(Jungkook's pov)
Minęły dwa miesiące od dnia, gdy [T/I] sprowadziła mnie do rezydencji, a ja zgodziłem się na zostanie członkiem Organizacji. Sam nie wiedziałem, jak to się stało, że wytrzymałem tu tak długo. Zdążyłem poznać wielu ludzi, będących podwładnymi Monstera oraz poszczególnych osób, należących do tego dziwnego gangu. Zauważyłem też, że byli naprawdę skuteczni w tym, co robili. A było tego sporo. Od terroryzowania grubych ryb w Seulu i całej Korei, przez handel narkotykami i innymi nielegalnymi towarami, kończąc na zwykłych walkach ulicznych - tym wszystkim zajmowała się Organizacja.
Mimo upływu czasu, dalej nie dowiedziałem się, jaką robotę miałem wykonać, by mój brat był bezpieczny. Chciałem się z nim skontaktować, by móc jakkolwiek go ostrzec, ale miałem świadomość, że w taki sposób mogłem mu jedynie zaszkodzić. Zastanawiałem się, czy faktycznie zadłużył się u tych ludzi, czy była to tylko zwykła bajeczka, bym poszedł im na rękę. Bałem się jednak zapytać.
Koniec końców nie było mi tutaj znowu jakoś źle. Poza zerowym kontaktem ze światem zewnętrznym, miałem kilka rozrywek - treningi, siłownia, basen, sauna, konsola, książki i oczywiście inni mieszkańcy budynku. Było ich całkiem dużo, nie znałem imion nawet połowy z nich. Z jednymi spotykałem się na treningach, z innymi tylko na korytarzu. Z niektórymi natomiast widywałem się na co dzień, a były to najważniejsze osoby w tej bandzie.
Musiałem przyznać, że kopnął mnie prawdziwy zaszczyt. Codziennie widywałem się z Huyn, z którą dogadywałem się zaskakująco dobrze. Choć często bywała zimną suką, uwielbiałem z nią trenować, a także rozmawiać. Podobnie było z Jinem, z którym chyba dogadywałem się najlepiej. Często pomagałem mu w kuchni czy też w szpitalu, gdy tylko miałem trochę wolnego czasu. Dla chwili rozmowy z nim byłem w stanie przeboleć nawet te suche, ojcowskie żarty. Jednak na tym kończyły się moje pozytywne relacje. Sugi i Monstera unikałem jak ognia, Jimina zbywałem przy każdej możliwej okazji, za to Shion i V totalnie ignorowali mnie. Pozostała tylko Harin, od której nie byłem w stanie się czasem odgonić. Dziewczyna okropnie działała mi na nerwy, jednak czasem bywała naprawdę urocza.
"Jungkook, nie powinieneś mówić, że ta psychopatka jest urocza" pomyślałem, wychodząc z łazienki.
Było kilka minut po siódmej, musiałem więc się streszczać, by zdążyć z moją codzienną rutyną - pobudka, toaleta, śniadanie, siłownia, szybki prysznic, chwila odpoczynku, chwila dla Jina, obiad, trening z Hyun, kolejny prysznic (co jak co, ale nienawidziłem łazić spocony po wysiłku fizycznym), kolacja, toaleta, sen. W takiej mniej więcej sekwencji mijały mi ostatnie tygodnie. Najgorsze, że kompletnie przestało mi to przeszkadzać.
Ciągle gdzieś z tyłu mojej głowy czaiły się myśli o rodzicach, znajomych, studiach i moim dotychczasowym życiu. Czy bliscy i policja mnie szukają? Czy jeśli nie wrócę to zawalę semestr i tym samym całą moją karierę? Czy gdy się stąd wyrwę, będę mógł normalnie żyć? Czy w ogóle mi się uda? Z dnia na dzień miałem coraz więcej pytań, obaw i wątpliwości, a coraz mniej nadziei, że kiedykolwiek wszystko będzie tak, jak dawniej.
Zamyślony wszedłem na siłownię, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że nie jestem tam sam. Zdjąłem bluzę, pozostając w samych dresach i podkoszulku, po czym zacząłem rozgrzewkę.
Gdy po chwili usłyszałem zachrypnięty głos z drugiego końca pomieszczenia, byłem prawie pewien, że gdybym nie poszedł kilka minut wcześniej do toalety, to zwyczajnie bym popuścił.
- Twój mózg maleje proporcjonalnie do tego, jak rosną twoje mięśnie brzucha i ramion - Yoongi prychnął, stając luźno przy drabinkach. Patrzył na mnie tak, jak zazwyczaj - z pogardą i życzeniem rychłej, bolesnej śmierci.
CZYTASZ
Surrender | BTS x Reader | Zakończone
Fanfikce«Staliśmy pod ścianą, przysłuchując się odgłosom z zewnątrz. Tupanie stawało się coraz głośniejsze i wyraźniejsze... aż nagle ucichło. Tuż przed drzwiami pokoju, w którym siedzieliśmy. Oboje wstrzymaliśmy oddech, zastygając w bezruchu, gdy klamka o...