24. Czuł się wykorzystany, jak nigdy.

1.1K 81 40
                                    

Zayn w połowie drogi do celu otrzymał wiadomość od Lee, mówiącą, że ma zaczekać na niego w środku i czuć, jak u siebie. Dlatego może z pół godziny później stał na środku korytarza, nerwowo dreptając w miejscu. Niby miał się rozgościć, ale tak naprawdę bał się dotknąć czegokolwiek, żeby przypadkiem nie zepsuć. Niepewnie zacisnął dłoń na plecaku, błagając w duchu Lee, żeby szybko przyszedł.

W końcu z parteru zszedł on. Ubrany w eleganckie, ciemne spodnie i jasną bluzę, które niby nie wyglądały bardziej wyjątkowo, niż jakikolwiek inny outfit, ale to był on, na nim wszystko przypominało strój, jakby właśnie wracał z wybiegu. Wyglądał o wiele młodziej w tych lekko roztrzepanych włosach, które aż się chciało przeczesać i jakoś ułożyć. Jego niepewny uśmiech oraz zagubione spojrzenie, sprawiało, że miał ochotę go mocno przytulić.

Był prawie pewny, iż zaraz padnie na zawał. To był cholerny Liam Payne!

- Lee...? - szepnął.

Szatyn jedynie skinął głową, nie będąc w stanie wydobyć żadnego dźwięku ze swoich ust. Bał się.

Wpatrywał się w te piękne, brązowe oczy, które zdawały się lśnić wszystkimi odcieniami brązu. Wyrażały też całą gamę uczuć i nie potrafił stwierdzić, jakie aktualnie dominowało. Miał wielką ochotę go przytulić, błagać o wybaczenie, zapewnić, że jego imię i nazwisko były jedynym kłamstwem, a wszystkie uczucia prawdą.

Mógł myśleć o tym jak idealnie wyglądały nogi Malika w tych obcisłych dżinsach. Mógł myśleć o tym, że ta bluzka świetnie się komponuje z jego tatuażami, tworząc wspólną całość. O idealnie zarysowanych przez zarost kościach policzkowych. Ustach, wyglądających na bardzo miękkie, idealne do całowania.

Ale nie potrafił myśleć o czymkolwiek innym, niż te czekoladowe oczy, które zdawały się wyglądać na niezwykle zawiedzione. Nie jego się spodziewał, czemu w sumie nie potrafił się dziwić...

A Zayn czuł się, jakby ktoś go zniszczył, rozdeptał i naprawił na nowo.

Jednocześnie miał ochotę wrzeszczeć, uciekać i zwyzywać Liama. Oszukał go! Przez te wszystkie tygodnie... miesiące, słuchał opowieści o One Direction, jakby właśnie rozmawiał z nimi, kłamstw dotyczących właśnie spędzonego przez Payne'a czasu. Sam mówił mu o wszystkim, swoich drobnych sekrecikach, wielkich marzeniach... Nawet pewnego dnia włączył mu się przy nim tryb fanboy, kiedy ujrzał nowe zdjęcie Liama. Przy Liamie! Już rozumiał, dlaczego nie mógł uprosić go o zdjęcie. I ta bluza, fakty z biografii, bliska przyjaźń z One Direction, choć nigdy nie słyszał o żadnym Lee... Czuł się wykorzystany, jak nigdy.

Przez chwilę myślał, że to zabije jego i tak znikome zaufanie, a tym bardziej uczucia. Ale nie było tak. Kiedy minął pierwszy szok, uświadomił sobie, iż przecież dalej go kocha niezależnie od tego czy nazwa się Liam, Adam, czy Mike. Nadal był to mężczyzna, przy którym czuł się bezpieczny, szczęśliwy i najważniejszy. Który uważnie słuchał jego głupich, nieraz bezsensownych opowieści, starał się zrozumieć, kiedy inni nie potrafili, śpiewał do snu, gdy śnił mu się koszmar, poświęcał całą swoją uwagę. To przy nim chciał ten jeden raz złamać swoje postanowienie nieangażowania się.

I dlatego wciąż tam był. Wciąż wpatrywał się w niego, jednocześnie pragnąc go uderzyć i pocałować. Na szczęście to drugie uczucie wygrało.

Rzucił plecak na podłogę i pobiegł w stronę Liama. Skoczył mu w ramiona, usta mocno dociskając do tych drugich. Na szczęście Payne miał rację - miał na tyle dużo siły, żeby go utrzymać, kiedy ten objął go w pasie nogami. Przybliżył się jeszcze bardziej, czując silne dłonie piosenkarza na swoich udach, a jedną z dłoni wplątał w te roztrzepane włosy. Były tak miękkie, na jakie wyglądały. Ich wargi niemal od razu znalazły wspólny rytm, jakby były dla siebie stworzone i wreszcie się odnalazły. Malik uznał, że mógłby nawet umrzeć, jeśli tylko miałby szansę nie rozstawać się z tym uczuciem.

Love me//Ziam&LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz