[26,0] - Sugar Honey Ice & Tea

113 10 0
                                    

(James's pov)

Suzy próbowała jakoś pocieszyć Margaret, która opłakiwała śmierć Jacoba, siedząc na kanapie w moim gabinecie. To prawda, byli niemal jak brat z siostrą, ale cóż mogłem poradzić. Dał się zabić - jego problem. Moja ukochana oczywiście była na mnie wściekła, że wysłałem akurat jego do siedziby Organizacji, ciągle na mnie naskakując. Jednak nawet to nie było w stanie popsuć mojego humoru, co jeszcze bardziej denerwowało moją kobietę.

Przecież udało mi się zdobyć zielonowłosego skurwiela i wybić prawie połowę ludzi Monstera w ich własnej posiadłości! Każdemu uśmiech cisnąłby się na usta, gdyby dokonał tego, co ja!

A wszystko dzięki jednej, naiwnej wtyczce, ślepo zakochanej w mojej uroczej siostrzyczce. Kto by pomyślał, że ta gówniara mi się na cokolwiek przyda.

- James, mógłbyś przestać się śmiać jak debil i wziąć do roboty? Też straciliśmy dużo ludzi, a oni na pewno będą chcieli się zemścić. Trzeba się przegrupować i wyciągnąć jak najwięcej z tego całego Sugi, zanim tutaj po niego przyjdą - Suzy wstała, zostawiając na chwilę Marge, której udało się opanować szloch.

- Spokojnie, kochanie. Oni najpierw się pozabijają między sobą. Monster nie ma nad nimi prawie żadnej kontroli, a Hobi namiesza w głowach wszystkim, którzy chcieliby ruchać [T/I], przez co nie pozbierają się za szybko. Mamy czas - mruknąłem, przyciągając ją do siebie i mocno całując. Kiedy już miałem wsunąć język do jej ust, dotarł do mnie głos Margaret.

- Żebyś się tylko nie przeliczył - odwróciłem się do niej, marszcząc brwi.

- Co powiedziałaś? - spytałem ostro, na co Suzy zacisnęła dłoń na moim nadgarstku, chcąc mnie uspokoić. Ja jednak niemal zrzuciłem ją ze swoich kolan, wstając z fotela i ruszając w stronę bordowowłosej.

- James...

- Powiedziałam, żebyś się nie przeliczył - moja przyjaciółka uniosła głowę, patrząc na mnie z jakąś dziwną złością. - [T/I] nie jest już tą samą osobą. Ty kompletnie nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale ona może pokrzyżować wszystkie nasze plany.

Złapałem ją za twarz, ściskając trochę za mocno, co w żadnym stopniu mi nie przeszkadzało.

- Żebyś ty się nie przeliczyła, złotko. Widzę, że śmierć Jacoba poprzewracała ci w główce, bo chyba zapomniałaś, że każdy mój plan jest idealny. To tylko i wyłącznie jego wina, że dał się zabić - warknąłem, puszczając ją i wychodząc z gabinetu.

Gdy zamykałem drzwi, zauważyłem kątem oka, jak Suzy przytuliła Marge, przez co podskoczyło mi ciśnienie. Nawet moja własna dziewczyna była przeciwko mnie.

Trzasnąłem drewnem z impetem, po czym udałem się prosto do więzienia, w którym trzymałem zielonego chuja.

Czas się odstresować.

([T/I]'s pov)

Siedzieliśmy wszyscy wokół łóżka V, który chwilę wcześniej przedstawił nam, jak wygląda sytuacja Sugi i jaki miał plan. Wtulałam się w bok Jimina obejmującego mnie ciasno ramieniem, starając się uważnie słuchać słów Taehyunga, ale na marne. Byłam cholernie zmęczona, w nocy nie zmrużyłam oka, obwiniając się o stratę Yoongiego. Wszyscy byli zajęci i rozemocjonowani, dlatego nie chciałam nikomu wchodzić w drogę. Teraz jednak ciepło Parka skutecznie mnie odprężało, doprowadzając jednocześnie do szału. Do tego, nie miałam pojęcia co zaszło pomiędzy Navy i Jungkookiem, ale szarowłosa siedziała brunetowi na kolanach, ufnie drzemiąc w jego ramionach. Od początku wiedziałam, że Jeon spodobał się Harin, ale nie myślałam, że chłopak tak szybko się przełamie - w końcu na ogół był przerażony i zirytowany zalotami młodszej, chociaż sam cicho do niej wzdychał. Mimo wszystko, cieszyłam się, że w końcu się dogadali. Nie mogłam już patrzeć na te ich szczenięce podchody.

Delikatnie się uśmiechnęłam, przenosząc wzrok na Taehyunga, który dalej mówił. Shion siedziała na jego łóżku, trzymając go za rękę i głaszcząc po ramieniu. Nagle blondynka spojrzała na mnie, marszcząc brwi.

- Hyun, jesteś strasznie blada - powiedziała, zupełnie ignorując wywód swojego ukochanego, który był o wiele ważniejszy od mojego samopoczucia.

Jimin odsunął mnie od swojego ciała, by móc się przekonać na własne oczy o tym, że byłam biała jak sufit w sterylnym laboratorium Seokjina.

- Powinnaś trochę odpocząć - stwierdził Jin, wstając ze swojego miejsca przy Namjoonie, żeby przyłożyć dłoń do mojego czoła. - Masz gorączkę. Jimin, weź ją do pokoju i dopilnuj, żeby się przespała. Czekajcie, dam wam jakieś leki...

- Nic mi nie jest, Jin - mruknęłam cicho, chcąc się z powrotem przytulić do Chima i słuchać Tae, jednak blondyn mi na to nie pozwolił, biorąc mnie na ręce i kierując się do wyjścia.

- Zajmij się nią, Jimin - rzucił Monster, gdy już praktycznie byliśmy na korytarzu.

Nie miałam siły, by buntować się fizycznie. Jedynie marudziłam Parkowi nad uchem, że powinien mnie zostawić i dać mi słuchać planów w spokoju, ale ten kompletnie ignorował mój wywód całą drogę do mojego pokoju.

Gdy w końcu posadził mnie na łóżku, uśmiechnął się delikatnie i pocałował mnie w czoło. Spojrzałam na niego zmęczonym wzrokiem, chcąc mu jakoś przekazać, że mimo wszystko jestem mu wdzięczna za fatygę.

- Kocham cię, [T/I] - sens jego słów dotarł do mnie dopiero kilka chwil później, na co szeroko otworzyłam oczy.

- Jimin... ?

- Wiem, że ty kochasz Yoongiego-hyunga i wcale nie jestem zazdrosny. Cieszę się, że mogę być blisko ciebie i na pewno nigdy nie zachowam się tak, jak Hoseok. Nie musisz się bać - zapewnił, ale mnie to ani trochę nie uspokoiło.

- Nie chcę cię odrzucać, Chim, ale-

- Spokojnie, nic się nie dzieje - zaśmiał się, zbliżając się do mnie. - Chciałem po prostu, żebyś wiedziała, że nawet gdyby zabrakło Sugi, to wciąż nie jesteś sama. Masz nas wszystkich, my nigdy cię nie zostawimy ani nikomu nie oddamy - łzy cisnęły mi się do oczu, ale blondyn zdawał się tego nie zauważać. - To co? Przytulas i idziemy lulu? - zapytał, wciąż się śmiejąc, wywołując tym samym mój śmiech.

Wtuliłam się w niego mocno, wsuwając się razem z nim pod kołdrę. Nie spodziewałam się nawet, że tak szybko uda mi się odpłynąć, słysząc spokojny oddech i równomierne bicie serca Parka.


Surrender | BTS x Reader | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz