41. Nienawidzę cię, Payne.

878 69 6
                                    

Zayn przeskanował wzrokiem swojego partnera. Opierał się w niedbałej pozie o framugę drzwi i wpatrywał w Malika. Włosy miał lekko potargane, co idealnie komponowało się z iskrami wściekłości w tych pięknych brązowych oczach. Mocno zaciśnięta szczęka, jeszcze nigdy nie była tak wyraźnie zarysowana. Wyraźnie było widać napięte mięśnie na ramionach splecionych na piersi. Emanował niezwykłą siłą i przez krótki moment Zayn zwątpił w siebie. Mimowolnie oblizał usta, czując mrowienie w tym miejscu, kiedy wzrok Liama przeniósł się na jego wargi.

Kurwa...

Payne wpatrywał się w Zayna, próbując skupić wzrok na czymkolwiek innym, niż naga klatka piersiowa bruneta. Cholera. Podniósł wzrok trochę wyżej, może odrobinę za długo poświęcając uwagę tym idealnie zarysowanym, lśniącym wargom... Ostatecznie zmusił się, aby pozostać wzrokiem na wysokości oczu. Czy one zawsze były tak ciemne?

Dopiero głos mężczyzny ściągnął Liama na ziemię:

- Czego chcesz?

Piosenkarz odchrząknął cicho i wyprostował się.

- Zablokowałeś mnie.

- Owszem.

Szatyn mrużył oczy, czując się jeszcze bardziej poddenerwowany. Malik był coraz bardziej bezczelny. Nim ten zdążył zareagować, Liam wszedł do środka i zatrzasnął za sobą drzwi.

- Nie pozwoliłem ci wejść - warknął Zayn, mimowolnie się cofając. Przeklął w myślach na swoje zachowanie. Powinien być silny.

- Nie wkurwiaj mnie. O co ci chodzi?

Liam zdecydował się wykorzystać swoją przewagę nad brunetem, podążając za nim. Mimowolnie uśmiechnął się lekko, widząc jak student uchylił szerzej oczy zaskoczony, gdy wpadł na ścianę za sobą. Mam cię.

- A tobie?! To ty wyskakujesz z dupy z jakimś wyjazdem, a kiedy mam obiekcję nazywasz mnie rozkapryszoną księżniczką!

- Bo nią jesteś! Chciałem cię gdzieś zabrać, a ty zachowujesz się jak pieprzona primadonna!

Część Zayna krzyczała, że powinni przestać oraz o tym, jak gorąco w tym momencie wyglądał szatyn, ale druga była bardziej uparta i wściekła. Jednocześnie chciał go zaciągnąć do sypialni i wrzucić za drzwi. Bliskość mężczyzny nie ułatwiała mu podjęcia decyzji.

Zacisnął dłoń na białej bluzce mężczyzny i spojrzał mu w oczy.

- Nienawidzę cię, Payne.

Szatyn oparł się dłońmi po obu stronach głowy ukochanego, nachylając się przy tym jeszcze bardziej. Ich ciała dzieliły dosłownie milimetry.

- Ja ciebie też, Malik.

Artysta tylko na krótki moment zjechał wzrokiem na usta Liama, a zaraz poczuł ich dotyk na twoich. Obaj jęknęli z ulgi na to upragnione uczucie. Rozpoczęła się walka o dominację, którą żaden z nich nie zamierzał przegrać. Dłonie szatyna znalazły się na biodrach partnera, przyciągając go tym jeszcze bliżej. Zayn nie był mu dłużny, układając wygodnie dłonie na jego karku.

Kiedy Payne wygrał walkę o dominację, przeniósł się ustami na ostro zarysowaną linię szczęki, mrucząc przy tym cicho na delikatnie drapiący zarost.

- Nie chcę cię widzieć - warknął Zayn, lecz brew swoim słowom jęknął cicho, czując jak Liam robi mu malinkę.

- Jesteś strasznie wkurwiający.

- A ty pojebany - mruknął i przyciągnął partnera do pocałunku.

Szatyn zacisnął dłonie na pośladkach partnera, który od razu podskoczył, żeby objąć go nogami. Głośniejszy jęk opuścił usta studenta, kiedy został mocniej dociśnięty do ściany. Dość nieporadnie i na szybko ściągnął koszulkę z ukochanego.

Liam westchnął cicho, czując na swoim ciele palący dotyk dłoni Zayna. Miał wrażenie, że będzie miał w tamtym miejscu ślady po oparzeniu trzeciego stopnia. Ale, cholera, niech stanie cały w płomieniach, i tak nie zmusi go to do oderwania się od tych słodkich, malinowych ust.

- Zostaw mnie - mruknął Malik.

- Z przyjemnością księżniczko - odparł i przeniósł parnera do pierwszego lepszego pokoju, jaki był pod ręką. Niestety nie znalazł tam łóżka, ale ostatecznie podłoga nie jest takim złym rozwiązaniem. W jego sytuacji wszysyko brzmi, jak świetne miejsce.

Malik zmarszczył brwi, czując pod plecami zimną podłogę, tworzącą niezwykły kontrast z gorącym ciałem na nim. Wygiął ciało w łuk, czując na szyi i piersi usta ukochanego. Co chwilę zasysał i przygryzał brązową skórę, zostawiając na niej liczne czerwone ślady. W tym samym czasie rozpiął spodnie bruneta, co wywołało u niego westchnienie ulgi.

Zayn mógł być wściekły, chcieć rzucać wszystkim, co napatoczy mu się pod rękę, krzyczeć, przeklinać, ale jeszcze bardziej chciał Liama. Potrzebował go. Dlatego, kiedy tylko jego dżinsy znalazły się gdzieś obok, popchnął szatyna i sam usiadł okrakiem na jego biodrach. Pochylił się po kolejne pocałunki, ocierając się przy tym o spore wybrzuszenie w spodniach piosenkarza. Duże dłonie Payne'a zakradły się pod bokserki chłopaka, żeby móc ugniatać jego idealne pośladki. Cały pokój wypełniony był jękami i pomrukami.

Po niedługiej chwili, Malik szepnął do ucha partnera, przygryzając je lekko po tym:

- Pieprz mnie, tatusiu...

- Kurwa, Zee... - Liam oblizał usta i spojrzał w oczy bruneta. - Masz... Masz jakiś lubrukant?

Zayn usiadł prosto - i może tylko przypadkiem po raz kolejny otarł się o męskość ukochanego - a następnie wziął jego dłoń w swoją. Puścił mu oczko i wziął do ust palce szatyna. Zasysał się na nich, patrząc w ukochane, brązowe oczy, które w tamtym momencie iskrzyły się czystym uwielbieniem, co jeszcze bardziej nakręcało Malika.

Payne wpatrywał się w niego, nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście. Ktoś tak piękny i pociągający był tylko jego. Miał ochotę wykrzyczeć to całemu światu. I z pewnością kiedyś to zrobi.

Kiedy palce były wystarczająco nawilżone, położył Zayna na podłodze i całkiem rozebrał. Brunet emanował niesamowitą energią, widać jak dobrze się czuł w swoim ciele. Usta miał idealnie lśniące i lekko rozchylone... Liam po raz kolejny musiał je ucałować. Rozciągał go powoli, delikatnie, traktując przy tym,  jak coś kruchego, największy skarb. Ale w rzeczywistości, przecież tym właśnie dla niego był.

Zayn był pewny, że jeszcze nikt nigdy nie był wobec niego jednocześnie tak namiętny i ostrożny. Był gotów cieszyć się z tej kłótni, skoro niejako doprowadziła do tego. Jego umysł był tak otłumaniony podnieceniem, że zdążył już w ogóle zapomnieć, o co poszło. Jęk zawodu opuścił jego usta, kiedy stracił kontakt z gorącym ciałem Liama. Pragnął czuć mężczyznę, jak najbliżej siebie. Spojrzał na kochanka spod połprzymkniętych powiek, powoli lustrując widok przed sobą. A był z niego zadowolony. Szczególnie, kiedy szatyn zaczął się rozbierać. Malik wciąż nie mógł zrozumieć, czym sobie zasłużył na takiego partnera, ale był sobie wdzięczny za to.

- Tatusiu, błagam...

Kochali się początkowo delikatnie, powoli, szczególnie, że Zayn już dawno nie miał żadnego kochanka, ale z każdą minutą zahamowania znikały. Byli niemal pewni, że wszyscy sąsiedzi nienawidzą studenta za taką symfonię jęków, a Liam mógł śmiało opowiadać o walce stoczonej z tygrysem. Obaj pragnęli, aby ta chwila trwała, jak najdłużej, jednak bieg do raju musiał się w pewnym momencie zakończyć. Leżeli jeszcze przez dłuższą chwilę wtuleni w siebie, zmeczeni po przeżytym orgaźmie. Niezwykłym było dla nich, jak bardzo byli dopasowani do siebie w każdym aspekcie ich życia.

Jeszcze tylko pozostało im nauczyć się ze sobą rozmawiać...

Love me//Ziam&LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz