Rozdział 13

1.3K 106 232
                                    

— Perspektywa Naruto —

Zrobiło się naprawdę uroczo, gdy z nieba zaczął sypać puchaty śnieg.

Stwierdziłem, że fajnie będzie go poobserwować, aby nacieszyć się tym wspaniałym widokiem, toteż przypatrywałem się każdemu pojedynczemu płatkowi, który plątał się w powietrzu. Jednocześnie czułem na sobie uważny wzrok drania, no ale nic a nic sobie z tego nie robiłem.

Szliśmy całkiem długo, ale nie na tyle, by zaczęły boleć mnie nogi. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do niewielkiej restauracji, gdzie zajadaliśmy się jajecznicą. Mi bardzo smakowała ta złocista papka, natomiast Sasuke ciągle się krzywił. Widocznie nie pasował mu dobór składników.

W każdym razie, w końcu dotarliśmy do celu. A przynajmniej tak mi się wydawało, po przepełnionym satysfakcją spojrzeniu mojego przewodnika. Przyjrzałem się sporemu budynkowi, tonącemu w oceanie bieli, oraz tego samego koloru, stokowi za nim.

- Będziemy jeździć na nartach? - Zapytałem z nutką ekscytacji w głosie. Jak ja dawno na nich nie jeździłem! Ostatni raz stacjonowałem na nich jakieś cztery lata temu, więc zastanawiało mnie ile zapamiętałem z tamtych czasów.

- Tak. - Odparł Uchiha, zwracając się w moją stronę. Zmrużyłem oczy w zamyśleniu. Nie mogę sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek widziałem lub słyszałem, aby on jeździł na nartach.

- Chodź. - Zanim się zorientowałem, brunet chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę, jak mi się wydawało, kas. Niestety, okazało się, że była kolejka i to całkiem długa, więc chłopak musiał stanąć na jej mizernym końcu. Spojrzał na mnie. - Naruto, ja tu będę wyczekiwać na naszą kolej. Jak chcesz możesz się przejść, ale tak, żebym cię widział, dobrze?

Pokiwałem głową na zgodę i obrzuciłem uważnym wzrokiem otoczenie. Nie było tu żadnych, nadzwyczaj fajnych, rzeczy do roboty, więc stwierdziłem, że się przespaceruję. Oczywiście, uważając, aby Sasuke zbytnio nie stracił mnie z oczu.

Powlokłem się ścieżką, słysząc chrupanie śniegu pod butami. W pewnym momencie zawiał silniejszy wiatr, przez co białe płatki zawirowały w powietrzu i niczym pociski pacnęły w moją twarz. Strząsnąłem je, jak się dało, chichocząc cicho. Mam tylko nadzieję, że żaden następnym razem nie wpadnie mi za kark, bo wtedy nie będzie tak przyjemnie.

- Konnichiwa (Dzień dobry) - Rozległ się nagle głos, dobiegający z mojej prawej. Wydawał mi się znajomy, ale za Chiny ludowe, nie mogłem go z nikim, ani niczym skojarzyć, toteż obróciłem się w stronę jego źródła. Na moją twarz natychmiast wpełzł lekki uśmiech, widząc przed sobą tego samego szarowłosego malca, który obdarował niedawno Sasuke białą kulką.

- Ohayō. - Przywitałem się, machając mu. Naprawdę, nie sądziłem, że jeszcze go spotkamy zwłaszcza, że ja na jego miejscu, raczej już nie pokazywał bym się mojej ofiarze śniegu na oczy, ani jej kumplom.

- Jeździ pan na nartach? - Zapytał chłopiec, przyglądając mi się z zaciekawieniem. Dopiero teraz, zauważyłem, że on sam ubrał się w odpowiedni strój, to znaczy kurtkę i grube spodnie, a pod pachą trzymał czerwony kask.

- Można tak powiedzieć. - Podrapałem się po karku. Nie miałem pewności, czy to, że szusowałem po śniegu, cztery lata temu, sprawia, że jak on to powiedział "jeżdżę na nartach". Bo w sumie co to dokładnie znaczy? Równie dobrze, mógłbym niczego nie umieć i być na nich raz, a też w sumie był jeździł. A przynajmniej tak mi się wydaję... Czy może się mylę? - Ty chyba też.

- Ano. - Siwek spojrzał na mnie. - Często, ale pana nigdy tu wcześniej nie widziałem. - Widząc, że chłopak domaga się większej ilości informacji, wytłumaczyłem prędko:
- Przyjechałem na ferie.

Ulepić Drania Ze Śniegu (SasuNaru) ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz