Wstajesz. Swoje kroki od razu kierujesz do łazienki. Robisz to automatycznie jakby twoje ciało już samo wiedziało co ma robić.
Ściągasz piżamę, załatwiasz sprawy fizjologiczne i schylasz się pod szafkę.
Wyciągasz ją. Jej wyświetlacz jest pusty jeszcze nie ma na nim żadnych cyferek, ale sam jego widok sprawia że zaczynasz się bać.Wchodzisz na nią i zamykasz oczy. Boisz się spojrzeć, boisz jaki może być wynik. Lekko otwierasz jedną powiekę i nim dotrze do Ciebie wynik szybko zeskakujesz.
Chowasz ją na jej stałe miejsce. Ubierasz piżamę, a w Twoich oczach pojawiają się łzy i nie są to łzy szczęścia.
Idziesz do kuchni, robisz sobie kawę i zasiadasz przy stole. Zapewniasz rodziców, że wszystko jest w porządku i obdarzasz ich uśmiechem. Fałszywym uśmiechem.
Zjadasz dwa rogaliki, cztery brzoskwinie UFO i wszystko popijasz herbatą, jak zwykle zieloną.
Mimo twoich starań w głowie włącza Ci się licznik kalorii, a ty jesteś przerażona ich ilością.
Wracasz do łazienki, ubierasz się, myjesz i zaczynasz kolejny cholernie ciężki dzień.
CZYTASZ
Przemyślenia anorektyczki
SpiritualPodczas naladów depresyjnych w głowie pojawiają mi się różne przemyślenia, a ja potrzebuję wyrzucić je z głowy