Do mojego telefonu cały czas przychodziły powiadomienia. Zakładałam, że to Shawn, więc nawet nie sprawdzałam. Niech się chłopak trochę pomęczy. Nie wiem czy to stres, czy poprostu się nie wyspałam, ale aż mam ochotę kogoś uderzyć. O mało zapomniałabym o walkach, które odbędą się dziś wieczorem. Jestem ciekawa jak czuje się tata.
- Vivian! - jak na zawołanie usłyszałam jego krzyk z dołu.
- Co!? - odkrzyknęłam i zwlekłam się z łóżka odkładając laptopa na bok.
- Kogo zapisywałaś jako dwudziestego pierwszego zawodnika? - na te słowa momentalnie zrobiło mi się ciepło. Wspomnienia o tym jak paradowałam przy Mendesie w mega krótkich spodenkach przyprawiają mnie o rumieńce. Spuściłam głowę, by nie było ich widać.
- Um, o ile się nie mylę to Shawn Mendes. - oczy mojego ojca wyskoczyły z orbit.
- O ja....nie mogę. Nie lubię go, to chłopaczek z sąsiedztwa. I o czym rozmawialiście.
- W sumie to przyszedł się zapisać i po sprawie. - nie powiem przecież ojcu, że na punkcie chłopaka mam totalnego fioła. - Ale czemu go nie lubisz? Wydawał się miły...
- Ugh, jego ojciec chciał pozbawić mnie klubu. Ostatecznie z pomocą Ericka udało nam się uratować nasze miejsce. Od tego czasu nie rozmawiamy ze sobą, powiedziałbym, że nawet się unikamy. Także, proszę uważaj na niego. Najlepiej się z nim nie zadawaj. Zrób to dla mnie. - ojciec płaczącym głosem wywierał na mnie presję wyboru. Widziałam w jego zielonych oczach, że dużo przeżył przez pana Mendesa.
- Objecuję. Wiesz co, chyba przejdę się do budowlanego po jakąś farbę, czy coś do pokoju.
- Bierz BM'kę! - krzyknął i rzucił mi kluczyki od białej BMW z pojemnym bagażnikiem, które z łatwością złapałam.
- Dzięki! - przeczesałam palcami moje ciemne włosy i wkładając granatowe New Balance wyszłam z domu.
Kierowałam się do garażu gdzie stała moja "karoca". Bez większego problemu wsiadłam i ruszyłam z podjazdu. Jakieś piętnaście minut później szukałam miejsca parkingowego, co okazało się trudniejsze niż myślałam. Dodatkowo ciągłe sms'y od Shawn'a nie dawały mi spokoju. Aż w końcu jakieś audi wyjechało z parkingu, na co okrzyki radości można było uśłyszeć pewnie aż w Europie. W końcu postanowiłam również odpisać temu głupkowi wypisującemu do mnie od pół godziny.
A jego kilka ostatnich sms'ów brzmiało tak:
Rondel: Czemu nie odpisujesz?
Rondel: Serio się tak zdenerwowałaś?
Rondel: Jak tak, to przepraszam
Rondel: Proszę odpisz💜
Rondel: Jak odpiszesz to nigdy już nie napiszę do Ciebie skarbie
Ja: to dobrze
Rondel: ODPISAŁAŚ WRESZCZE
Ja: znaj łaskę pana
Rondel: Ale nie jesteś zła?💜
Ja: nie
Rondel: aleee?
Ja: no nie miałam czasu okej?
Rondel: okej?
Ja: okej?
Rondel: okej
Ja: okej?
Rondel: OKEJ?
