– Perspektywa Sasuke –
Święty uśmiechnięty, dlaczego sprawiasz, że takie sytuacje dzieją się akurat o takiej porze, w takim miejscu i czasie?
Przetarłem dłońmi skrzywioną twarz.
Aktualnie siedziałem w łazience na klapie toalety, zastanawiając się czemu siły wyższe chcą abym skrzywdził mojego Naruto.Mam na myśl, na trzeźwo za nic w świecie bym go nie dotknął. Ale jeśli przed oczami staje mi goły młotek to jak tu myśleć o jasności umysłu? Zwłaszcza, że bez żadnego okrycia wyglądał tak pięknie i pociągająco..
- Cholera. - Mruknąłem cicho pod nosem. Przecież nie mogłem myśleć o takich rzeczach. Miałem mu pomóc wrócić do dawnego stanu używalności umysłu. I to tyle. Ewentualnie pogłębić więzy przyjaźni. Zwykłej przyjaźni.
Westchnąłem cicho. Od wielu już miesięcy pragnąłem, aby nie była to już tylko przyjaźń. I przed tragedią rodziny Uzumakich byłem już blisko ku temu. Miałem plan. Bardzo dobry. Ale niestety, co się wydarzyło to się wydarzyło. Znaczy, nie żałuję, że poszedłem do jego domu. Ani, że go uratowałem. Pamiętam jak był załamany jak się dowiedział o rodzicach... Obiecałem sobie w między czasie, że nie będę próbował miłości do czasu, gdy młotek nie dojdzie do siebie. Wiedziałem na co się piszę. Ja.. ja nadal się przecież nie pozbierałem po tym jak brat zabił moich rodziców! Nie jestem już taki jak przedtem. I nigdy nie będę. To niemożliwe, aby tamten mały Sasuke wrócił. Wydaję mi się, że już po nim. Zginął razem z matką i ojcem.
Zawsze miałem nadzieję, że Naruto da się jednak ocalić. Ja wtedy nie miałem pomocy, a on ma. Chłopak potrzebuje dobrego przyjaciela, na którym mógłby się z oprzeć. Więc nie powinieniem o nim tak myśleć! Znaczy, w taki sposób! Bo inaczej co ze mnie za osoba godna zaufania?! Godna Naruto?!Potrząsnąłem silnie głową, starając się czym prędzej ogarnąć i zacząć myśleć czysto i przejrzyście. Żadnych czarnych i brudnych myśli. Oparłem rękę na zimnej klapie po czym wstałem z siedzenia. Koniec z rozmyślaniami. Jeszcze mi odbije. I tak po tym jak zdenerwowałem się przed łazienką młotek mógł się skapnąć, że coś jest ze mną nie tak. Obym tylko bardziej go nie martwił.
Westchnąłem cicho, po czym skierowałem się na powrót w stronę wyjścia z łazienki. Jakby się na to nie patrzeć, to nie wziąłem ze sobą, ani piżam, ani ręcznika. Przymknąłem lekko drzwi po czym ruszyłem w stronę szafy. To tam odłożyłem teraz potrzebne mi rzeczy. Otworzyłem mebel na oścież po czym wziąłem z niego nieskazitelnie czarny ręcznik, oraz granatowe, krótkie, bawełniane spodenki w małe rameny. Te gacie zakupił mi Naruto na święta. Pamiętam jeszcze jego roześmiany, promienny wyraz twarzy gdy przypatrywał mi się, po tym jak kazał mi je zmierzyć. Wyglądał wtedy jak aniołek.
Uśmiechnąłem się lekko na to wspomnienie i odruchowo spojrzałem w stronę Uzumakiego. Blondynek, tak jak myślałem wcześniej, spał sobie zawinięty pod nos kołdrą. Jego złote w tym świetle włosy opadały mu swobodnie na czoło. Buzię miał jaśniejącą. Jakby niebiosa mi go zesłały.
Poczułem drobne ciepło w okolicy podbrzusza oraz na policzkach. Mimo, że kazałem sobie biegiem lecieć do łazienki, podszedłem do liska i kucnąłem przy jego łóżku. Czułem delikatnie ciepło, bijące od jego słodkiej twarzy. Położyłem moje rzeczy na ziemi. Opuszkami palców przejechałem po jego miękkim policzku. Nie poruszył się ani trochę. Uśmiechnąłem się lekko, a perwersyjne myśli znowu zaczęły obejmować mój umysł. Nie dobrze.
Zbliżyłem się bardziej, nachylając się jednocześnie nad jego głową. Moje, ciemne włosy, delikatnie dotykały jego twarzy. Uśmiechnąłem się lekko po czym musnąłem ustami jego nagie czoło. Serce mi waliło w piersi, tak że mogłem je niemalże usłyszeć. Na szczęście, Naruto nie obudził się.
CZYTASZ
Ulepić Drania Ze Śniegu (SasuNaru) ✓
FanficPo śmierci rodziców, Naruto nie jest już taki sam. Sasuke jako jego najlepszy przyjaciel, doskonale to dostrzega w porównaniu do wielu innych, którzy po prostu nie zwracają na to uwagi. Przed wypadkiem Uchiha naprawdę kochał Uzumakiego, jak również...