Nim się obejrzałam, na dworze było ciemno i zimno. Wstałam z ławki wyrzucając kubek po kawie którą swoją drogą, nie wiem kiedy skończyłam pić. Czy to możliwe żeby aż tak bardzo zatonąć we własnych myślach?
Sprawdziłam telefon zauważając dokładnie 35 nieodebranych połączeń od Jimina i 50 wiadomości. Moje oczy powiększyły się do rozmiarów pięciozłotówek. Przyspieszyłam kroku kierując się w stronę domu. Po drodze zaszłam jeszcze do sklepu kupić parę rzeczy do jedzenia. Tak, nadchodziły te dni i jak zawsze trzeba było się zabezpieczyć.
Przekroczyłam próg domu, i nawet nie zdążyłam się rozebrać ani reklamówki z rzeczami odłożyć, gdyż zostałam przyparta do drzwi. Chłopak wyraźnie wkurzony spojrzał mi w oczy a ja przestraszona ledwo oddychałam.
- Gdzie byłaś?
- P-przejść się...
- To już nie łaska telefonu odebrać?! Dziewczyno dzwoniłem i pisałem do ciebie ze sto razy, a ty nawet nie raczysz odebrać!
- P-przep-praszam..Chłopak uderzył otwartą dłonią w drzwi, centralnie obok mojej głowy. Przestraszona nic nie powiedziałam, tylko poczułam jak po moim policzku spłynęła łza, a oddech stał się nieregularny. Brązowooki ogarnął co zrobił, po czym chciał zgarnąć mnie w swoje objęcia, jednak ja go odepchnęłam, uciekając do sypialni, gdzie zamknęłam drzwi na klucz. Usiadłam na łóżku nie hamując już łez. Zapewne każda inna, normalna dziewczyna, kłóciłaby się, jednak ja jestem bardzo wrażliwa, nie tylko w czasie okresu, ale i poza nim, przez wydarzenia z przeszłości.
Do moich uszu dobiegło ciche pukanie i spokojny głos brązowookiego. Za żadne skarby nie chciałam mu otwierać. Nakryłam się kołdrą i skuliłam się w kłębek. Zawsze gdy byłam mała i czegoś się bałam, właśnie tak robiłam, i zawsze to pomagało. Nawet teraz, będąc dorosłą kobietą, nie dość że mam swoje lęki, których zapewne nigdy nie uda mi się zwalczyć, to mam też swoje pewne przyzwyczajenia, w jaki sposób radzę sobie z takimi rzeczami.
-Kochanie proszę otwórz, porozmawiajmy.
Poraz kolejny usłyszałam głos Jimina. Nadal tam stoi. Delikatnie zapukał w drzwi i westchnął. Wytarłam mokre od łez policzki i podeszłam do drzwi. Wahałam się czy powinnam je otworzyć, jednak po chwili przekręciłam zamek w drzwiach, i odsunęłam się kilka kroków czując jak broda zaczyna znowu mi drżeć. Co jeśli naprawdę chciał mnie uderzyć?
Klamka się ruszyła a drzwi powoli się uchyliły, po chwili ukazując w progu zmartwionego chłopaka. Cofnęłam się jeszcze trochę pociągając nosem
- Skarbie przepraszam cię.. Nie powinienem na ciebie tak naskakiwać.
Chciał podejść do mnie, jednak ja mu nie pozwoliłam, cofiąc się dalej. Niedługo potem moje plecy spotkały się z zimną ścianą. Po moim policzku spłynęła samotna łza, a brązowooki podszedł do mnie tak, że dzieliło nas zaledwie 2 kroki. Zacisnęłam ręce na spódnicy ze zdenerwowania, a ten próbował poluzować mój uścisk łapiąc mnie za nadgarstki. Przyciągnął mnie do siebie i przytulił delikatnie gładząc plecy. Bałam się jeszcze. Nigdy nie zachowywał się w ten sposób, nigdy mnie tak nie przestraszył.
- Przepraszam kotku. Nie chciałem Cię przestraszyć, nie chciałem żebyś pomyślała że chciałem cię uderzyć. Uwierz mi nigdy tego nie zrobię. Zniknęłaś na kilka godzin, nie zostawiając po sobie nic, w dodatku nie odbierałaś telefonu i nie odpowiadałaś na wiadomości. Zdenerwowałem się...
Nic nie odpowiadając, pokiwałam głową w znaku zrozumienia.
