Rozdział 32

68 6 4
                                    

*Z tej racji, że dzisiaj nasz Kochany Dylan, obchodzi swoje 28 urodziny, postanowiłam wstawić rozdział ;)
Także życzę miłego czytania! ❤*

------------------------------------------------------------------------------------

Minęły dwa tygodnie. Mitch'owi na szczęście się polepszyło. Nie miał już gorączki, rany powoli zaczynały się goić, a on odzyskiwał siły.

Ludzie Thomas'a nie byli ufni wobec Mitch'a i nie było im się co dziwić. Podobnie było z ludźmi starszego z braci. Oni nie ufali nam, a my im. Wiedzieliśmy jednak jedno. By pokonać Luke'a, musieliśmy połączyć siły. Tylko razem mogliśmy go pokonać.

- Luke zapewne się domyśli, że połączyliśmy siły. - powiedział Mitch, gdy obmyślaliśmy plan. - Będzie przygotowany.

- Dlatego musimy go zaskoczyć. - wtrącił Thomas.

- Co wcale nie będzie łatwe. - dodałam i zerknęłam na braci, którzy przyznali mi rację.

- Zna nas na tyle, że może przewidywać nasze ruchy. - powiedział starszy z braci. - Dlatego tym razem musimy postąpić inaczej. - dodał. - Ludzie poukrywani na widoku oraz odwrócenie uwagi. - mówił.

- Tym razem się nam nie wymknie. - poparł go brat.

***

Gdy ułożyliśmy plan, nadszedł czas na jego realizację. Nie chcieliśmy już dłużej czekać. Postanowiliśmy, że zaczniemy akcję dziś. Nie wieczorem, a w dzień. Tak by go zaskoczyć.

Thomas wraz z Jasper'em, Bellamy'm i Murphy'm ruszyli przodem. Oni mieli jedno z głównych zadań.

Natomiast ja miałam dotrzeć na miejsce wraz z Chris'em, przyjacielem Mitch'a. Mitch zapewnił Thomas'a, że z nim będę bezpieczna. Ostatecznie, postanowili sobie wreszcie ponownie zaufać.

Przechodziłam właśnie obok jednego z pokoi, gdy usłyszałam rozmowę Mitch'a z Chris'em.

- Zapewnij jej bezpieczeństwo. - mówił Rapp.

- Pewnie. - odparł ten drugi. - A ty co zamierzasz?

- Skończyć to raz na zawsze. - powiedział i schował broń za pas.

- Za wszelką cenę?

- Za wszelką cenę. - odparł Mitch. - Gdy to wszystko się wreszcie skończy... - mówił dalej Rapp. - Obiecaj mi, że się nimi zajmiesz. - brunet spojrzał na przyjaciela.

- Masz to jak w banku. - odparł Chris. - Ale... Co z tobą?

- Chcę tylko zapewnić rodzinie bezpieczeństwo. - Rapp przeczesał ręką włosy. - Obiecałem to rodzicom i zamierzam dotrzymać słowa. Bez względu na to, jak to się może dla mnie skończyć.

- Mitch... - zaczął tamten, ale Rapp mu przerwał.

- Nie. - podszedł bliżej przyjaciela. - Już postanowiłem. - powiedział pewnie. - Tak musi być.

Nie mogłam już dłużej wytrzymać i weszłam do środka jak gdyby nigdy nic.

Obaj mężczyźni spojrzeli na mnie, a później wymienili spojrzenia. Po chwili Chris opuścił pomieszczenie mówiąc po drodze, że zaczeka w samochodzie, a ja zostałam sama z Mitch'em.

- Powinnaś już iść. - powiedział Rapp i chciał mnie wyminąć, ale mu to uniemożliwiłam. - Lydia... - westchnął.

- Nie możesz tego zrobić. - weszłam mu w słowa. Domyśliłam się co chciał zrobić.

- Nie nauczono cię, że nie ładnie jest podsłuchiwać? - założył ręce na biodra.

- Mitch. - skarciłam go. - Wiem co zamierzasz. - podeszłam o krok bliżej niego. - Chcesz się dla niego poświęcić. - powiedziałam.

