Siedziała razem z Shuri w laboratorium. Przyglądałam się pracy młodej księżniczki. Pracowała nad usprawnieniami do broni wojowniczek Dory. Poświęca temu naprawdę sporo czasu. Jednak widać, że sprawia jej to przyjemność.
- Wiesz co, nie rozumiem niektórych ludzi.
Rzuciła, przyglądając się efektom swojej pracy.
- A to niby dlaczego?
Bacznie przyglądałam się temu, co robi. Nigdy nie byłam wynalazcą ani tym bardziej geniuszem, ale lubię patrzyć na pracę ludzi, którzy się tym zajmują.
- Wymyśliłam system, który przyśpiesza wzrost roślin. Skróciłby on znacznie pracę rolników. Oni jednak upierają się, że wolą zostać przy starych metodach.
- Wiesz to, wiesz, że można coś zrobić, ale nie to znaczy, że wypada.
Podeszłam do niej, by lepiej widzieć co robi.
- Nie rozumiem.
Spojrzała na mnie zdziwiona.
- Oni lubią to robić. To nie jest dla nich praca to ich hobby. Gdybyś przyśpieszyła wzrost roślin odebrałabyś im to. To tak jakby ktoś postawił tu zamiast ciebie robota.
- Tutaj muszę się z tobą zgodzić.
Wróciła do wcześniej wykonywanej pracy. Ja ponownie usiadłam na krześle z boku. Nie chciałam przeszkadzać, więc postanowiłam trzymać się z boku.
- Więc jak długo zostajesz?
Shuri widocznie chciała podtrzymać rozmowę. Raczej nie robiła tego dla siebie tylko dla mnie. Nie chciała bym czuła się zbędna i znudzona. Jej ta rozmowa nie była do niczego potrzebna. A wręcz ją rozpraszała.
- Do podjęcia ostatecznej decyzji w sprawie vibranium.
- Czyli zostaniesz na święto bogini Bast?
- Jakie święto?
Nie miałam pojęcia, o jakie święto chodzi. Pierwszy raz w życiu w ogóle o nim słyszałam.
- Świętujemy dzień, kiedy pierwszy wojownik otrzymał moc czarnej pantery od bogini Bast. Będzie wielka impreza i takie tam.
Wytłumaczyła w skrócie. Super kolejny dzień do przesiedzenia samotnie w pokoju. Bo niby czego ktoś taki jak ja mógłby szukać na takim święcie?
- Dobra już nie zawracam Ci głowy.
Nie chciałam dłużej przeszkadzać. W końcu Shuri ma mnóstwo pracy. Wstałam i już miałam wyjść, kiedy do laboratorium weszła piękna ciemnoskóra kobieta. Miała na sobie zielone ubrania co od razu przywitało mi na myśl plemię rzeczne.
- Nakia jak miło cię widzieć.
Księżniczka oderwała się od pracy i podeszła bliżej kobiety.
- Ciebie również miło widzieć.
Kobieta pokierowała na mnie wzrok i podeszła do mnie nico bliżej. Była wyraźnie zdziwiona moją obecnością.
- Jestem Madeline, przyjechałam w sprawach służbowych.
- Jestem Nakia.
Przedstawiła się, a na jej twarzy pokazał się uśmiech. Od razu wydała mi się bardzo miła.
- Miło poznać.
Podałyśmy sobie z Nakia'ją dłonie w ramach przywitania. Po tej krótkiej wymianie uprzejmości ta z powrotem wróciła wzrokiem na Shuri.
CZYTASZ
Begin ・ Black Panther
Fanfiction❝Wysyłasz mnie do najlepiej rozwiniętego technologicznie państwa świata i liczysz, że to skończy się dobrze?❞ Madeline Barnes była tchórzem i chociaż nigdy głośno tego nie powiedziała, doskonale zdawała sobie z tego sprawę. W końcu to właśnie lęk pc...