[7,0] - Derangement

211 18 0
                                    

(Jungkook's pov.)

Obudziłem się jakoś tak po prostu. Zerknąłem na zegarek stojący na stoliku nocnym, przeciągając się. Było dopiero kilka minut po ósmej, a ja czułem się dziwnie wypoczęty.

Spojrzałem w dół i z rezygnacją stwierdziłem, że mój członek stoi na baczność. Mimo, że nowe łóżko okazało się niebywale wygodne, zdecydowałem się je opuścić w celu odwiedzenia toalety. Niczym nowo narodzony udałem się do łazienki. Dopiero, gdy stanąłem na nogi, poczułem, jak bardzo chce mi się sikać.

Gdy tylko stanąłem nad toaletą i rozpiąłem spodnie gotów oddać mocz, ktoś zapukał do drzwi mojego tymczasowego lokum. Warknąłem pod nosem kilka przekleństw, dodając głośniejsze "Już idę", po czym szybko załatwiłem potrzebę fizjologiczną do końca, umyłem ręce i poszedłem otworzyć.

- Czego? - nie kryjąc irytacji spojrzałem na Navy, która stała na korytarzu. Dziewczyna zmierzyła mnie od stóp do głów, jednak nawet po zobaczeniu mojej niezadowolonej miny, uśmiech nie zszedł jej z twarzy. 

- Jin robi śniadanie! Chodź, musisz coś zjeść - już chciała pociągnąć mnie za rękę, jednak szybko jej się wyrwałem. Rzuciłem tylko, że muszę się ogarnąć i zaraz sam przyjdę, po czym zatrzasnąłem drzwi praktycznie przed samym nosem zdziwionej dziewczyny.

Wziąłem głęboki oddech, opierając się plecami o ścianę. Dlaczego nagle moje serce tak gwałtownie przyspieszyło, gdy poczułem jej dotyk na mojej skórze?

"Weź się w garść, Jeon" pomyślałem, odbijając się od ściany.

Podszedłem do szafy, starając się jak najprędzej wyrzucić z głowy myśli o szarowłosej dziewczynie. Po otwarciu zobaczyłem kilka koszul, koszulek i bluz na wieszakach oraz głównie dżinsowe spodnie w różnych odcieniach błękitu i czerni na półkach. Nie zabrakło też tam bielizny, skarpetek, odzieży na nieco chłodniejsze dni i przeróżnych dodatków. Byłem pod ogromnym wrażeniem tego, kto dobierał te wszystkie ciuchy. Czułem, że w każdym możliwym zestawie będę wyglądał jak milion dolarów. Po chwili przeglądania zawartości szafy, sięgnąłem po zwykły, biały t-shirt z nadrukiem głoszącym "I don't give a fvvk", co wręcz idealnie oddawało moje nastawienie do całej tej sytuacji. Do tego wziąłem czarną, zapinaną bluzę i rurki w tym samym kolorze. Na koniec dobrałem bieliznę, która dziwnym trafem była w moim rozmiarze. Dopiero wtedy zauważyłem kilka par butów na najniższej półce. Postawiłem więc na zwykłe timberlandy, które zabrałem ze sobą do łazienki z całą resztą stroju.

Po szybkim prysznicu, rozczesaniu i ułożeniu włosów oraz nakremowaniu twarzy (skąd oni wiedzieli, jakiego kremu do twarzy używam?) ubrałem się i przejrzałem w lustrze. Stwierdzając, że wyglądałem znośnie, udałem się na dół posiadłości, do kuchni. Sam się zdziwiłem, że pamiętałem drogę.

W pomieszczeniu siedziały trzy osoby - Navy, szatyn, który wczoraj wpuścił mnie, Hyun i J-Hope'a do rezydencji oraz jakaś blondynka, której nigdy w życiu nie widziałem. Zaraz potem zauważyłem jeszcze Jina, który krzątał się przy kuchennym blacie, przygotowując kolejne porcje kanapek.

Różowowłosy i Harin uśmiechnęli się na mój widok, wskazując mi miejsce przy obszernym stole. Blondynka posłała mi tylko przelotne spojrzenie, po czym utkwiła wzrok w szatynie, siedzącym naprzeciwko niej. Ten tylko na chwilę podniósł głowę znad kubka kawy i pliku jakichś kartek, które przeglądał, posyłając dziewczynie lekki, zmęczony uśmiech. Ta westchnęła cicho, wracając do pałaszowania zawartości talerza stojącego przed nią.

- No właśnie! - powiedziała nagle Navy, wytrącając mnie z zamyślenia. - To jest Shion, nasza specjalistka od komputerów i innych technologii, a to V, główny informator i mój ukochany staruszek! - wskazała na osoby siedzące po dwóch stronach stołu.

Surrender | BTS x Reader | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz