Rozdział 17

72 5 0
                                    

- Ty draniu! Jak mogłeś?! - krzyczał Thomas podczas, gdy ludzie Buch'a i Mitch'a zaprowadzili nas do piwnicy hotelu, a później jeden z nich walnął bruneta z całej siły w brzuch by się zamknął.

- Nie! - krzyknęłam.

- Milcz, bo i ty oberwiesz. - warknął na mnie drugi i złapał mocno za szczękę po czym kazał mi klęknąć obok Thomas'a.

Pomogłam mu się podnieść po czym zerknęłam złowrogo na Mitch'a.

- Nie warto ufać ludziom, skarbie. - powiedział Mitch, gdy zobaczył moje spojrzenie. - Każdy może cię zranić. Nawet jeśli go o to nie podejrzewasz i mu ufasz. - dodał i uśmiechnął się sztucznie.

- Mieliśmy umowę... - wychrypiał Tom.

- Umowa się zmieniła. - odparł mu brat.

- Pieniądze są dla ciebie ważniejsze niż rodzina? - spytałam.

- Tak. - odparł od razu. - Ciągle wchodzicie nam w drogę. - dodał. - Mam już was dosyć.

Gdy to powiedział jego ludzie szarpnęli mną i zaczęli przywiązywać do dużego, stalowego słupa, który podtrzymywał sklepienie.

- Wiedziałem, że jesteś podły, ale nie, że aż tak. - zaśmiał się Bucho.

Mitch nie zareagował tylko podszedł do brata i uniósł jego podbródek tak by na niego spojrzał.

Thomas nic nie mówił tylko patrzył na starszego brata ze łzami w oczach.

- Po tych wszystkich latach... - zaczął Tom. - Chcesz mnie zabić...

- Miałem zamiar to zrobić już wcześniej. - odparł mu Mitch.

- Więc, dlaczego, do cholery tego nie zrobiłeś?! Hm?! - krzyknął Thomas. - Miałeś przecież tyle okazji! - mówił przez łzy. - Dlaczego wcześniej mnie broniłeś? Dlaczego mnie uratowałeś? Mogłeś im pozwolić mnie zabić.

- Musiałem zachować pozory. - zerknął na mnie, a później z powrotem na brata. - Oj, drogi bracie... - westchnął po czym wstał na równe nogi. - Ludzie się zmieniają.

- Ufałem ci... - szepnął Tom na co Mitch się na chwilę zatrzymał, a po kilku chwilach zamachnął się i z całej siły walnął Thomas'a w brzuch na co tamten jęknął z bólu.

- Przestań! - szarpnęłam się, ale nic to nie dało, bo byłam przywiązana solidnymi, metalowymi łańcuchami.

- Więc trzeba było tego nie robić. - szepnął Mitch do ucha Thomas'owi, po czym skinął głowa i jego ludzie przywiązali go tak samo jak i mnie.

Słup stał pośrodku, ja byłam przywiązana do jednej strony, a Tom do drugiej.

Młodszy Rapp już więcej się nie odezwał.

- Jakieś pomysły? - Bucho zerknął na nas z uśmiechem, a później z powrotem spojrzał na Mitch'a.

- Trzymamy się planu. - odparł mu tamten i spojrzał ponownie w naszą stronę.

Zerknął na mnie i widać dostrzegł łzy w moich oczach. Patrzył tak na mnie przez chwilę, a po chwili powiedział:

- Podpalajcie.

Bucho zaśmiał się tylko po czym wyszedł zaraz za Mitch'em.

Ich ludzie upewnili się, że jesteśmy solidnie przywiązani po czym wyszli za swoimi szefami. Po kilku minutach poczuliśmy zapach dymu.

Brothers | Dylan O'Brien (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz