//21//

107 9 9
                                    

Witajcie ludu Panem! 😂
Mvdziv_05 Fannfiee

Jestem taka wściekła. Cholerny dupek! Myśli, że może stawiać mi warunki?! Chyba śni! Nie pozwolę sobie na takie traktowanie. Jeszcze mnie popamiętasz Abernathy!  Najpierw to ja muszę się zająć tamtym frajerem Mark'iem. Coś czuję, że nie dotrzyma danej mi obietnicy. Już pewnie cała szkoła wie o tym czyją córką jestem. Mogę już nie wracać do niej. 

Wczoraj Haymitch wysłał mi maść na skaleczenia. Dzięki niej mogę już normalnie chodzić.  W dodatku ostatniej nocy zginęło aż sześć osób! Zostałem ja, Rose i dwójka zawodowców z Jedynki. 
- Peeta rusz się, nie mamy już nic do jedzenia. - wzdycha Rose ciągnąc mnie za rękę. - Chcesz umrzeć z głodu?! - pyta zbierając swoje rzeczy.
- Wolałbym to niż śmierć z rąk zawodowców. - mówię poważnie.
- Jak się nie ruszysz to ja cię zabije szybciej niż oni. - grozi z uśmiechem na twarzy. 
- Odczep się dziecinko - odpowiadam. - Jak chcesz to sama sobie idź - dodaje przykrywając się śpiworem.
- Dobra, jak coś upoluje to będzie tylko i wyłącznie moje leniu - mówi i wychodzi. Przymykam na chwilę oczy chcąc chociaż na chwilkę się zdrzemnąć. Co nie jest mi dane. Po mojej głowie chodzą słowa Katniss na temat Haymitcha.
- Twój mentor. Groził mi wczoraj, że.. 
- Groził, że? 
- Że powie ci całą prawdę o mnie.  Nigdy bym się nie spodziewał czegoś takiego po tym starym pijaku. Minęło dwadzieścia minut a ona jeszcze nie wraca. Gdzie ona jest do cholery?! Zdenerwowany zbieram swoje rzeczy i wychodzę powoli z jaskini. Rozglądam się w poszukiwaniu potencjalnych zamachowców. Idę spokojnie w stronę lasu do puki gdy nie słyszę panicznego wołania. 
- Peeta! - to Rose! Szybko biegnę w tamtą stronę skąd dobiega wołanie. - Pomocy! - krzyk jest coraz głośniejszy oznacza to,że jestem coraz bliżej. Po chwili słyszę wystrzał armaty.
- Rose! - wrzeszczę. Dobiegam na miejsce za późno. Trybut z Jedynki wyciąga z jej ciała swój miecz i odbiega. Zaraz za nim rusza jego partnerka z dystryktu. Biorę swoją maczetę i rzucam w nią. Co dziwne trafiam. Upada z hukiem na ziemię.  Klękam przy ciele dziewczynki i odgarniam kosmyk włosów z jej twarzy.
- Rose.. - szepcze.
- Wygraj to, dla niej - mówi delikatnie ściskając moją dłoń. - Jesteś w stanie to zrobić - dodaje. Jej wzrok staje się nieobecny a klatka piersiowa coraz wolniej się porusza. Po moim policzku spływa jedna samotna łza. Zamykam jej oczy i pozwalam im ją zabrać.  Zabieram ze sobą jej plecak i wracam do jaskini. Kładę się na swój śpiwór i próbuję zasnąć. Przez moją głowę przelatuje ciągle widok jej zakrwawionej kurtki i nieobecnych oczu. Nie chciałbym tak skończyć jak mała biedna Rose. 


Dzieje  się...dzieje
Biedna Rose..

5 gwiazdek i 3 komentarze = kolejny rozdział

Zakazana Miłość - EverlarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz