Konbanwa wszystkim :D
Okej, tutaj wyjątkowo notka na początku rozdziału.Od razu mówię, tą część (w sensie o tej porze) i co się tu dzieje, zawdzięczacie w wielkiej mierze justkk145. Osobiście, dziękuję jej za to, że mnie, delikatnie mówiąc, namówiła, abym to napisała, bo to był dobry pomysł (chyba, mam nadzieję, że wam się będzie podobać).
Uhm, jeśli mogę prosić, to napiszcie czy w miarę okej to wyszło czy fatalnie bo sama nie wiem :/
I to już na prawdę tyle na dziś, nie będę już dłużej was nękać, tylko zapraszam do czytania!
×××
Sasuke sobie poszedł, tak jak go poprosiłem.
Mimo tego, wciąż czułem jego wspaniałą obecność wokoło, a policzki paliły mnie żywym ogniem, gdy siedziałem sobie po turecku na klapie kibelka, zawinięty miękkim ręcznikiem. Szczerze, nie miałem ochoty iść do toalety, powiedziałem to po prostu, ponieważ nie było opcji, abym przebrał się przy chłopaku. Jeśli byłby to Sasuke, jakoś bym to raczej przeżył, ale zawsze ktoś może wejść, prawda?
Zadrżałem lekko, przy klimatyzacji było tu chłodno, ale jeszcze zbyt się wahałem aby pójść do basenu. W końcu on tam siedział. Nie żeby mi to nie pasowało, ale... Po prostu na myśl, o tym, że będzie tam bez ubrań sprawiała, że czułem takie mrowienie w podbrzuszu, a moje policzki zabawiały się na czerwono i nic nie mogłem na to poradzić. Zastanawiało mnie to okropnie... Myślałem, czy gdyby był tam kto inny, na przykład Gaara z mojej klasy, to reagowałbym tak samo. Ale na prawdę, nie umiałem sobie tego wyobrazić, jakby mój umysł nie chciał dopuścić, abym stawiał kogoś innego w roli drania, chodźby tylko do porównania.
- Co zrobić? Co zrobić? - powtarzałem pod nosem, zaciskając dłonie na włosach. Nie zostało mi dużo czasu, jeśli za chwilkę nie pójdę, on będzie się niepokoił. Nagle moją twarz rozjaśniła się, ledwie powstrzymałem się żeby wrzasnąć na cały głos "Eureka!". Przeto, Sasuke był wciąż moim przyjacielem, mogłem się go spokojnie zapytać o wszystko, więc... Więc co mnie hamowało, oprócz szkarłatu na twarzy?
- Nic się nie stanie dattebayo, po prostu odpowie mi. - mruknąłem cicho do siebie, wychodząc z kabiny. Rozglądnąłem się wokoło, w razie czego, przecież obiecałem Sasuke, że nic mi nie będzie, nie mogłem złamać słowa, tylko by się zawiódł na mnie. Uważając na śliską podłogę, pokierowałem się do wejścia na basen.
Gdy znalazłem się w tym pomieszczeniu, gorąc uderzył mnie w twarz. Przynajmniej rumieńców, nie będę musiał tłumaczyć, temperatura robi wszystko. Rozglądałem się, aby znaleźć drania. Po chwili udało się. Brunet siedział w wodzie, opierając głowę o ścianę kąpieliska i wgapiając się w sufit. Ruszyłem w jego stronę i już miałem coś powiedzieć, gdy nagle grunt uwinął mi się spod stopy. Z piskiem, machając rękami w powietrzu, padłem plecami na ziemię z hukiem. Biały materiał opadł mi na twarz.
- Słońce?! Nic ci nie jest?! - Usłyszałem plusk wody, a następnie ręcznik został zabrany z mojej głowy. Miałem przed oczami zaniepokojonego drania.
- N-nie... - stęknąłem, aby podnieść się do siadu. Plecy i łokieć trochę mnie pobolewały, ale to już trudno, cóż teraz mogłem na to poradzić?
- Jest ślisko, trzeba uważać, skarbeńku. - chłopak westchnął ciężko, kładąc mi ciepłe dłonie na ramionach. Mimo woli, zarumieniłem się. Teraz dostałem możliwość przyglądnięcia się mu. Zjechałem więc wzorkiem z jego pięknej twarzy, na szyję, dalej gibkie ręce, nagą klatkę piersiową, płaski brzuch oraz...- Hyaa... - poczułem jak robię się cały czerwony, niemalże widziałem oczami, gdy ostatnio poleciała mi krew na ten widok. Kiedy to było? Chyba w dniu z aferą pudełkową. Ledwie wtedy się przyjrzałem, a już byłem stracony i trzeba było znajdować zimny kompres i w ogóle... Nie! Tym razem, historia potoczy się inaczej!
CZYTASZ
Ulepić Drania Ze Śniegu (SasuNaru) ✓
FanfictionPo śmierci rodziców, Naruto nie jest już taki sam. Sasuke jako jego najlepszy przyjaciel, doskonale to dostrzega w porównaniu do wielu innych, którzy po prostu nie zwracają na to uwagi. Przed wypadkiem Uchiha naprawdę kochał Uzumakiego, jak również...