Trochę rozluźniłam mięśnie i już bardziej spokojna pozwoliłam się przytulić Parkowi. Delikatnie objęłam go nadal jeszcze trochę pochlipując. Ten zaś złapał mnie pod udami i podniósł, a ja oplotłam go nogami w pasie. Chłopak ruszył w kierunku kuchni. Posadził mnie na blacie i zaczął przygotowywać kolację i kakao. Nie czekałam jakoś bardzo długo, ale za to dostałam trzy tosty z serem i wcześniej wspomniany napój. Stanął pomiędzy moimi nogami i przyglądając mi się jak jem, kciukami starł zmoich policzków ostatnie łzy, po czym cmoknął mnie w czoło. Zarumieniłam się na ten gest i nadal zajadałam się smacznym posiłkiem przygotowanym przez Parka.Niedługo po skończonym posiłku, oddałam kubek oraz talerzyk chłopakowi a ten wstawił naczynia do zmywarki i znów podniósł mnie zanosząc do łazienki. Na blacie obok zlewu, zauważyłam ręcznik i nową piżamkę, która wydawała się być tak samo miękka jak nowo kupiny ręcznik lub kocyk. Ciepła i przyjemna w dotyku.
- Wykąp się proszę, ubierz w tą piżamkę i przyjdź do salonu, dobrze?
Pokiwałam głową na znak zrozumienia i po chwili brązowooki wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie samą. Rozebrałam się do naga i wrzuciłam ubrania od razu do prania. Weszłam do kabiny zamykając za sobą drzwi i od razu uruchomiłam ciepłą wodę. Nie da się opisać przyjemności jaką daje ciepła woda na ciele. Czując krople i strugi spłuwające po moim dekolcie, plecach i nogach, czułam też jak za ruchem czarodziejskiej różdżki rozluźniłam się i wyciszyłam, uspokoiłam. Płyn do ciała o zapachu lawendy także działał na mnie uspokajająco. Dokładnie umyłam swoje ciało nie pozostawiając ani grama miejsca bez choćby przyjemnej piany na ciele. Dokładnie umyłam swoje włosy delikatnie je masując. Lubiłam o siebie dbać. Starałam się to robić jak najlepiej, choć nie zawsze mi to wychodziło. W Polsce na przykład, nie mialam zbytnio takiej możliwości między innymi przez to że koreańskich produktów prawie wcale nie ma na polskim rynku. Polskie produkty na mnie nie działały tak dobrze jak te koreańskie. No i sama zmiana klimatu, otoczenia, powietrza, to też działa bardzo pozytywnie na człowieka. A ja odkąd pamiętam byłam bardzo chorowitym dzieckiem. Co rusz jakieś zapalenia płuc, przeziębienia, choroby. Na szczęście to się zmieniło.
Dokładnie spłukałam całą pianę jaka znajdowała się na moim ciele i po chwili wyszłam z kabiny od razu sięgając po ręcznik bu się wytrzeć. Niedługo potem, podeszłam do blatu i zabrałam stamtąd kilka kosmetyków które potem nałożyłam na ciało i twarz, po czym zabrałam się za ubieranie piżamki przygotowanej przez chłopaka. Powiem tak: ja wiedziałam że chłopak lubi urocze rzeczy i w ogóle, ale nie spodziewałam się ze aż tak.
Zawiesiłam ręcznik na suszarce i wyszłam z pomieszczenia, kierując się prosto do salonu tak jak prosił brązowooki. Stanęłam centralnie przed nim by mógł zobaczyć jak wyglądam i okręciłam się dookoła, pokazując mu się tym samym pod każdym możliwym kątem. Oczy mu się zaświeciły, i ruchem ręki wskazał bym podeszła do niego i usiadła na jego kolanach. Jak poprosił, tak zrobiłam. Park nakrył nas kocykiem i w tej pozycji przesiedzieliśmy... No właśnie. Nawet nie mam pojęcia jak długo, bo ze zmęczenia odpłynęłam w krainę Morfeusza, czując jak chłopak buja się na boki zupełnie tak jakby specjalnie chciał mnie uśpić, niczym małe dziecko.
_____________
Przepraszam że rozdziały do moich książek pojawiają się tak rzadko, ale przez problemy, naukę i w ogóle, nie otwieram nawet zbytnio wattpada ani nie pisze..1038 słów
CZYTASZ
Serendipity
RomanceGdyby nie zerwanie, Gdyby nie on, Gdyby nie pogoda... Twoje życie nie wyglądałoby tak jak teraz.