Budzik, przestań.
Budzik no. Stary znamy się tyle lat..
Nie dzwoń.
- Vivian budzik ci dzwoni. - na poddasze wpełzł zaspany tata.
- To powiedz, że oddzwonię.
- Ah, kobiety.
- Słyszałam! - prychnięcie z dołu też, tato. Usiadłam na łóżku, oczywiście zrzucając z niego telefon i poduszki.
Jestem głodna.
Przetarłam oczy i próbowałam wytężyć wzrok, żebym chociaż coś widziała. No i mój plan chuj strzelił. Kant komody.
Nienawidzę cię. Jeszcze cię wywalę z tego pokoju.
Obolała zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie jakąś owsiankę. Ale ja jestem fit dziewczyna! Oby poszło mi w tyłek. Przynajmniej będę miała taki jak Kylie Jenner.
Ha! Żart. Mój jest dużo lepszy.
Kolejny prank. Całe moje życie to prima aprilis. Może dlatego, że urodziłam się pierwszego kwietnia?
Związałam włosy w coś, co miało przypominać koka. Jednak na głowie miałam jakiś pawi ogon pomieszany z lemurem. Po zjedzonym posiłku skierowałam się do pokoju, by w coś się ubrać. Pierwszy dzień szkoły, coś galowego, nie? Wybrałam dopasowaną, czarną sukienkę przed kolano i czarne buty sportowe. Na to założyłam skórzany żakiet i zrobiłam szybki make up.
Jeszcze włosy. Tylko je rozczesałam i ułożyłam w miarę normalnie. Pożegnałam się z tatą i uprzednio pakując plecak wyszłam z domu.
- Hej. - podskoczyłam lekko.
- O, hej Shawn. - uśmiechnęłam się szczerze. W odpowiedzi dostałam to samo.
- Mogę z tobą iść, przy okazji zaprowadzę cię do szkoły.
- Um, no okej. - kurwa.
Jak zacząć rozmowę z przystojnym chłopakiem? Było wziąć ten poradnik od Mel.
- Jak ci się podoba w Los Angeles? - zapytał po chwili przerwy.
- Tak szczerze, to nie zdążyłam nawet zwiedzić miasta.
- Jak chcesz, to po szkole mogę cię oprowadzić po mieście. - zaproponował nieśmiało. Dołeczki w jego cudnych policzkach dodawały mu uroku. Cholera, nabiorę przy nim kompleksów. - Poza tym, nieźle się bijesz.
- Dzięki, ty też nie jesteś najgorszy.
- Proszę cię. Widzisz przed sobą najseksowniejszą kung fu pandę na świecie. - wymachiwał rękami we wszystkie możliwe strony i udawał, że bije się z hydrantem. Przy tym wszystkim nadal wyglądał dobrze. Był w białej koszuli i czarnych jeansach.
Ludzie przechodzący obok nas, dziwnie się na nas patrzyli.
Ciekawe czemu, hmm..
- Jesteśmy już, wiesz jestem klasę wyżej...
- Zaraz, skąd wiesz ile mam lat?
- Ahh, tak przypuszczałem..i no ten. Do zobaczenia. - rzucił szybko i odszedł. Okej? Aż tak źle wyglądam, że nie chce się ze mną pokazywać?
Tyle pytań, tak mało odpowiedzi.
No nic. Postanowiłam napisać do Shawna, czyli tymczasowego kaktusa.Wiem, kreatywnie.
Ja: No hej kaktusie
Ja: Co robisz?
Kaktus: W szkole jestem, pewnie ty też
Ja: Skąd ta pewność?
Kaktus: Widziałem cię, hihi
Ja: Gdzie?!
Kaktus: No w szkole
Kaktus: Sherloku
Ja: Nienawidzę cię
Kaktus: Ja też cię kocham♥️
Ja: Nie masz przypadkiem jakiś lekcji?
Kaktus: Na przykład?
Ja: "Jak nie być idiotą?"
Ja: Na te mógłbyś chodzić
Ja: Ale tak btw
Ja: Jak on się pięknie uśmiecha..
Kaktus: Kto?
Ja: Shawn
Kaktus: Że ja?💦
Ja: Po pierwsze: Nie, nie ty kaktusie
Ja: Po drugie: Nie dodawaj tej emotikonki bo to wygląda jak wytrysk
Ja: Po trzecie: spadam na lekcje
***
Kurcze, trochę słaby wydaje mi się ten rozdział😑 następny będzie ciekawszy, mam nadzieję🌹 do następnego!