Po zebraniu się wymaszerowaliśmy z hotelu.
Spacerkiem ruszyliśmy uliczkami, pokrytymi jasnym puchem. Trzymałem Sasuke za ciepłą dłoń, uśmiechając się co jakiś czas do niego, na co on odpowiadał podobnie.
Białe płatki śniegu zakręcały się w powietrzu, czym nadawały otoczeniu uroczą atmosferę. Może i temperatura nie była zbyt wysoka, no ale przyjemnie się tak chodziło w towarzystwie osoby, którą kochasz. W drodze kupiliśmy też dango, mój chłopak znalazł budkę, więc z jedzeniem nie było problemu i brzuch przestał się go domagać.
W pewnym momencie, skręciliśmy za róg. Ukazała się nam, całkiem długa i kolorowa przecznica. Rozglądałem się zaciekawiony wokoło, wydawało mi się że nie byliśmy blisko centrum, bowiem całkiem długi czas już szliśmy. Niestety nie miałem pojęcia gdzie dokładnie jesteśmy, chociaż pewnie mój towarzysz wiedział.
Nagle natrafiłem wzrokiem na kogoś kogo nie spodziewałem się tutaj spotkać, ale nie ukrywam bardzo miałem na to ochotę.
- Kakashi! - zawołałem, idąc w stronę chłopaka i ciągnąc za sobą partnera, którego usta wykrzywiły się w nieszczęśliwym grymasie. Chyba nie był zadowolony, no ale... Raczej się nie obrazi, prawda?
- Ooo. - Nasz niewielki znajomy odciągnął spojrzenie od postaci, którą akurat teraz tworzył. Z niemałym zdziwieniem stwierdziłem, że był nią niski bałwan, jeszcze nieskończony. Brakowało mu głowy i guzików, marchewki też gdzieś nie widziałem w pobliżu.
- Konnichiwa (Dzień dobry) panie Naruto i panie Sasuke. - rzekł malec grzecznie, wpatrując się w naszą parkę ze sporą obojętnością.Uśmiechnąłem się w jego stronę.
- Ohayō! D-dobrze cię widzieć dattebayo! Co porabiasz? - kucnąłem przy nim, zostawiając w spokoju dłoń Uchihy i przyglądając się siwkowi z zaciekawieniem. Ten chwilę nie odpowiadał, aby następnie mruknąć znudzonym tonem:- Pomyślałem, że zbuduję coś ze śniegu. - zaczął wolno, jakby jeszcze wahając się czy jednak odpowiedzieć czy może nie. Miałem wrażenie, że był nadal okropnie nieufny, nie żeby to było coś złego czy coś. W tych czasach to chyba nawet zaleta.
- Ale straciłem wenę, nie wiem co z jego twarzą i całą górą. - burknął, marszcząc lekko szare brwi co sprawiło, że wyglądał na okropnie zamyślonego. Jakby zastanawiał się dlaczego zapomniał, co chciał zrobić z tym białym arcydziełem.- Uhm... - Podrapałem się lekko po karku. Nie mogłem sięgnąć pamięcią, kiedy ja ostatnio zajmowałem się lepieniem czegokolwiek, nie mniej nabrałem nieokreślonej ochoty na taką zabawę. Zwłaszcza gdy miałem przed oczami taki śliczny obrazek jak Kakashi próbujący coś stworzyć z jasnego puchu.
- Może... Pomogę ci? Razem coś wymyślimy dattebayo?W moment poczułem na sobie zdziwione spojrzenia, zarówno Sasuke jak i najmłodszego z naszej trójki. Nie udało mi się powstrzymać różu, który pojawił się na moich policzkach. Rzeczywiście zabrzmiało to... Dziwnie i niedorzecznie.
- Super. - rzekł niespodziewanie siwek, przymykając oczy. Jakby się uśmiechał pod maską, osobiście wydawało mi się, że tak właśnie jest. - A twój... Przyjaciel pomoże?
- Nie, dzięki. Będę tylko patrzeć. - zanim zdążyłem jakkolwiek zaregować Sasuke już kręcił przecząco głową. Jego ciemne oczy błyszczały niechęcią. Jeny... Rzeczywiście nie był w najlepszym nastroju. Może jak po tym wszystkim sprzedam mu buziaka w usta to będzie szczęśliwszy i znów zrobi się wesoły.
Drgnąłem nagle, gdy zdałem sobie sprawę, co dokładnie powiedział dzieciak. Czy mi się zdaję dobrze, on określił go mianem "przyjaciela"? Miałem wrażenie, że teraz to dość niewłaściwe stwierdzenie jak na obecny czas, więc chrzaknąłem, aby oboje zwrócili na mnie uwagę.
- W-wiesz Kakashi... Miałem ci się pochwalić! Sasuke j-jest od dziś moim chłopakiem dattebayo! - poprawiłem malca nieśmiało, czerwieniąc się na twarzy.
![](https://img.wattpad.com/cover/180353171-288-k592233.jpg)
CZYTASZ
Ulepić Drania Ze Śniegu (SasuNaru) ✓
FanfictionPo śmierci rodziców, Naruto nie jest już taki sam. Sasuke jako jego najlepszy przyjaciel, doskonale to dostrzega w porównaniu do wielu innych, którzy po prostu nie zwracają na to uwagi. Przed wypadkiem Uchiha naprawdę kochał Uzumakiego, jak również...