Może to dobrze się skończyło?
Od dwóch dni się nie odzywali do siebie. Tak samo dumni i tak samo pewni, że ta relacja na dłuższą metę nie miała większego sensu. Przecież Zayn widział - tak naprawdę był strasznie nudny i jedyne co interesowało jego ewentualnych partnerów to uroda. Nie żeby im się dziwił, bo co miał ciekawego do zaoferowania poza swoim ciałem? Dlatego już dawno zaniechał poszukiwania swojej wielkiej miłości, woląc postawić na niezobowiązujący romans. Obie strony były szczęśliwe. Bo ilekroć zaczynał się angażować, kończył płacząc w poduszkę i upewniając się, że nie jest wart żadnego normalnego chłopaka.
I może kilka razy przyszło mu do głowy, żeby wysłać Lee jakieś swoje mniej niewinne zdjęcia, z nadzieją, iż mężczyzna znowu zwróci na niego uwagę. Malik najbardziej na świecie bał się być samemu, zawsze potrzebował dużo uwagi, a z każdą kolejną raną na sercu łaknął jej więcej.
Widział, że nie powinien kazać przyjacielowi spierdalać, ale za każdym razem przypomniał sobie, powód dla którego tak napisał. Przecież i tak prędzej, czy później by odszedł.
Cała jego pracownia była przesiąknięta dymem papierosowym, otaczającym go z każdej strony niczym duch przeszłości. Duch uniemożliwiający mu zrobić kolejny krok. Wypalał już siódmego, wciąż słysząc w głowie słowa Gigi: jeśli jest zazdrosny to znaczy, że mu zależy, ale próbował je ignorować. To nie mogła być prawda. Czuł się coraz bardziej śpiący, więc sięgnął po kolejny kubek kawy, żeby tylko przetrwać. Im mniej snu tym lepiej, byleby tylko nie nawiedził go znowu ten sam koszmar - Zayn zamknięty w szklanym pokoju, odcięty od wszystkich ludzi. Nie miał drzwi, okien, żadnej szansy na ucieczkę, a w tej płapce zaczynało brakować powietrza. Budził się zawsze dopiero na chwilę przed ostatnim tchem i wielokrotnie bał się, że pewnego dnia nie zdąży...
A Liam nie był w lepszym stanie. Imprezował z Louisem na okrągło, nawalał się do tego stopnia, że zapomniał o tych pięknych, czekoladowych oczach oraz zniewalającym uśmiechu. Choćby nie wiem, jak bardzo oczarował go swoją osobą, nie mógł o tym myśleć. Zayn nigdy nie należał do niego i nigdy nie będzie. Tomlinson był idealnym kompanem do chlania, gdyż nie zadawał pytań, tak długo, jak Liam nie poruszał tematu, a przy tym zawsze był skory do picia. A gdy już zaczynał mówić, cierpliwie słuchał. Jednak prawie trzeci dzień z rzędu w końcu powiedział nie.
L: Dlaczego? Stary postawię ci najlepszą wódkę
LT: Nie mogę dzisiaj. Mam ważny powód wybacz
L: Jaki?
LT:
Oczywiście. Z kim innym mógł być? Częściowo zazdrościł chłopakom tego, że mieli kogoś, kto traktował drugiego, jak największy skarb. On swoją szansę zaprzepaścił. I oczywiście mógł napisać, chciał tego, ale nie potrafił myśleć o Zaynie, jak o tylko przyjacielu, a młodszy wyraźnie nie oczekiwał niczego więcej. Znowu byłby zazdrosny i chłopak znowu byłby na niego wściekły. Nie mógł tak dalej. Poza tym ten związek nie miał szans.
Co nie zmienia faktu, iż bardzo bolało go serce na myśl, że więcej się do siebie nie odezwą. Dlatego wybrał numer Nialla.
L: Nie masz ochoty się zabawić?
N: Nie przesadzasz trochę?
N: Tommo już odpadł?
L: Ma randkę z Harrym. Nie daj się prosić
N: Zaraz u ciebie będę
Liam uśmiechnął się szeroko, zadowolony z takiego obrotu spraw. Musiałby szukać dalej, bo samemu nie lubił pić. Przeszukiwał półki w poszukiwaniu whisky, kiedy usłyszał kroki w mieszkaniu. Zaskoczony spojrzał na Horana.
- Szybko...
- Jechałem do naszej ulubionej pizzerii, więc miałem blisko. Opowiadaj.
- Hm? - mruknął Payne, biorąc do ręki butelkę.
- Nie chlej tyle, tylko mów, co się dzieje.
Liam niechętnie odłożył trunek. Czasami zapomniał o tym, że Niall, w przeciwieństwie do Louisa, będzie zadawał masę pytań. Westchnął głośno i odblokował telefon.
- Pokłociliśmy się.
Pokazał wiadomości przyjacielowi, chcąc w ten sposób uniknąć zbędnego tłumaczenia. Blondyn szybko przeskanował wiadomości, a po wszystkim uśmiechał się lekko.
- I? To wszystko?
- Miałeś mnie wspierać.
- Kto tak powiedział? Znacie się jakieś dwadzieścia...
- Osiemnaście - sprecyzował starszy.
- Tak, osiemnaście dni, a mimo to wciąż nie potraficie rozmawiać jak dorośli ludzie? Myślałem, że lepiej traktujesz ludzi, których kochasz.
Liam zmarszczył brwi, wpatrując się w Nialla. Co też ten Irlandzki skrzat wygaduje?
- Nie mogę być zakochany.
- Bo co? Znacie się za krótko? Nie spotkaliście się na żywo? Pierwszego dnia na jego widok twoje oczy zaczęły świecić, jak nigdy. Ciągle uśmiechasz się do telefonu, niczym nastolatka. Mówisz na jego temat z taką czułością. Pamiętasz dokładnie datę waszego nie-spotkania - zrobił cudzysłów w powietrzu - jesteś zazdrosny i usychasz z tęsknoty za nim. Nie wmówisz mi, że jest inaczej.
- Nie mogę, nie rozumiesz?
- Dlaczego? Przecież...
- To był błąd, rozumiesz?! Nie wiem, co mną kierowało tamtego dnia, kiedy wysłałem cię po numer telefonu, ale nie powinien tego robić!
Horan podskoczył na swoim miejscu, przerażony nagłym wybuchem przyjaciela. Ostrożnie podszedł do Payne'a i przytulił go. Mężczyzna od razu wtulił się, zaraz wybuchając płaczem. Miał dość. Szlochał kolejne kilka minut, nie potrafiąc uwierzyć w to, jak jedna osoba wpłynęła na niego. Ale nie był zakochany.- Shhh... Liaś, spokojnie. To przecież nic złego.
- Nie chcę pakować go w to gówno. Wystarczająco widziałem, jak Louis i Harry się męczyli te dziewięć lat, nie mogąc się ujawnić. Jak ty ukrywałeś związek z twoją już ex, żeby nikt się w to nie mieszał. A wiemy, że nie mógłbym ogłosić Zayna, jako mojego chłopaka. On nie zasługuje na coś takiego. Może to i lepiej, że już się skończyło? Znajdzie sobie kogoś lepszego, kto będzie mógł prowadzić go dumnie za rękę, a nie chował przed światem. Zresztą już ma kandydata. Nie mogę się zakochać.
Niall zamknął oczy, dalej kolysząc starszego w swoich ramionach. Widział o czym ten mówił, ale mimo to...
- Kochasz. Dlatego może powinieneś dać mu szansę wybrać, czego chce.
A Liam znowu zapłakał głośno.
CZYTASZ
Love me//Ziam&Larry
FanfictionGdzie istnieje One Direction, ale nigdy nie należał do niego Zayn, od początku była czwórka. Pewnego dnia Liam dostrzega Zayna w parku. Payne chce go poznać, ale nie zamierza przyznać się do swojej osobowości. Nie tak bardzo pobocznie występuje La...