32. Jeśli zdobyłeś moje serce to i uda ci się z resztą Payne'ów.

1K 66 6
                                    

Zayn doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Liam ma u siebie sporą sofę, kilka foteli, wygodny dywan i wiele innych miejsc, gdzie mógłby usiąść. Ale nic nie mógł poradzić na to, że kolana szatyna były bardzo wygodne. A że mężczyzna nie narzekał...

I tak oto spędzali miłe popołudnie, oglądając To. Do tego pizza, piwo, ciepły kocyk i Zayn był w raju. Dla bezpieczeństwa, żeby nie zniszczyć tej lukrowej otoczki, Malik wyłączył telefon, wcześniej zaznaczając Gigi, że ma nie dzwonić i się nie martwić. Nie chciał ryzykować, iż pewna osoba postanowi się do niego odezwać w najmniej odpowiednim momencie. A miał on talent do takich rzeczy.

Teraz po prostu chciał cieszyć się Liamem. Słuchać jego delikatnego głosu, który nigdy nie brzmiał tak pięknie, jak w momencie, kiedy śpiewał mu do ucha swoje piosenki. Sprawiać, że śmiał się na cały głos, dzięki czemu zaczynał wierzyć w swoje poczucie humoru. Obserwować te urocze zmarszczki tworzące się wokół jego oczu, kiedy uśmiechał się tak niezwykle szeroko. Pocałunkami wyrażać to, co bał się słowami. W ramionach odnajdywać to, czego nigdy nie zaznał przy innych ludziach. Być jego.

Naprawdę było mu przykro, że wcześniej nie otrzymał za dużo miłości, własnościwie to przede wszystkim od Gigi - początkowo tylko sąsiadki z naprzeciwka - a nie własnej rodziny. A każdy potrzebuje dużo uczucia. Często starał się zwrócić na siebie uwagę, może nie zawsze w odpowiedni sposób, ale zawsze bardzo skuteczny. Nie zmieniało to jednak bolesnego faktu, iż jego najbliżsi prawdopodobnie go nie kochali. Jednak tliła się w nim ta mała, cicha nadzieja, że się myli. Chciał wrócić dziesiątki razy, ale zawsze się bał. Jednak teraz miał swoje oparcie...

- Lee... Liam, ja chciałbym... Chyba chcę się spotkać z moją rodziną... - oznajmił nim ten pomysł wypadł mu z  głowy.

- Tak?

Zayn nie był do końca przyzwyczajony do uwagi, jaką szatyn mu poświęcał. Właściciwie sto procent jego byłych jednym uchem go słuchało, drugim rejestrowało cały świat dookoła. Ale Payne zawsze, kiedy ten zaczynał mówić, skupiał na nim wzrok, wyraźne wsłuchując się w każde słowo, które opuszczało usta Malika. Nie żeby brunet narzekał.

- Mhm... I wiem, że proszę o zbyt wiele szczególnie patrząc na twoją karierę, sławę, do tego nie możemy się razem pokazywać i...

- Tak.

Student zmarszczył brwi lekko zbity z tropu.

- Co?

- Pojadę z tobą.

Payne uznał, że zdezorientowany Zayn to jedna z najbardziej uroczych jego wersji. Już zadeklarował partnerowi to kilka miesięcy i nic się nie zmieniło. Rodzina była dla niego najważniejsza, dlatego chciał, żeby również u Malików wszystko się ułożyło. A oczywistym było, że chciał być przy swoim chłopcu w takich chwilach. Kariera nie znaczyła ani trochę więcej, niż szczęście jego ulubionego artysty. A słodki buziak był dla niego najlepszą nagrodą.

Z Zaynem wszystko było takie inne. Nie musiał chodzić na wystawne imprezy, pokazy, czy kolacje w irracjonalnie drogich restauracjach. Jego poprzednie romanse - nie licząc Alex, ale ją kochał i poznał zanim stał się sławny - oparte były na urodzie partnerek, bądź partnerów i nierzadko dla szumu w mediach. Zayn za to nade wszystko kochał wspólne gotowanie, gry oraz filmy. Raz wyciągnął go do galerii sztuki, gdzie Liam oczywiście czuł się jak idiota, nie rozumiejąc o czym partner mówił, a robił to dużo. Brakowało mu co prawda spacerów za rękę, pocałunków i przytulania, ale było tak miło, że mógłby to znieść. A później wpadli do KFC, skąd szybko uciekli przed fanami. Dla szatyna zaczynało się robić całkiem naturalne, iż budził się obok swojego chłopaka. Oczywiście do niczego nie doszło. Wyraźnie czuć było w powietrzu napięcie seksualnie, jakie się między nimi wytworzyło, które w ciągu tych dwóch tygodni związku coraz bardziej rosło. Ale Payne nie chciał, żeby to wyglądało, jakby chciał go wykorzystać, szczególnie patrząc na przeszłość Zayna. Nie znał jej dokładnie, ale to mu wystarczało, aby tak zdecydował.

Malikowi naprawdę ulżyło. Potrzebował tego poczucia bezpieczeństwa, które dawał mu Liam w każdym dniu. Nie sądził, że tak bardzo brakowało mu opieki i stabilności, ile dostał przez ten krótki czas związku. Chciał móc się cieszyć w pełni związkiem, ale niestety wciąż gdzieś w środku wspomnienie Shawna nie dawało mu spokoju. Gdyby tylko nigdy go nie poznał...

- Zayn? Wszystko dobrze?

- Tak, dlaczego pytasz?

- Zmarkotniałeś... Na pewno nic się nie dzieje?

Brunet uśmiechnął się lekko i pocałował ukochanego.

- Myślę o rodzinie. Nie wiem, jak zareagują.

Malik nawet nie rozważał powiedzenia o Shawnie Liamowi. Nie mógł ryzykować utraty mężczyzny. Nie wiedział, czy jest to miłość na całe życie, ale nie chciał niszczyć na wstępie czegoś, co dopiero budowali. Wolał cieszyć się miło spędzonym czasem z partnerem.

- Będę tam z tobą. Jeśli cokolwiek złego będzie się działo, to uratuję cię. I pamiętaj, moja rodzina jest też twoją rodziną.

- Myślisz, że mnie polubią?

Liam pocałował go w czoło i uśmiechnął lekko. Zayn od razu bardziej wtulił się w jego ciało. Było dla niego idealnie.

- Jestem pewny. Jeśli zdobyłeś moje serce to i uda ci się z resztą Payne'ów. Jestem pewny.

- Trzymam za słowo.

Niestety po powrocie do domu cała jego radość minęła.

Student szczerze nie chciał brać telefonu do ręki. Ani patrzeć na ekran. Ani czytać wiadomości, która niestety przyszła od Mendesa.

S: Długo jeszcze mam czekać?

Z: Proszę

S: Zaczynam się niecierpliwić

S: Cały czas sobie ze mną pogrywasz

Z: Dla mnie to też nie jest łatwe

S: Masz trzy dni. W ciągu tego czasu musisz zdecydować

Z: To mało czasu

S: Czekam dwa tygodnie

S: Więcej nie zamierzam

Z: Shawn...

S: Jeśli zamierzasz mi odmówić, zrób to teraz

S: Im szybciej trafią do gazety, tym szybciej skończy się ten pseudo związek

Z: Nienawidzę cię
[Wiadomość niewysłana]

Love me//Ziam&LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz