[29,0] - Wonderful Life

177 13 4
                                    

(Jimin's pov)

Po biurze naszego szefa rozszedł się nieprzyjemny trzask tłuczonego szkła, gdy kieliszek wina wyleciał mu z ręki prosto na ziemię. Wyglądało na to, że przeszkodziłem Kimom w trakcie romantycznej kolacji. Pewnie chcieli uczcić zwycięstwo, a potem przypieczętować je w sypialni.

Ups?

- Jak to, kurwa, uciekł?! - wrzasnął Monster, chwytając mnie za koszulkę. Uderzyłem z impetem plecami o ścianę, na którą mnie popchnął. Skrzywiłem się nieco, czując tępy ból kręgosłupa. Wściekły Namjoon to silny Namjoon.

- Nie mam pojęcia, węzły były nienaruszone, a przy tym wiązaniu wydostanie się w taki sposób jest niemożliwe - powiedziałem, marszcząc brwi.

- Joonie, uspokój się, to nic nie da - Seokjin położył dłoń na ramieniu swojego partnera, łagodnie patrząc mu w oczy.

Na ogół byli słodką, dobrze dobraną parą, ale koniec końców to starszy Kim podejmował w ich związku większość decyzji. Może i byli moim OTP, jednak nie zmieniało to jednego - nasz szef był po prostu pantoflarzem. Dlatego też pod wpływem wzroku swojego ukochanego puścił mnie i wziął głęboki oddech, siląc się na spokojny ton.

- Tak po prostu przeniknął przez sznur, zmaterializował się obok łóżka i wyszedł jakby nigdy nic? Niczym Jezus przez jebany całun turyński? - zapytał, łapiąc się za zatoki i sycząc cicho. - To niedorzeczne, ochrona powinna go złapać.

Jeśli wyjście "jakby nigdy nic" oznaczało zdemolowanie dwóch pomieszczeń, to ja, Park Jimin, byłem reinkarnacją samego Buddy.

- Prawda, to nie ma sensu. Na pewno byśmy o tym wiedzieli. W końcu razem z Tae od wczoraj cały czas jestem w posiadłości. Nie wspominając o całej reszcie ekipy i wzmożonej straży - mruknął różowowłosy, zamyślając się na chwilę. - Może miał wspólnika?

- Kolejny zdrajca? Chuj mnie za chwilę strze-

- Nie, gdyby ktoś go odwiązał i zawiązał węzły z powrotem to na pewno bym zauważył. To były moje wiązania, jestem pewien - przerwałem szybko, a mężczyźni spojrzeli na mnie, a potem na siebie.

- To dlaczego go tam nie ma, skoro powinien być? - Seokjin zmarszczył brwi, jakby spodziewał się, że za chwilę go oświecę.

- Nie wiem - odparłem jedynie, wzruszając ramionami, co spotkało się z przeciągłym westchnieniem obu mężczyzn. - Dlatego wam o tym mówię. Wygląda na to, że rozpłynął się w powietrzu.

Jin podszedł do okna, a Namjoon i ja powiedliśmy za nim wzrokiem. Różowowłosy westchnął głęboko, po czym odwrócił się do nas z powrotem.

- Dajmy sobie z tym spokój - powiedział, co od razu spotkało się ze sprzeciwem ze strony Monstera.

- Jaki spokój?! Zwariowałeś?! Musimy go znaleźć i-

- Nam. - Jin przerwał mu ostro, patrząc mu prosto w oczy. - On nie jest już zagrożeniem. Po prostu odpuśćmy. Nie ma sensu tego ciągnąć.

- Hyung, sprawdźmy chociaż kamery - wtrąciłem się. - Jestem naprawdę ciekaw, jak udało mu się uciec. On wciąż może być na terenie posiadłości.

- Nie.

- Jinnie...

- Po prostu dajmy mu odejść. Zdrajca nie zasługuje na tyle uwagi.

Seokjin wyszedł, trzaskając drzwiami trochę za mocno. Namjoon wziął głębszy wdech i rozmasował skronie, po chwili odwracając się do mnie z niewyraźną miną. Uśmiechnąłem się.

Surrender | BTS x Reader | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz