[10,0] - Bird in Cage

186 19 3
                                    

([T/I]'s pov)

Otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku, krzywiąc się z bólu. Nie chciałam wydać z siebie ani jednego dźwięku, żeby przypadkiem ktoś mnie nie usłyszał. Rzadko budziłam się w pokoju sama. Oni zazwyczaj przychodzili o wiele szybciej, niż odchodziło zmęczenie po godzinach "zabaw", które fundowali mi dzień w dzień.

Nie miałam pojęcia, ile już tam byłam. Na początku chciałam liczyć dni i noce, by nie zwariować, ale po jakimś czasie zrezygnowałam. To nie miało kompletnie żadnego sensu.

Jedynym, co utrzymywało mnie przy względnym zdrowiu psychicznym było zwykłe okno. Tylko dzięki niemu wiedziałam, jaką porę dnia mamy i jak szybko nadejdzie kolejna fala bólu, którą zazwyczaj otrzymywałam wieczorem.

Wstałam z łóżka i zerknęłam przez szybę. Poraziły mnie promienie porannego słońca. Dawno już nie budziłam się tak wcześnie. Dziwne.

Zaraz potem udałam się do łazienki, która była bezpośrednio przy moim pokoju, z którego nie mogłam wyjść - mój "pan" zawsze nosił klucz przy sobie, czasem oddając go w ręce przemiłej dziewczyny, która znalazła się tu w podobnych okolicznościach co ja.

Margaret również została sprzedana tym ludziom i także nie była Koreanką. Miała kręcone włosy do ramion w odcieniach bordo i zieleni, co może brzmieć absurdalnie, ale na jej lokach te dwa kolory dopełniały się niesamowicie dobrze. Duże, piwne oczy zazwyczaj podkreślała zbyt mocnym (jak na mój gust) makijażem. Wolałam ją oglądać, gdy przychodziła jedynie z czarną kreską wokół oczu i niczym więcej. To samo tyczyło się wiecznie pomalowanych czerwoną szminką ust, które w rzeczywistości miały słodki, perłowy odcień. Dziewczyna przynosiła mi posiłki, opatrywała rany i nieco wspomagała psychicznie - zanim ja tutaj trafiłam to ona była główną atrakcją. Współczuła mi, chociaż wiedziałam, że w głębi serca cieszyła się, że teraz całą uwagę skupiano na mnie. Kto na jej miejscu by się nie cieszył?

Wzięłam szybki prysznic w łazience bez drzwi (po tym, jak się w niej zamknęłam, mój "pan" wyważył je, a mnie ukarał za takie pomysły jeszcze gorzej niż zazwyczaj), umyłam zęby i narzuciłam jedną z kilku kombinacji ubrań, które przygotowała kiedyś dla mnie Margaret. Były to w większości skąpe bielizny i bluzki, bo tylko na takie kreacje godził się mój "pan". Jednak lepsze to niż paradowanie nago.

Znów podeszłam do okna, przyglądając się mało ruchliwej ulicy przed budynkiem. Nikt normalny nie przyjeżdżał do tej dzielnicy z samego rana.

Usiadłam na parapecie, przyglądając się panoramie miasta, którą mogłam oglądać z drugiego piętra budynku, w którym się znajdowałam. W oddali było widać skąpane w słońcu wieżowce w centrum, od których oddzielały mnie setki jedno i dwupiętrowych domostw, ciągnących się przez kilka kilometrów. Seul budził się do życia, a ja siedziałam tu, niczym w więzieniu. "Może w więzieniu byłoby mi lepiej?"

Nagle usłyszałam dźwięk przekręcanego w zamku klucza. Spojrzałam w stronę drzwi, zza których wyłoniła się Margaret.

- Wybacz, że przynoszę ci obiad dopiero teraz, pewnie i tak spałaś - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie, a ja spojrzałam na nią niezrozumiale. Szybko zerknęłam w stronę okna i dopiero wtedy dotarło do mnie, że siedziałam na parapecie prawie cały dzień, a słońce właśnie chyliło się ku zachodowi.

"Zaraz przyjdą" - pomyślałam, z powrotem patrząc na dziewczynę, która podeszła do mnie i obserwowała mnie uważnie.

- Coś nie tak? - zapytała, podając mi talerz z jedzeniem.

Surrender | BTS x Reader | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz