[11,0] - Wings

163 17 2
                                    

([T/I]'s pov)

Ocknęłam się, gdy poczułam, jak ciepło niosącego mnie chłopaka znika. Przerażona chciałam od razu podnieść się z miękkiego materaca, na którym mnie posadził.

- Spokojnie, jesteś u mnie - mruknął cicho, przytrzymując mnie na łóżku. - Zaraz przyjdą moi przyjaciele. Dzwoniłem do nich, jak cię tutaj przyniosłem. Pewnie nie słyszałaś. Zasnęłaś, co? - zaśmiał się, widząc moją minę pełną poczucia winy. - Nic się nie stało, nie przejmuj się. Spróbuj się przespać.

- Zostaniesz ze mną? Pro-oszę? - zapytałam, nie patrząc na chłopaka. Za bardzo się wstydziłam tego, co właśnie powiedziałam.

- A to jeszcze nie za wcześnie na spanie razem? - ujął mój podbródek w dwa palce, unosząc moją głowę, abym mogła zobaczyć jak sugestywnie porusza brwiami. O dziwo, nie wystraszyło mnie to, a jeszcze bardziej zawstydziło. Miętowowłosy znowu zachichotał.

- Jesteś okropny - westchnęłam, czując, jak moje policzki płoną.

- No wiesz, to nie ja składam takie propozycje mężczyźnie, którego nawet imienia nie znam - nagle chłopak zawisł nade mną, przyszpilając mnie do łóżka. Zachłysnęłam się powietrzem, patrząc mu prosto w oczy, w których dało się widzieć istne rozbawienie całą tą sytuacją.

Szkoda, że mnie absolutnie nie było do śmiechu.

- Puść mnie, proszę - wydukałam, czując zbierające się w kącikach oczu łzy. Poczułam się zupełnie tak, jakby to któryś z ludzi mojego "pana" znów mnie dotknął. Nagle całe moje ciało zaczęło drżeć. Tak bardzo nie chciałam, aby to się powtórzyło.

Chłopak , widząc moją gwałtowną reakcję, od razu poluźnił uścisk na moich nadgarstkach, które przytrzymywał mi nad głową, ale się nie odsunął.

- Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy - szepnął wprost do mojego ucha, po chwili obejmując mnie i układając nas na łóżku tak, że teraz to ja leżałam na nim, mogąc swobodnie się w niego wtulić.  Ogarnęło mnie dziwne uczucie bezpieczeństwa, gdy mężczyzna delikatnie gładził moje włosy. - Już nikt nigdy nie zrobi ci nic złego. Obiecuję.

Nawet nie miałam pojęcia, kiedy znowu zasnęłam.

***

Obudziła mnie dość burzliwa rozmowa w sąsiednim pokoju. Zrobiło mi się trochę smutno, gdy po otwarciu oczu nie zobaczyłam miętowowłosego obok siebie. Brak jego obecności napawał mnie dziwnym niepokojem, dlatego postanowiłam czym prędzej go odszukać.

Wstałam  z łóżka i po cichu podeszłam do uchylonych drzwi, aby przez nie wyjrzeć.

- Yoongi, ja wiem, że ty nie jesteś do końca normalny, ale to tylko dziecko! Ona zginie pierwszego dnia roboty, a ja nie mam zamiaru mieć przez to wyrzutów sumienia! - warknął jakiś dość wysoki głos.

- Jinnie, słońce, nie unoś się tak. Suga ma rację. Faktycznie może przydać nam się ktoś taki. Dopiero się rozwijamy - tym razem odezwał się dość głęboki, spokojny głos.

Miałam przeczucie, że rozmawiają o mnie.

- Biorę odpowiedzialność na siebie. Chcę się nią zająć, wszystkiego ją nauczę. Ma ogromny potencjał, czuję to. Zresztą, kojarzę tego gościa, który za nią szedł. To jeden z najbardziej znanych dilerów w mieście. No, teraz już byłych dilerów - nagle miętowowłosy przerwał swoją wypowiedź, odwracając się w moim kierunku. - Nie ładnie podsłuchiwać, kochana. Chodź tu do nas. - wskazał mi miejsce obok siebie na kanapie w minimalistycznie urządzonym salonie.

Surrender | BTS x Reader | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz