*************NEXT DAY*************
Obudziłam się wczesnym rankiem. Właściwie to obudziło mnie światło słoneczne wpadające przez okna.
Rozejrzałam się po pokoju, ale nieznajomego nie było. Podniosłam się do siadu, i spojrzałam na zegarek.
Było po siódmej.. Nieźle jak na mnie. Zwykle potrafię spać do południa. Moje przemyślenia przerwał odgłos otwieranych drzwi, a w pokoju pojawił się brązowooki, z tacą na której było przygotowane śniadanie.
Postawił mi ją na nogach, a ja spojrzałam co na niej jest, i podziękowałam szeroko się uśmiechając.Kubek herbatki z cytryną, naleśniki z dżemem i owocami, oraz tosty z serem.
-Kiedy ja to wszystko zjem, huh?
-Mogę pomóc jeśli chcesz.Chłopak zaśmiał się pod nosem i zabrał jednego naleśnika. Zajadaliśmy rozmawiając o sobie. Po zjedzeniu, odłożyłam tacę na stolik i złapałam mój telefon, włączając go.
Kolejne nieodebrane połączenia i wiadomości. Znów do oczu napłynęły mi łzy.
-Hej, co się dzieje?
Spytał mnie chłopak, przytulając. Wtuliłam się w jego tors, a ten głaskał mnie po plecach. Potem nie pytając mnie o zdanie, wziął mój telefon pomimo moich późniejszych krzyków i próśb o oddanie.
Odczytał kilkanaście wiadomości, po czym oddał mi telefon.- Tak się nie robi, to moje prywatne sprawy!!
- Nie będę patrzył jak płaczesz przez idiotę który nie był ciebie wart.
- Co cię to w ogóle obchodzi? Nic o tobie nie wiem, ty o mnie wszystko!
- Uspokój się, proszę..
- Nie! Wychodzę stąd.Mówiąc to, zabrałam swoje rzeczy, i wyszłam z sypialni. Zamknęłam się w łazience i założyłam ubrania które wczoraj jeszcze były przemoczone. Szybkim krokiem wybiegłam z łazienki, nie słuchając próśb chłopaka. Wyszłam z apartamentowca, i ruszyłam przed siebie. No tak. Wczoraj miałam zrobić zakupy.. Ale nie chcę iść tam gdzie miałam iść wczoraj. Jeszcze spotkam tego debila, a konfrontacja z nim, to ostatnie na co mam ochotę tego dnia. Wróciłam do mieszkania na chwilę, by się przebrać, i pojechałam do sklepu kilka przecznic dalej. Jednak zrobię większe zakupy.
Po kupieniu wszystkiego co miałam na liście, zabrałam się za szukanie jakichś przekąsek. Trzeba było uzupełnić swoją amunicję w razie gdyby matka natura wypowiedziała Ci wojnę. Wrzuciłam do koszyka zgrzewkę piwa, 3 czekolady, kilka rodzai chipsów i żelki. Po zapłaceniu za wszystko, wróciłam z powrotem do mieszkania, i rozpakowałam wszystko. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je, a moim oczom ukazał się Miao. Jak szybko je otworzyłam, tak szybko je zamknęłam przekręcając zamek od środka. Włożyłam w uszy słuchawki by nie musieć słuchać jego krzyków i próśb i zabrałam się za ogartanie mojego mieszkanka. Takie tam obowiązki typu, pranie, mycie naczyń, odkurzanie itp. Gdy już upewniłam się że mój były sprzątnął swoją dupę spod mojego mieszkania, odłożyłam telefon, i słuchawki, i poszłam wziąć prysznic. Taki długi i rozluźniający.
Nie mam pojęcia jak długo mi on zajął. Nie przejmowałam się tym. Bardziej obchodziło mnie to, że ktoś znowu gwałcił mi drzwi. Myśląc że to znowu ten idiota, szarpnęłam za klamkę i wydarłam się:
- Czego tu szukasz skurwysynie?!
Jednak.... To nie był Miao, a.... Różowowłosy... Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia, i zakryłam twarz dłońmi.
- Przepraszam, nie chciałam, myślałam że to znowu ten zjeb... Przepraszam..
- Nic się nie stało, spokojnie. Miałaś prawo się pomylić. Ale.. Czekaj, o kim mówisz?
- Nieważne..
-Twój były?
-Może tak, może nie.Chłopak wprosił się wręcz do mieszkania i rozsiadł na kanapie. Ja mając na sobie tylko bluzę praktycznie do połowy ud, poszłam do sypialni założyć jakieś dresy, i wróciłam do niego.
- Powiesz mi coś o sobie?
- Dlaczego tak bardzo chcesz wiedzieć?
- Chyba fajnie by było wiedzieć coś o kimś kogo spotkałam i spałam..
- Mówiłem, że przyjdzie na to czas.
- Po co ty tu w ogóle przyszedłeś, co? Skąd wiesz gdzie mieszkam?
- Mam swoje sposoby.
- Jesteś chory.Różowowłosy wstał, zostawiając na stole kartkę ze swoim numerem. Na odchodne tylko rzucił:
- Gdybyś potrzebowała, dzwoń.
Wyszedł zamykając za sobą drzwi, a ja znów zostałam sama. Postanowiłam obejrzeć telewizję. Takim sposobem zmarnowałam kolejne 2h dnia. Naprawdę. Nudziło mi się do tego stopnia, że już nawet z kanapy spłynęłam lądując na podłodze. Podniosłam się do siadu i zabrałam kartkę którą zostawił mi ten chłopak.
Zabrałam piwo z lodówki, i przyglądałam się numerowi, zastanawiając się, czy zadzwonić do niego, czy nie.
W końcu zdecydowałam że zadzwonię. Dopadłam telefon i wykręciłam numer. Po trzech sygnałach odebrał.- Halo?
- Halo, kto mówi?
- A komu zostawiłeś kartkę z numerem, przygłupie?
- Aah, to ty.. Myślałem że nie skorzystasz, i nie zadzwonisz.
- No ale jednak.. Chciałam cię jeszcze raz przeprosić za tą akcję przy drzwiach.
- Spokojnie (T.I), naprawdę nic się nie stało.
- Wiesz.. Może chciałbyś jutro do mnie wpaść, upiekę babeczki, i zjemy, huh?
- Babeczki? Jeść? Oczywiście że wpadam!Zaśmiałam się cicho, po czym jeszcze chwilę porozmawiałam z nieznajomym, i rozłączyłam się.
Dopiero gdy skończyłam rozmowę, dotarło do mnie, że praktycznie cały czas o nim myślałam... Nie stop. On nie może mi się podobać. Nie.
Po prostu nie. Dopiero zerwałam z chłopakiem, i zabieram się za następnego? Nie. To niedorzeczne.Chcąc oderwać się od myśli o różowowłosym chłopaku, poszłam do kuchni w celu zrobienia sobie kolacji, jednak nawet to nie mogło mnie powstrzymać przed myśleniem o jego pulchnych, pełnych ustach. Tak bardzo chciałabym poczuć je na swoich.. Nie! Miałam przestać!
Zabrałam jedzenie, i zasiadłam w salonie oglądając anime. Moim zdaniem było bardzo interesujące. Ktoś inny pewnie nie mógłby spokojnie jeść, może nawet patrzeć na jedzenie oglądając kanibali, jednak mnie to za żadne akarby nie ruszało.
Obejrzałam pięć 20- minutowych odcinków, i poszłam przebrać się w ubrania wygodne do spania.
Ten dzień naprawdę był dniem pełnym wrażeń, jednak nie był jakoś bardzo zły._____________
Kluski!
Wena mnie kopnęła, stwierdziłam że napiszę drugi rozdział.
Powiedzcie szczerze. Ja się w ogóle nadaję do pisania tego? Czy lepiej przestać?Pamiętajcie o głosowaniu i komentowaniu! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥
901 słów (bez notatki)
CZYTASZ
Serendipity
RomanceGdyby nie zerwanie, Gdyby nie on, Gdyby nie pogoda... Twoje życie nie wyglądałoby tak jak teraz.