- I co z tego? - brunet spojrzał na mnie. - To jest mój brat. Może się na to nie zanosić, ale zrobię dla niego wszystko.

- Wiem o tym. - weszłam mu w słowa czym przykułam jego uwagę. - On cię potrzebuje, Mitch. Potrzebujecie siebie nawzajem. - podeszłam do Rapp'a bliżej. - Gdy to się wszystko skończy... - mówiłam. - Obydwaj powinniście wreszcie zaznać spokoju. Zacząć żyć od nowa. Wykorzystać kolejną szansę.

- Ja już wiem jak ją wykorzystam. - przerwał mi brunet. - Nie, Lydia... - nie dał mi dojść do słowa mimo, że próbowałam. - Thomas, ma ciebie. Zasłużył na normalne życie.

- Ty też na nie zasłużyłeś. - upierałam się. - Wiem co zrobiłeś i kim byłeś, ale to już przeszłość. - mówiłam. - Zmieniłeś się i to jest najważniejsze. Wykorzystaj kolejną szansę i...

- Właśnie to robię. - powiedział. - Mój brat wreszcie będzie mógł poznać jakie jest życie bez ciągłego strachu i uciekania. Pozna prawdziwe, szczęśliwe życie u twego boku. - dodał i chciał mnie wyminąć, ale ponownie go zatrzymałam.

- Kocham Thomas'a... - przyznałam mu rację. - Ale to nie oznacza, że na tobie mi w ogóle nie zależy... - dodałam czym przykułam jego uwagę. - Kocham go... - mówiłam patrząc mu w oczy. - Ale na tobie mi również zależy... - podeszłam do niego bliżej. - Wiem, dlaczego to robisz. Ale to nie musi się tak kończyć. Mitch, proszę... - wzięłam go za rękę.

Brunet zerknął na nasze dłonie, a później z powrotem spojrzał mi w oczy.

- Obiecuję, że Thomas do ciebie wróci. - powiedział po chwili. - To ci mogę obiecać.

- A obiecasz mi, że i ty wrócisz? - patrzyłam na niego ze łzami w oczach. - Możesz mi to obiecać...? Mitch?

Nie spodziewałam się tego, ale dostrzegłam łzy w jego oczach, których o dziwo nie starał się ukryć. Rapp zmienił się, widziałam to. Zmienił się na lepsze. Nie chciałam stracić Thomas'a, ale nie chciałam stracić także i jego.

Byłam pewna swoich uczuć. Kochałam Thomas'a, ale uczucie, którym darzyłam Mitch'a również było silne. Może nie była to miłość, którą darzyłam młodszego z barci, ale było to równie silne uczucie. Wiedziałam o tym.

Zauważyłam też, że Mitch również coś do mnie czuje. Przez cały ten czas, solidnie to ukrywał. Byłam też pewna, że to właśnie dlatego nie dbał już o własne życie. Wiedział, że kocham jego barta, a Thomas mnie.

Nie mogłam pozwolić na to by Tom przeze mnie mógł ponownie stracić brata, a ja przyjaciela...

- Lydia... - zaczął Rapp.

- Proszę... - pierwsza łza spłynęła po moim policzku. - Obiecaj.

Patrzyliśmy sobie w oczy nic nie mówiąc. Czekałam na moment, w którym da mi słowo, że wróci.

Chwilę później... Sama nie wierzyłam, że to zrobiłam, ale zrobiłam.

Pocałowałam go, czego się widać nie spodziewał. Po chwili jednak, niepewnie odwzajemnił gest. Trzymałam jego twarz w dłoniach, a on delikatnie obiął mnie w pasie.

- Obiecujesz...? - szepnęłam, gdy się od siebie nieco odsunęliśmy i spojrzeliśmy sobie w oczy.

- Obiecuję. - powiedział po chwili.

Uśmiechnęłam się do niego blado, a później mocno przytuliłam co od razu odwzajemnił.

Brunet pogładził mnie delikatnie po głowie, a ja wtuliłam się w jego szyję.

Brothers | Dylan O'Brien (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz