i o wszystkim co się zdarzyło.
- Nie! - Pokręciłam głową.
- Sky, nie utrudniaj tego. Proszę. - Próbował mnie przytulić, ale szybko się odsunęłam.
- Nie utrudniać?! Myślisz, że dla mnie to jest łatwe? Kocham cię, zrobiłabym dla ciebie wszystko, a ty... ty tak po prostu mi mówisz, że mam wracać i zapomnieć, jak gdyby nigdy nic?! - Czułam, jak ogarnia mnie złość z bezsilności. Byłam wkurzona na Mavetha i na to, jak mnie traktował.
- To nie tak...
- A jak?! Pozbędziesz się mnie i będziesz mógł sobie dymać bez wyrzutów sumienia tę dziwkę Hekate, tak? I będziecie sobie żyć długo i szczęśliwie?! - Zaczęłam krzyczeć. Maveth spuścił głowę i westchnął ciężko.
- Myślisz, że dla mnie to jest łatwe? Robię to wszystko, żeby cię chronić, bo nie chce cię kurwa stracić, rozumiesz?! - W jego oczach widziałam ból.
- Jeśli wrócę i „zapomnę", jak sam twierdzisz, to mnie stracisz. - Prychnęłam rozzłoszczona.
- Ale będziesz żyć i będziesz bezpieczna.
- Skąd ta pewność? Skąd możesz wiedzieć, że Nila po mnie nie przyjdzie?
- Nie przyjdzie, bo zawarliśmy pakt. Jeśli zostanę z Hekate i będę rządził razem z nią, to Nila zaprzestanie swoich dalszych oblężeń. Wystarczy jej to, co już zdobyła. - Maveth posmutniał. - Będziesz bezpieczna.
- A jeśli nie chcę? Jeśli wolę zostać tu i walczyć? - Spojrzałam mu prosto w oczy.
- Nie. Wrócisz do Silence Town i to będzie koniec.-Odparł oschle.
- Ale...
- Czas mi się kończy. - Maveth zaczął się rozpływać w powietrzu. - Niedługo się spotkamy i pomogę ci wrócić... i proszę, nie rób głupot... - Zniknął.

***

Obudziłam się zdenerwowana. Serce biło mi tak szybko, jakbym przed chwilą przebiegła mini maraton. Nade mną klęczał David i przyglądał mi się, marszcząc przy tym swoje ciemne i gęste brwi.
- Wszystko ok? - Zapytał, na co kiwnęłam tylko głową.
Rozejrzałam się wokół. Leżałam na zimnej podłodze pod drzwiami pokoju.
- Czemu tu leżę? Co się stało?
- Sam chciałbym to wiedzieć. Rozmawialiśmy, a ty nagle straciłaś przytomność i tylko mamrotałaś co jakiś czas, że nie wrócisz i powtarzałaś imię Mavetha. - Wzruszył ramionami.
- Jasne... - Zamyśliłam się na chwilę. Zastanawiałam się, czy powiedzieć o tym Davidowi czy lepiej nie.
- No, więc? - Patrzył na mnie wyczekująco.
- Co?
- Mów, czego się dowiedziałaś.
- Niczego. - Odpowiedziałam prawie zgodnie z prawdą.
- Domyślam się, że Maveth się z tobą skontaktował. Zapewne powiedział ci coś, co może nam mu pomóc?
- Nie. - Skrzywiłam się na wspomnienie o tym, co mi powiedział mój... były. - Poinformował mnie, że mam wrócić do swojego dawnego życia i o wszystkim zapomnieć. On będzie sobie żył i rządził z Hekate, a Nila zaprzestanie podbijania krain, bo niby wystarczy jej to co już ma. Tyle się dowiedziałam. Zadowolony? - Wstałam z podłogi i weszłam do pokoju. Niestety David wszedł za mną.
- Nie do końca. - Chłopak przyglądał mi się uważnie.
- Trudno. Więcej informacji brak. - Wzruszyłam ramionami i sama nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić.
- Tak po prostu chcesz się poddać? Nie wolałabyś odzyskać Mavetha i pokonać Nilę? Zabiła twoją przyjaciółkę, a ty chcesz wrócić i zapomnieć?
- Daj mi spokój. Mam dość ciebie i tego wszystkiego. - Jęknęłam. - Mam dość ciągłej straty, nerwów i narażania się, i to wszystko w imię czego? - Spojrzałam na chłopaka, ale tym razem milczał. - Nic mnie tu nie trzyma. Straciłam wszystko co miałam.
- Po prostu się poddajesz. - Powiedział z irytacją i wyszedł trzaskając drzwiami.

***

Leżałam na łóżku i obracałam w palcach naszyjnik w kształcie kropli wody. W głowie ciągle słyszałam słowa Davida...
Nie chciałam się poddawać. Chciałam walczyć i odzyskać wszystko co straciłam, ale nie miałam pojęcia, w jaki sposób tego dokonać.
Bo niby co miałam zrobić? Wrócić do Krainy Piekła i walczyć z Hekate? Z jedną, z najpotężniejszych bogiń? Pff, akurat by mi się udało.
Ścisnęłam naszyjnik. Wystarczy jedna myśl, jedna prośba abym wróciła do swojego dawnego życia. To takie proste.
Tylko dlaczego nie potrafię tego zrobić?

Uczennica Śmierci [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz