[21,0] - Buriki

111 11 0
                                    

(Suga's pov)

To wszystko było popierdolone.

Z takim właśnie przekonaniem szedłem za Namem z Hyun u boku. Na tyłach mieliśmy jeszcze pięciu dość dobrych ludzi i na tym kończyły się nasze szeregi.

Ósemka naszych przeciwko chorym wymysłom tego jebniętego kutasa. Wyśmienicie.

Las stawał się coraz bardziej gęsty, a Jamesa i jego bandy wciąż nie było widać.

- To bez sensu - rzuciłem, ale moja wypowiedź została mistrzowsko zignorowana. Aż do momentu, gdy z drzewa tuż przed nami zeskoczyła dziewczyna z bordowymi włosami, uśmiechając się lekko.

- Co jest bez sensu?- spytała, stając kilka kroków przed Monsterem i mierząc się z nim na spojrzenia.

Usłyszałem, jak Hyun gwałtownie wciąga powietrze, wpatrując się w dziewczynę.

- [T/I], nawet nie wiesz, co mi zrobili po tym, gdy uciekłaś - zaśmiała się nieznajoma, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

To spotkanie zdecydowanie schodziło na złe tory.

- Niezbyt mnie to obchodzi, Marge - odpowiedziała, zachowując przy tym kamienny wyraz twarzy. Awww, byłem taki dumny z mojej dziewczynki.

- Coś cię w ogóle obchodzi, [T/I]? - nagle zza drzewa wyszedł średniego wzrostu blondyn z burzą loków na głowie. Ten sam cholerny gnojek, który mnie ostatnio postrzelił.

James.

Hyun patrzyła na niego w milczeniu, a ja delikatnie wziąłem ją za rękę i ścisnąłem.

- Zignoruj go, kocha-

- Jest kilka spraw, które mają dla mnie pewne znaczenie - odparła, zabierając dłoń z mojego uścisku i podchodząc do Namjoona. Czy naprawdę wszyscy musieli mnie w tamtym momencie traktować jak powietrze? - A kilka innych dość mocno mnie ciekawi.

Mężczyzna zaśmiał się na jej słowa, mierząc całą naszą ósemkę nieprzychylnym wzrokiem. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, a ja z każdą chwilą miałem coraz większą ochotę po prostu mu przyjebać.

- Uwierz, mnie też. Jednak są między nami jakieś podobieństwa - zerknął w stronę gęstych krzaków, jakby kogoś tam szukał. - Ralph, a ty co o tym sądzisz?

Wtedy pojawił się wysoki mężczyzna, który wyglądem okropnie mi kogoś przypominał, tylko nie miałem pojęcia ko... O żesz kurwa.

[T/I] zrobiła krok do tyłu, prawie na mnie wpadając. Nie dziwiłem jej się. Właśnie tuż przed nami stał facet, który był tak cholernie podobny do Victora, że po plecach przebiegł mi nieprzyjemny dreszcz. Tylko ja, Namjoon i Jin wiedzieliśmy, co ten fiut i kilku innych robiło mojej ukochanej. Jak widać, James postanowił to wykorzystać.

- Teraz! - krzyknął, a nas od razu otoczyła cała rzesza ludzi. Byliśmy w kropce. Wielkiej i czarnej, niczym murzyński kutas, kropce.

Przytrzymałem Hyun, lekko popychając ją do przodu, gdy jeden z wrogów rzucił się na nas. Jedną ręką złapałem ostrze, którym koślawo celował w mój bok i odwróciłem je, a siła pędu sama nabiła chłopaka na nóż. Nie miałem czasu patrzeć na zaskoczenie malujące się na jego twarzy, bo dwaj następni byli już kilka sekund ode mnie. Podciąłem pierwszego tak, że wylądował twarzą prosto w kałuży i zanim się pozbierał, zdążyłem rozbroić drugiego. Zerknąłem ukradkiem na [T/I], która otrząsnęła się z szoku i również zaczęła się pozbywać przeciwników. Moje dzielne kochanie.

Po kilku minutach walki, gdy znacznie opadliśmy z sił, nadeszli kolejni ludzie Jamesa. A nas pozostało czworo. Byliśmy kompletnie bez szans, dlatego postanowiłem coś z tym zrobić.

Przeskoczyłem obok Monstera, który zmagał się z kilkoma wrogami i zwinnie przedarłem się przez próbujących mnie zaatakować ludzi. Biegałem prosto do tego chuja, z czego on doskonale zdawał sobie sprawę.

- Yoongi, nie! - Hyun zauważyłam, gdzie się kierowałem, ale byłem już zbyt blisko celu, by zdążyła mnie zatrzymać.

Skierowałem nóż prosto na chłopaka, wyskakując w górę i markując atak, by zaraz zadać ten właściwy. Niestety, blondyn przewidział mój ruch i zablokował cios, odpychając mnie na bok. Utrata równowagi kosztowała mnie kilka cennych sekund, podczas których James dopadł do mnie, przewracając na ziemię i siadając na moich biodrach. Szybko wymierzył mi mocnego prawego prostego, przez co na chwilę zrobiło mi się ciemno przed oczyma.

- Nareszcie mogę ci przypierdolić. Cholernie długo na to czekałem - zaśmiał się, kolejny raz uderzając mnie w twarz.

Po chwili udało mi się przetoczyć nas tak, że to ja siedziałem na nim i w końcu mogłem mu się odpłacić, co zrobiłem z nieopisanym zadowoleniem.

- Ja też - warknąłem, bijąc go raz po raz prawą pięścią, gdy lewą ręką udaremniałem jakiegokolwiek próby samoobrony z jego strony.

Nagle zarejestrowałem jakiś ruch tuż koło mojej głowy, a po chwili poczułem mocne uderzenie w kark. Zamroczyło mnie i już kilka sekund później leżałem bezwładnie na ziemi, tracąc przytomność.

Wykurwiście.


Surrender | BTS x Reader | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz