Shawn: I jak tam?
Shawn: Wiem, że pisaliśmy jakieś 30 minut temu
Shawn: Ale nudzi mi się
Shawn: Geografia nie jest zbyt ciekawa
Ja: Za to biologia na pewno
Shawn: Uwielbiam twój sarkazm
Ja: I na pewno mam ochotę z tobą pisać...
Shawn: Ufff, jak dobrze, że to nie sarkazm😉
Ja: Uderzył cię ktoś drzwiami?
Ja: Nie?
Ja: To ja jestem chętna!
Shawn: Wiedziałem, że jesteś na mnie chętna
Shawn: Przecież jestem przystojny, seksowny, cudowny
Shawn: No poprostu ideał
Shawn: A no, i przede wszystkim skromny!
Ja: A w głowie nic nie masz?
Ja: Dlaczego mnie to nie dziwi..
Shawn: Bo jesteś inteligentna💕
Ja: No to fajnie masz
Ja: Co cię tak nudzi w geografi?
Shawn: No, po co mi wiedzieć jakie są współrzędne, albo...
Shawn: Ajj, nie wiem, nie słuchałem...
Ja: Ja wolę gegrę niż biologię
Ja: Poza tym, nauczyciel od bioli wydaje się być ostro na kacu
Shawn: A to stary Collins, on zawsze chodzi jakiś wcięty
Ja: Czekaj
Ja: Jakim cudem widziałeś mnie na dziedzińcu przed szkołą?!
Ja: A skoro masz geografię, to jesteś klasę wyżej....
Shawn: Muszę kończyć
Shawn: Hastings się zbliża
Shawn: Pa skarbie💕💕
Odłożyłam telefon i przyglądałam się klasie. Siedzę sama, no bo przecież jestem nowa. Wkurza mnie brak moich przyjaciół. Jeszcze trafiłam do klasy, gdzie połowa to szkolne dziwki i sportowcy. Będę musiała wytrzymywać z nimi jeszcze dwa lata. No cóż, jedynymi normalnymi osobami wydawały się być szare myszki.
Lekcja wychowawcza minęła szybko, a skacowany nauczyciel chwiejnym krokiem udał się na aulę. Teraz apel i do domu. Oparłam się głową o ścianę i zamknęłam oczy.
Czy ja mogę wyjść z tego więzienia na warunkowym?
Nagle obok mnie oparł się chłopak. Chyba.
- Hej. - zmusił mnie do otwarcia oczu. Skądś go znam. - Vivian, tak?
- Jesteś z policji? - rzuciłam obojętnie, a on pokręcił głową na nie. - No to jestem Vivian.
- Czyli to ty walczyłaś wtedy z nami na sparingu? Wiesz w tym fight clubie.
- No tak. A ty to..?
- Colton. - podał mi rękę. Biłam się z nim? Zauważyłam jego palec w szynie, czyli tak. - Tak, tak. Biłaś się ze mną...
Przewróciłam oczami. O co mu chodzi?
- Na jak długo tu zostajesz?
Czy on nie da mi spokoju?
Jest jak mój budzik.
Cały czas trajkocze.
I nie chce przestać.
- Na kolejne dwa lata. - odparłam niechętnie.
- Czyli do końca tej budy? Witaj w clubie. - spojrzałam na niego spod byka. Gościu spadaj ode mnie i daj nacieszyć mi się tymi pięcioma minutami przerwy. - Jak chcesz to mogę cię potem oprowadzić po mieście.
- Nie, dzięki. Ktoś inny już to zrobi.
- Kto?
- Nie powiem.
- Ktoo? No powiedz, no...bo zacznę się drzeć - pogroził palcem. - Okej, KTO CI..!!
- Dobra, zamknij się już. Shawn mnie oprowadzi.
- Mendes?! Uważaj lepiej na niego. Kawał chuja i w dodatku... - zakryłam mu usta ręką. Fuj, polizał ją. - No co? Taka prawda.
- Wszyscy dookoła mówią mi to samo. Co on wam wszystkim zrobił, że nikt go tu prawie nie lubi? - w odpowiedzi dostałam tylko dzwonek i "Chodźmy na aulę"
Czemu on się tu przypałętał.
Przypełzł.
Jak mały zaskroniec.
Po skończonym apelu wyszłam z miejsca tortur i seryjnych morderców zabijających lufami*. Po drodze spotkałam Shawna i tak jak obiecał zabrał mnie na miasto. Przechodziliśmy przez park z cudownymi ławeczkami, obok którego mieściły się rampy z przedziwnymi graffiti. Jacyś starsi panowie kosili trawę i przystrzygali kwiaty.
- Ładnie tu. - powiedziałam szczerze. Na moje słowa Shawn uśmiechnął się promiennie.
- Wiesz co, mam lepsze miejsce. Chodź. - złapał mnie za rękę i biegł w nieznanym mi kierunku.
ON ZŁAPAŁ MNIE ZA RĘKĘ.
NIE PANIKUJ...
NIE PANIKUJ VIVIAN.
Czułam ciepło na mojej twarzy. Całe szczęście wszystko mogę zrzucić na wiatr wiejący w twarz. Tylko kurde. Dzisiaj nie ma wiatru.
- Uważaj, teraz będziemy przechodzić przez krzaki. Tu jest pełno błota i wogóle...aj, dobra. - nie czekając na moją odpowiedź odwrócił się do mnie przodem i złapał drugą rękę. Czułam, że spalam kolejnego buraka...świetnie.
Schodził ze wzgórza powoli starając się nie potknąć, jednocześnie odgarniając ode mnie wszystkie liście i gałęzie. Wygląda cholernie uroczo kiedy się martwi. Przygryzł dolną wargę i spojrzał w moje oczy.
Nie patrz tak na mnie, bo się rozpłynę..
- Wiesz, że powiedziałaś to na głos? - zachichotał cicho. Oderwałam wzrok od jego oczu i skierowałam go w dół.
Ale fajne te buty.
- Hej.. - chwycił mój podbródek i uniósł go ku górze. - Jesteś urocza kiedy się peszysz i rumienisz.
Znowu spojrzał mi w oczy. Jego wzrok jakby mnie trochę uspokoił. Teraz wiem, że wszystko będzie dobrze...
...
Miejsce tortur - szkoła
Seryjni mordercy zabijający lufami - nauczyciele stawiający jedynki
Podoba się?