Od godziny siedzimy w galerii handlowej i komentujemy wygląd innych ludzi. Wiem, to okropne, ale zły nastrój potrafi uratować tylko to.
- Viviaaan, chodźmy na kawę, albo jakieś żarcie. Głodny jestem. - zajęczał mi nad uchem brunet. Czasem zachowywał się jak małe dziecko.
- Cicho bądź.
- No Vivian! Jestem głodny!
- To nie mój problem.
- No weź! Ogarnij swoją wielką dupę i chodź się nażreć.
- Za "wielką dupę". - uśmiechnęłam się sztucznie do bruneta robiąc cudzysłów w powietrzu. - Umrzesz z głodu, a ja dam twoje szczątki do zjedzenia delfinom w oceanie.
- To może zmienisz zdanie jeśli obrócisz głowę w lewo, huh?
- No napewno to coś zmie...- niedokończyłam zauważając bruneta, którego tak bardzo chciałam unikać. - To może jednak chodźmy.
Wstałam najszybciej jak tylko mogłam i popędziłam w stronę McDonald's nawet nie czekając na Marka. Czy to jest jakaś słaba komedia romantyczna czy prawdziwe życie. Gdzie tylko nie spojrzę, widzę, słyszę, a nawet czuję jego zapach. Moje myśli ciągle zaprząta on i jego uczucia do mnie, które zresztą już pewnie wygasły. Ale gdyby tylko wiedział co ja czuję...
Nie! Stop Vivian
On ma dziewczynę i nie chce ciebie.
Usiadłam przy stoliku w rogu czekając aż mój przyjaciel się do mnie doczłapie. Gdy jego tyłek wylądował na krześle poczułam wibracje w kieszeni. Spojrzałam na ekran telefonu, zawalony był powiadomieniami od Shawna.
Shawn: Hej hej mała
Shawn: Co robisz?
- Kto to? - zapytał Mark.
- Nikt taki. - moja odpowiedź spotkała się z podejrzliwym spojrzeniem latynosa, a jego brwi poruszały się śmiesznie w górę i dół. - Idź po jakieś żarcie.
Gdy chłopak się oddalił, postanowiłam odpisać.
Ja: A co ma być?
Shawn: Wszystko okej? Jesteś bardziej oschła niż zwykle
Ja: Nie pomagasz
Shawn: Głuptasie opowiadaj♡
Ja: Ale co mam ci mówić
Ja: gdyby jakaś laska dawała ci nadzieję, a potem pokazała się z innym facetem to co byś zrobił? To zwykłe chamstwo.
Shawn: czyli jednak chodzi o chłopaka...
Ja: A wiesz co jest najgorsze, nadal nie mogę wybić sobie go z głowy.
Ja: chyba się zakochałam, na poważnie
Shawn
Skarbek💜: chyba się zakochałam, na poważnie
Wstałem z łóżka przecierając twarz rękoma i zastanawiając się jak mogłem być tak głupi? Co ja sobie myślałem, kiedy spotkałem się z Stacey? Miałem nadzieję, że Vivian poprostu się zdenerwuje i będzie zazdrosna, że zrobi ten pierwszy krok, którego ja okropnie się boję. Jestem zwykłym tchórzem, taka prawda. Ja chyba bałem się, że nadmierną śmiałością odepchnę tą małą, słodką szatynkę. Chciałem dobrze, a wyszło jak zawsze..
Nagle usłyszałem cichutkie pukanie, a do mojego pokoju weszła smutna Aaliyah.
- Mogę? - zapytała.
- Jasne, co się dzieje? - zapytałem, przytulając ją do siebie. Moja siostra z reguły zawsze jest pozytywna, a uśmiech prawie nigdy nie schodzi jen z twarzy. To musi być coś poważnego, lub coś co ją zabolało.
- Tak właściwie...jesteś smutny i taki nie do życia. Co się stało? - siostra lekko odsunęła mnie od siebie, zachęcając do wygadania się.
To może dziwne, ale wolałem rozmawiać z nią, niż jakimkolwiek innym moim przyjacielem. Aaliyah była bardzo dojrzała jak na swój wiek, czego może pozazdrościć jej prawie każda piętnastolatka. Umiała doradzić, wysłuchać, czasem nie musiała nic mówić, a ja i tak wiedziałem co robić. Wiadomo, tak jak każde rodzeństwo, kłócimy się, ale nigdy na długo.
- Skrzywdziłem dziewczynę, na której mi zależy. - westchnąłem cicho opadając na plecy, siostra zrobiła to samo.
- W jakim sensie "skrzywdziłeś"?
- Weź mój telefon, wejdź w sms'y i odnajdź "Skarbek" z fioletowym serduszkiem. - brwi brunetki podskoczyły w górę, a kąciki jej ust podniosły się odrobinę.
- Ale czekaj, to Vivian? Ta z sąsiedztwa? - pokiwałem głową. - To co ty tu jeszcze robisz? Biegnij do niej!
- I co mam zrobić? - spytałem bezradnie. Chciałem jedynie tylko pójść spać i nic więcej.
Trudno, że to dopiero piętnasta.
- Przeprosić? - mówiła to takim głosem, jakby to była najoczywistrza rzecz na świecie. - W najlepszym wypadku błagać o wybaczenie. Zaproś ją gdzieś i zrób co do ciebie należy!
- Ale nie przyjmie zaproszenia ode mnie...
- Od ciebie nie, ale od sms'owego Shawna....- zamyśliła się na chwilę. - To wykonalne. Do roboty Shawn!