Rozdział 9

1.6K 118 202
                                    

— Perspektywa Sasuke —

O jeny, ledwie udało mi się powstrzymać moją waloną wolę.

Gdy Naruto tak siedział, zarumieniony bez koszulki moje myśli były wielokrotnie pchane w kierunku blondynka. I tego co mógłbym z nim zrobić. Jego delikatnie skóra i chuda sylwetka rozpieszczały mój wzrok, że trudno mi się było powstrzymać przed czymkolwiek. To właśnie dlatego zaryzykowałem całusa w czoło pod koniec.

Lepiej było to zrobić, niż potem czuć nieskończone pragnienie ciepła do Naruto, prawda? Inaczej mogłoby się coś zdążyć, czego mógłbym potem żałować...

W towarzystwie takich natrętnych myśli, zebrałem się, razem z młotkiem. Zamknęliśmy nasz pokój po czym wyszliśmy z hotelu w poszukiwaniu miejsca gdzie moglibyśmy coś przekąsić. Uzumaki wypatrzył budkę z ramenem, toteż wybraliśmy się właśnie tam.

Blondynek zamówił sobie, dość sporą miskę swojego ulubionego papu. Ja także wziąłem podobne jedzenie. Spałaszowaliśmy wszystko ze smakiem, lecz z racji, że mój skarb wyglądał jeszcze na głodnego, kupiłem mu dodatkową porcję.

Nie sądziłem, że on tedy tak się ucieszy. W jego oczach ponownie można było zobaczyć dawne, radosne iskry, co mnie wprost zachwyciło. Oczywiście, do czasu gdy skończył jeść. Wtedy, znowu patrzył się na wszystko tak, jak nie chciałem by się patrzył, znaczy takim mętnym wzorkiem obojętności, skrywanej pod niby zadowoleniem z życia.

Westchnąłem cicho po czym zasponsorowałem mu jeszcze dango z czego się ucieszył. Nie jak przy ramenie, ale i tak dobre, i to.

Po tym, wyszliśmy z małej restauracji. Złapałem Naruto za jego ciepłą dłoń i poprowadziłem wzdłuż ulicy. Planowałem wziąć go na pewną fajną zimową atrakcje, którą na sto procent kojarzył. Osobiście mi się wydaję, że razem już coś podobnego odwiedziliśmy w grudniu, no ale to było dość dawno. Po za tym mogłem się mylić.

W każdym razie, dotarliśmy do celu po kilkudziesięciu minutach wolnego, przyjemnego marszu. W połowie drogi zaczął sypać drobny biały puch, więc musiałem strzepywać go co chwilę ze złotych kłaków mojego młotka, aby zbytnio się nie zmoczyły. Mógłby przeto wtedy się rozchorować.

Wracając, podeszliśmy do dużych szklanych drzwi. Naruto podniósł głowę, patrząc się zdziwiony na duże napisy widniejące nad wejściem. - Lodowisko?

Skinąłem głową, wprowadzając blondynka do środka. Natychmiast owiało nas, ciepłe powietrze lecące z głębi pomieszczenia. Nie było tu jakoś specjalnie gorąco, ani mroźno, czyli wprost idealnie jak dla mojego złotowłosego słoneczka.

Podszedłem do lady naprzeciwko, ciągnąc za sobą chłopaka.

- Konnichiwa (to znaczy dzień dobry) - Przywitałem się.

- Konnichiwa. - Odpowiedziała brunetka przy kasie, obdarzając mnie obojętnym wzrokiem. Dziwne, normalna dziewczyna wpatrywała by się we mnie ogromnymi, maślanymi oczami. Ale w sumie, mi to pasuje. Nie muszę przejmować się takimi upierdliwymi ludźmi.

- Chcę kupić 2 godziny jazdy na łyżwach, razem z ich wypożyczeniem dla dwóch osób. - Powiedziałem wykładając portfel z tylniej kieszeni, a z niego odpowiednią sumę pieniędzy. Kobieta przyjrzała się papierkom, po czym przeliczyła wszystko trzy razy. Biła od niej aura podejrzliwości. Dopiero po chwili schowała wszystko na należyte miejsce i podeszła do szafek, które postawioną za nią.

- Jakie rozmiary? - Rzuciła w moją stronę, schylając się do łyżew, które były położone na samym dole.

Gdy podałem jej odpowiednie wielkości ciemnooka znalazła adekwatne temu pary. Postawiła je na stole. Wziąłem wszystkie samemu. Przecież swoje ważyły, a nie chciałem by Naruto przejmował się noszeniem ich, zwłaszcza po porannym upadku z łóżka.

Ulepić Drania Ze Śniegu (SasuNaru) ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz