27

56 7 1
                                    

Tego dnia postanowiłam wyjść na zakupy. Potrzebowałam kilku sukienek oraz spodni, gdyż ostatnie kilka par wyrzuciłam. Były totalnie znoszone i widać było że nie nadawały się już do tych "po domu".
Zakluczyłam drzwi mieszkania i poprawiłam różową, kraciastą spódniczkę po czym ruszyłam schodami w dół. Opuściłam budynek kierując się w stronę najbliższego przystanku autobusowego. Pogoda naprawdę dopisywała. Słońce przyjemnie otulało moją skórę swoimi promieniami a delikatny wiarek sprawiał, że temperatura jaka była na zewnątrz, nie była tak straszna.

Wsiadłam do autobusu i zajmując swoje miejsce włożyłam do uszu słuchawki włączając swoją ulubioną playlistę. Czułam się wtedy naprawdę dobrze. Nie jechałam zbyt długo więc gdy autobus zatrzymał się we właściwym miejscu, szybko wyskoczyłam kierując się chodnikiem w stronę jednej z najpopularniejszych ulic Seoulu.

Droga do tej ulicy zajęła mi średnio 10 minut a miałam właściwie cały dzień dla siebie gdyż mój narzeczony był w pracy.

Akurat miałam wchodzić do sklepu z ubraniami, gdy moją uwagę przyciągnął wysoki blondyn, ubrany w koszulkę znanej marki Gucci. Jego pełne, malinowe usta właśnie muskały te, posiadające do drobnej dziewczyny o czarnych włosach. Podeszłam kilka kroków bliżej by rozwiać swoje wątpliwości, lecz w tym momencie poczułam to nieprzyjemne ukłucie w sercu.

To był Park Jimin.

Momentalnie łzy zebrały się w moich oczach, a nogi odmawiając posłuszeństwa skierowały mnie w ich stronę. Chłopak jedynie spojrzał na mnie i zmarszczył brwi gdy uderzyłam jego klatkę piersiową.

-Jak mogłeś, ty chuju! - krzyczałam przez łzy wcale ich nie hamując.
- Przepraszam, znamy się? - blondyn jedynie spojrzał na mnie jak na chorą psychicznie, natomiast ja osłupiałam z wrażenia.
- Kochanie, kto to jest? - ciemnowłosa dziewczyna spojrzała na niego a potem na mnie będąc zdezorientowana chyba bardziej niż ja.
-Nie mam pojęcia.. - Brązowooki objął ciemnowłosą nadal mi się przyglądając.
-Jimin, nie pamiętasz mnie..? Jesteśmy razem, jestem twoją narzeczoną, wczoraj mi się oświadczyłeś.. - stałam przed tą dwójką nie wiedząc co zrobić, jak się zachować a ludzie którzy wcześniej byli zainteresowani swoim życiem, teraz interesowali się nami, szeptajac coś do siebie nawzajem.
-Pani wybaczy, nie znam Pani.. Moja narzeczona jest tutaj, obok mnie- starszy uśmiechnął się do drobnej dziewczyny a ta cmoknęła jego usta tak, jakby wcale mnie nie było przy nich.
-J-jak to.. Narzaczona? - kolejne łzy spłynęły po moich policzkach niekontrolowanie a ręce zaczęły się trząść jak nigdy.
- No.. Tak, narzeczona. Za tydzień bierzemy ślub.. Pani wybaczy, ale mamy jeszcze kilka spraw do załatwienia, więc do widzenia. - odwrócił się na pięcie i odszedł trzymając za rękę młodą dziewczynę a ja jedynie upadłam na kolana i rozpłakałam się, patrząc na pierścionek na palcu.

-Skarbie, obudź się proszę! - uchyliłam zapłakane oczka i podniosłam się do siadu biorąc głęboki wdech - Kochanie co się dzieje? Nie mogłem cię obudzić, tak bardzo płakałaś, krzyczałaś.. - Brązowooki ujął moją twarz w dłonie a ja rozpłakałam się jak dziecko zaciskając swoje ręce na tych jego. Chłopak na ten gest schował mnie w swoich ramionach i szeptał uspokajające słówka, dając mi poczucie bezpieczeństwa, ciepło i uczucia.
- Csi... To tylko sen, tak? Nic się nie stało.. - kołysał mnie delikatnie nadal tuląc do siebie, bym przestała krztusić się własnymi łzami.
- B-bo.. Ty b-byłeś z jakąś d-dziewczyną i mówiłeś że j-jest twoją narzeczoną i-i bierzecie ś-ślub... - delikatne drżenie rąk sprawiło, że chłopak ucałował czule moje czoło i uspokajająco gładził po głowie.
-Głuptasku, to tylko sen.. Nikogo nie mam, jestem szczęśliwy z tobą.. Z tobą chcę wziąć ślub i założyć rodzinę.. Nie martw się innymi laskami, bo to ciebie chcę..  - pokiwałam głową na jego słowa i zaczęłam się uspokajać natomiast chłopak nadal delikatnie kołysał mnie w swoich ramionach by sprawić że chwilę później zasnęłam będąc całkowicie bezpieczna i spokojna.

Bywały momenty w których ciężko mi było panować nad zazdrością, ale rozumiałam, że Jimin jest szczęśliwy gdy ma kontakt z fankami, gdy może je widzieć i również wie, że te też potrafią mocno przesadzić. Nie mogłam odciąć go od tego co daje mu szczęście tylko dlatego, że ja jestem zazdrosna. Jednak z drugiej strony, gdy o tym myślę, to nic, że jestem zazdrosna. Bardziej przerażający jest fakt, że miałby odejść do kogoś lepszego. Do kogoś, kto da mu więcej szczęścia, bezpieczeństwa i miłości. Naprawdę czuję się czasem niewystarczająca i nieprzydatna, jednak brązowooki skutecznie wybija mi te złe myśli z głowy i zastępuje sobą. Każda rzecz, jaką Park Jimin robił w stosunku do mnie, była piękna. Myślę że chłopak wie, co jest moim największym strachem i mimo wzlotów i upadków, stara się bym nigdy nie myślała o sobie źle, czy cokolwiek podobnego. Sam z siebie daje mi poczucie, że jestem kochana, a ja to odwzajemniam.

_______________
758 słów

Cześć wam!
27 rozdział za nami, a za niedługo kolejne.
Wybaczcie, jeśli ktoś zdążył płakać w tym rozdziale. Nie miałam na celu nikomu tutaj złamać serduszka! 😭😭😭
Ale mam nadzieję, że przynajmniej wam się spodobało.
Gwiazdkujcie, komentujcie a kolejne rozdziały pojawią się za niedługo ❤️❤️❤️

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 15, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Serendipity Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz