(Jungkook's pov)
Jin, gdy tylko znaleźliśmy Navy, o której wspomniał, od razu sobie poszedł, zostawiając mnie na pastwę losu tej szalonej dziewczyny. Nie miałem wtedy wątpliwości, co do tego, że miała ona nie po kolei w głowie. Chociaż musiałem przyznać, że była ładna. Jeszcze te włosy pofarbowane na szaro, z fioletowo-turkusowymi końcówkami, od których nie mogłem oderwać wzroku, wpędzając się w dodatkowe kłopoty. Jeśli domyśliłaby się, że jest w moim typie, to nie wróżyłbym sobie długiego czy też spokojnego życia.
Poza tym musiałem wybadać, kto w tym całym burdelu mógłby mi pomóc się z niego wydostać. Tak, ucieczka była zdecydowanie moim priorytetem.
Navy zaprowadziła mnie do pokoju, który miał być moim tymczasowym lokum. Cały czas nawijała z uśmiechem o tym, jak bardzo spodoba mi się to miejsce i praca, którą dla mnie mają. A przynajmniej tak mi się wydawało, bo w ogóle jej nie słuchałem - było lekko po drugiej w nocy, a ja miałem serdecznie dość. Marzyłem jedynie o chwili odpoczynku od tej popieprzonej sytuacji, w której się znalazłem.
- Łazienkę masz swoją własną, bezpośrednio przy sypialni. Jeśli chciałbyś coś zjeść, to musisz pofatygować się na dół. Ja mieszkam zaraz obok, po lewej stronie, więc gdybyś miał jakieś pytania czy po prostu byś się nudził, to zapraszam z całego serduszka. Słodkich snów, Kookie!! - krzyknęła na odchodne, w końcu dając mi święty spokój.
- Nareszcie - mruknąłem sam do siebie, popychając drzwi od "mojego pokoju". Nie powiem, trochę mnie zamurowało, gdy zapaliłem światło.
Pomieszczenie było urządzone w nowoczesnym, minimalistycznym stylu, jak cała posiadłość. Oprócz lamp stricte na suficie, było kilka na poszczególnych ścianach, którymi można było oświetlać różne części przestronnego pomieszczenia. W poprzek stało dość duże łóżko z prostym zagłówkiem i kilkoma poduszkami. Sama pościel była monochromatyczna, tak samo jak reszta wystroju wnętrza. Jedna ściana - całkowicie przeszklona - za dnia musiała dawać świetny widok na otaczający rezydencję las, a przynajmniej tak zgadywałem, zważywszy na mrok panujący na dworze. Nieopodal ustawiono czarny, okrągły stolik i trzy krzesła wypoczynkowe, a zaraz obok nich pod ścianą regał z książkami i kilkoma wolnymi półkami (zapewne z myślą o tym, co ewentualnie mógłbym tutaj ze sobą przywlec). Dalej były drzwi do, jak przypuszczałem, łazienki.
Z racji, że wejście do pokoju było praktycznie w kącie, po jego lewej stronie znajdowała się jakaś meblościanka i biurko z najpotrzebniejszymi rzeczami.
Wszedłem głębiej, dalej pod lekkim wrażeniem. Usiadłem ciężko na łóżku i westchnąłem, nie mając siły podnieść się ponownie, żeby chociażby wziąć szybki prysznic. Pozwoliłem swojemu ciału opaść na pościel. Zasnąłem praktycznie w tej samej chwili, w której moja głowa dotknęła miękkiej poduszki.
***
([T/I]'s pov)
Pierwsze promienie słońca wpadały do mojego pokoju przez niezasłonięte okna, a ja dalej siedziałam na łóżku, nie będąc w stanie choćby zamknąć oczu. Czułam, że gdy tylko zasnę, wszystkie wspomnienia minionych lat powrócą ze zdwojoną siłą. Suga doskonale wiedział, że tak będzie. Mimo tego postanowił powiedzieć o kilka słów za dużo.
Gdy Min zaproponował mi swoje towarzystwo dzisiejszej nocy, od razu odmówiłam. Nawet on nie mógł mi pomóc - musiałam sobie z tym poradzić sama.
Jednak słabo mi szło, a przeszłość, zamiast odchodzić w niepamięć, stawała się coraz wyraźniejsza i coraz bardziej przerażająca.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Nie odpowiedziałam, nawet się nie poruszyłam. Bez względu na to, czy bym się zgodziła czy nie, Jimin i tak wszedłby do środka, tak jak to w tamtej chwili uczynił.
Zamknął za sobą drzwi jak najciszej się dało i podszedł do łóżka, na którym zaraz usiadł, przysuwając się do mnie blisko.
- Yoongi-hyung wszystko mi powiedział - zaczął, obejmując mnie, wtulając w swoją klatkę piersiową i sadzając na swoich splecionych po turecku nogach. Dałam mu się bez sprzeciwu ułożyć, kładąc głowę na jego ramieniu.
Chłopak miał na sobie jedynie luźną bluzę z kapturem i dresowe spodnie, w których uwielbiał spać. Oczywiście przyszedł na boso - gdyby nie moje nalegania, żeby chociaż do swojej pracowni nosił obuwie, zapewne w ogóle nie ubierałby butów, chodząc po posiadłości.
- Pomyślałem, że skoro nie chciałaś, żeby Suga z tobą został, to ja przyjdę. On pewnie też miał taką nadzieję. Nie chciał, żebyś była dzisiaj sama - mruknął, całując mnie we włosy. - Poza tym, stęskniłem się, wiesz? - delikatnie pogładził mnie po policzku, po którym łzy zaczęły spływać, gdy tylko mnie dotknął. - Dobrze, że w końcu nauczyłaś się płakać.
- Nie powinnam - westchnęłam cicho, wycierając policzki wierzchem dłoni.
- To, że oni Ci zakazali, nie znaczy, że mieli rację - Chim znowu mnie pocałował, tym razem w skroń. Czułam, jak uważnie na mnie patrzył.
- Mogli mnie po prostu zabić - szepnęłam, wtulając się w chłopaka jeszcze bardziej, jeśli w ogóle było to możliwe. Mimo, że zalewałam się łzami, to ciężar wspomnień z chwili na chwilę przytłaczał mnie coraz mniej.
Jimin zawsze tak na mnie działał. W jego towarzystwie robiłam się po prostu dużo spokojniejsza, zapominałam o większości zmartwień. Wciąż nie wiedziałam, dlaczego mój organizm tak reaguje na obecność blondyna. Był on jedyną osobą, która była w stanie mnie uspokoić nawet w najgorszym momencie.
- Nie mów tak, [T/I]. Nie miałbym wtedy nikogo, kto utwierdzałby mnie w przekonaniu, że nie jestem skończonym wariatem. Wtedy już na pewno bym oszalał - mężczyzna delikatnie położył nas na łóżku, wciąż trzymając mnie w objęciach. Przylgnęłam do niego całym ciałem, gdy postanowił zarzucić na nas kołdrę.
- Dziękuję, że przyszedłeś - mruknęłam cicho, zamykając oczy. Zmęczenie powoli zaczynało mnie dobijać. W końcu ostatni raz spałam jakieś dwa dni temu.
- Nie masz za co dziękować. Śpij dobrze - powiedział, ostatni raz składając delikatny pocałunek na moim czole.
Niedługo potem odpłynęłam do krainy snów, mając nadzieję, że obecność Chima skutecznie odstraszy wszelkie koszmary.
CZYTASZ
Surrender | BTS x Reader | Zakończone
Fanfiction«Staliśmy pod ścianą, przysłuchując się odgłosom z zewnątrz. Tupanie stawało się coraz głośniejsze i wyraźniejsze... aż nagle ucichło. Tuż przed drzwiami pokoju, w którym siedzieliśmy. Oboje wstrzymaliśmy oddech, zastygając w bezruchu, gdy klamka o...