Rozdział 30

65 6 0
                                    

*THOMAS*

Przez chwilę panowała cisza. I to dość krępująca cisza. Żaden z nas nie wiedział czy powinien odezwać się pierwszy. W końcu jednak zaryzykowałem.

- Wiem o wszystkim. - powiedziałem czym zwróciłem na siebie jego uwagę. - Derek mi powiedział. - dodałem, a Mitch usiadł na materacu, oparł się o ścianę i spojrzał na mnie. Ręką dotkną rany, która najwyraźniej go bolała.

Ja natomiast siedziałem na skrzynce naprzeciwko niego.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - spytałem po chwili.

- A uwierzyłbyś mi? - odparł pytaniem na pytanie.

- Nie wiem. - westchnąłem i oparłem łokcie na kolanach.

- Zresztą... - zaczął i poprawił się nieco. - Nie mogłeś wiedzieć. - spojrzał na mnie. - Wszystko musiało wyglądać bardzo realistycznie. Musiałeś uwierzyć, że cię zdradziłem i, że chciałem cię zabić.

- Bo chciałeś. - wtrąciłem z lekkim uśmiechem.

- Fakt. - Mitch się lekko zaśmiał, a ja do niego dołączyłem. - Musisz znaleźć tamte dokumenty. - brunet nieco spoważniał.

- Gdzie one są? - dopytałem.

- Pod wagonem, w którym mnie znalazłeś jest skrytka. - odparł i syknął z bólu, gdy się poruszył. - Musisz je jak najszybciej stamtąd wziąć. - dodał, a ja przytaknąłem.

- Murphy! Bellamy! - zawołałem chłopaków, którzy po chwili zjawili się w wejściu. - Idźcie na stację i znajdźcie dokumenty. - powiedziałem i wyjaśniłem im, gdzie one się znajdują. - I jeszcze jedno. - zawołałem zanim wyszli. - Weźcie ze sobą Jasper'a. - dodałem. - Niech się trochę rozerwie. - uśmiechnąłem się co odwzajemnili.

- Jasne. - odparł Murphy z uśmiechem. - Ej, młody! - zawołał w stronę Jasper'a. - Chodź!

- Jedziemy na wycieczkę! - poparł go Bellamy i po chwili cała trójka wyszła na zewnątrz z uśmiechami na twarzach.

- Wierzysz mi na słowo? - spytał Rapp, gdy chłopaków już nie było.

- Nie. - odparłem i spojrzałem na brata. - Ale w tej chwili mamy jeden wspólny cel. - powiedziałem. - Obaj chcemy dopaść Radcliffe'a.

- Tu się muszę z tobą zgodzić. - poparł mnie brat.

- Luke cię tak załatwił? - domyśliłem się.

- Taa... - westchnął Mitch i ponownie syknął z bólu, gdy się poruszył. - Cóż... - spojrzał mi w oczy. - Myślałem, że zabił mi brata... - dodał, a po kilku chwilach osunął się na materac i stracił przytomność.

- Lydia! - zawołałem dziewczynę i szybko podbiegłem do brata. - Mitch, słyszysz mnie? - ukląkłem przy brunecie.

Po sekundzie rudowłosa pojawiła się w wejściu i podbiegła do mnie.

Nie zadawała pytań tylko poprosiła o pomoc by go położyć. Do jego rany wdało się zakarzenie.

- Potrzebuje leków. - zerknęła na mnie. - Bez nich wiele nie zdziałam. - z powrotem spojrzała na Mitch'a.

Nie czekając więc ani chwili dłużej posłałem dwójkę z moich ludzi po potrzebne leki, a gdy wrócili Lydia od razu wzięła się do pracy.

Nie ukrywam, że bałem się o brata. Może nie jest taki dobry, ale to w końcu mój brat. Nie pozwolę mu umrzeć. 

Brothers | Dylan O'Brien (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz