20

1.2K 37 14
                                    

Shawn: I jak tam?

Shawn: Wiem, że pisaliśmy jakieś 30 minut temu

Shawn: Ale nudzi mi się

Shawn: Geografia nie jest zbyt ciekawa

Ja: Za to biologia na pewno

Shawn: Uwielbiam twój sarkazm

Ja: I na pewno mam ochotę z tobą pisać...

Shawn: Ufff, jak dobrze, że to nie sarkazm😉

Ja: Uderzył cię ktoś drzwiami?

Ja: Nie?

Ja: To ja jestem chętna!

Shawn: Wiedziałem, że jesteś na mnie chętna

Shawn: Przecież jestem przystojny, seksowny, cudowny

Shawn: No poprostu ideał

Shawn: A no, i przede wszystkim skromny!

Ja: A w głowie nic nie masz?

Ja: Dlaczego mnie to nie dziwi..

Shawn: Bo jesteś inteligentna💕

Ja: No to fajnie masz

Ja: Co cię tak nudzi w geografi?

Shawn: No, po co mi wiedzieć jakie są współrzędne, albo...

Shawn: Ajj, nie wiem, nie słuchałem...

Ja: Ja wolę gegrę niż biologię

Ja: Poza tym, nauczyciel od bioli wydaje się być ostro na kacu

Shawn: A to stary Collins, on zawsze chodzi jakiś wcięty

Ja: Czekaj

Ja: Jakim cudem widziałeś mnie na dziedzińcu przed szkołą?!

Ja: A skoro masz geografię, to jesteś klasę wyżej....

Shawn: Muszę kończyć

Shawn: Hastings się zbliża

Shawn: Pa skarbie💕💕

Odłożyłam telefon i przyglądałam się klasie. Siedzę sama, no bo przecież jestem nowa. Wkurza mnie brak moich przyjaciół. Jeszcze trafiłam do klasy, gdzie połowa to szkolne dziwki i sportowcy. Będę musiała wytrzymywać z nimi jeszcze dwa lata. No cóż, jedynymi normalnymi osobami wydawały się być szare myszki.

Lekcja wychowawcza minęła szybko, a skacowany nauczyciel chwiejnym krokiem udał się na aulę. Teraz apel i do domu. Oparłam się głową o ścianę i zamknęłam oczy.

Czy ja mogę wyjść z tego więzienia na warunkowym?

Nagle obok mnie oparł się chłopak. Chyba.

- Hej. - zmusił mnie do otwarcia oczu. Skądś go znam. - Vivian, tak?

- Jesteś z policji? - rzuciłam obojętnie, a on pokręcił głową na nie. - No to jestem Vivian.

- Czyli to ty walczyłaś wtedy z nami na sparingu? Wiesz w tym fight clubie.

- No tak. A ty to..?

- Colton. - podał mi rękę. Biłam się z nim? Zauważyłam jego palec w szynie, czyli tak. - Tak, tak. Biłaś się ze mną...

Przewróciłam oczami. O co mu chodzi?

- Na jak długo tu zostajesz?

Czy on nie da mi spokoju?

Jest jak mój budzik.

Cały czas trajkocze.

I nie chce przestać.

- Na kolejne dwa lata. - odparłam niechętnie.

- Czyli do końca tej budy? Witaj w clubie. - spojrzałam na niego spod byka. Gościu spadaj ode mnie i daj nacieszyć mi się tymi pięcioma minutami przerwy. - Jak chcesz to mogę cię potem oprowadzić po mieście.

- Nie, dzięki. Ktoś inny już to zrobi.

- Kto?

- Nie powiem.

- Ktoo? No powiedz, no...bo zacznę się drzeć - pogroził palcem. - Okej, KTO CI..!!

- Dobra, zamknij się już. Shawn mnie oprowadzi.

- Mendes?! Uważaj lepiej na niego. Kawał chuja i w dodatku... - zakryłam mu usta ręką. Fuj, polizał ją. - No co? Taka prawda.

- Wszyscy dookoła mówią mi to samo. Co on wam wszystkim zrobił, że nikt go tu prawie nie lubi? - w odpowiedzi dostałam tylko dzwonek i "Chodźmy na aulę"

Czemu on się tu przypałętał.

Przypełzł.

Jak mały zaskroniec.

Po skończonym apelu wyszłam z miejsca tortur i seryjnych morderców zabijających lufami*. Po drodze spotkałam Shawna i tak jak obiecał zabrał mnie na miasto. Przechodziliśmy przez park z cudownymi ławeczkami, obok którego mieściły się rampy z przedziwnymi graffiti. Jacyś starsi panowie kosili trawę i przystrzygali kwiaty.

- Ładnie tu. - powiedziałam szczerze. Na moje słowa Shawn uśmiechnął się promiennie.

- Wiesz co, mam lepsze miejsce. Chodź. - złapał mnie za rękę i biegł w nieznanym mi kierunku.

ON ZŁAPAŁ MNIE ZA RĘKĘ.

NIE PANIKUJ...

NIE PANIKUJ VIVIAN.

Czułam ciepło na mojej twarzy. Całe szczęście wszystko mogę zrzucić na wiatr wiejący w twarz. Tylko kurde. Dzisiaj nie ma wiatru.

- Uważaj, teraz będziemy przechodzić przez krzaki. Tu jest pełno błota i wogóle...aj, dobra. - nie czekając na moją odpowiedź odwrócił się do mnie przodem i złapał drugą rękę. Czułam, że spalam kolejnego buraka...świetnie.

Schodził ze wzgórza powoli starając się nie potknąć, jednocześnie odgarniając ode mnie wszystkie liście i gałęzie. Wygląda cholernie uroczo kiedy się martwi. Przygryzł dolną wargę i spojrzał w moje oczy.

Nie patrz tak na mnie, bo się rozpłynę..

- Wiesz, że powiedziałaś to na głos? - zachichotał cicho. Oderwałam wzrok od jego oczu i skierowałam go w dół.

Ale fajne te buty.

- Hej.. - chwycił mój podbródek i uniósł go ku górze. - Jesteś urocza kiedy się peszysz i rumienisz.

Znowu spojrzał mi w oczy. Jego wzrok jakby mnie trochę uspokoił. Teraz wiem, że wszystko będzie dobrze...

...

Miejsce tortur - szkoła

Seryjni mordercy zabijający lufami - nauczyciele stawiający jedynki

Podoba się?

Crush; S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz